Czekałem przez kilka minut na zakończenie zajęć. Ze dwa razy upewniałem się, czy aby na pewno przybyłem o właściwej porze. Nie chciałem, by okazało się, że przyjechałem za późno i Taiga rzeczywiście gdzieś sobie poszła. Stałem przy samochodzie, wypatrując tej konkretnej dziewczyny spośród całego tłumu studentów. A było ich całkiem sporo. W końcu ją zobaczyłem. Rozmawiała z jakąś dziewczyną, blondyną o pokaźnym biuście, która jako pierwsza mnie dostrzegła. Zaśmiałem się pod nosem. Biedaczka aż zaniemówiła, czym zwróciła uwagę Taigi. Ta w końcu na mnie spojrzała, zaczynając iść w moją stronę. Nie pierwszy raz komuś zabrakło tchu na mój widok. Nie powiem, schlebiało mi to. I nie. Wcale nie byłem narcyzem. Tylko stwierdzałem fakty. Same fakty.
Gdy siedzieliśmy już w samochodzie, poszedłem w ślady dziewczyny i również zapiąłem pas. Przekręciłem głowę w stronę brunetki.- To ta twoja koleżanka aż taka drapieżna jest? - zaśmiałem się, na wcześniejsze słowa Taigi. - Rozumiem, że jestem przystojny, czarujący i...
- Skromny - dodała, przerywając moją wypowiedź.
- To też, skromność przede wszystkim - uśmiechnąłem się, uruchamiając
silnik. - Więc myślisz, że ta twoja koleżanka jest mną zainteresowana?
- Och zamknij się i jedź już - powiedziała, bardziej rozbawiona niż zazdrosna.
- Się robi, szefowo - odparłem, ruszając z miejsca.
Zerknąłem przelotnie na siedzącą obok mnie dziewczynę. Taiga stanowiła
dla mnie niezwykłą zagadkę. Jeszcze nie spotkałem takiej dziewczyny,
która oparła by się mojemu urokowi osobistemu. To raczej ja musiałem
odpędzać się od poznanych w barze piękności. Wystarczyła kilkuminutowa
gadka, czasem darmowy drink, a z chęcią wskoczyłyby mi do łóżka.
Niektórym się to udało, fakt.
- Patrz na drogę, jeśli nie chcesz nas zabić - odezwała się, wyrywając mnie z moich myśli.
Wypuściłem cicho powietrze. Przyłapany. Nic jej nie umknie. Swoje
spojrzenie znów skierowałem na drogę. Dalszą trasę jechałem zgodnie ze
wskazówkami Taigi. Nie jadałem sushi. Jak sobie przypomnę, nigdy czegoś
takiego nie jadłem. Jakoś nie mogłem się przekonać do tych wodorostów i
surowej ryby. Oby to było smaczne i warte zachodu.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmiłem, gdy zaparkowałem samochód na wolnym miejscu parkingowym.
- I dojechaliśmy żywi - dodała, uwalniając się z pasów i otworzyła drzwi.
Opuściła szybko samochód, co ja zrobiłem po dłuższej chwili. Zgarnąłem jeszcze portfel, wkładając go do kieszeni spodni.
- Czy to sushi jest na pewno dobre? - zapytałem, idąc z brunetką w stronę wejścia do lokalu.
Nie byłem w tym miejscu i szczerze nie wiedziałem czego mogę się po nim
spodziewać. Obym tylko nie rozchorował się od tego jedzenia. Byłem
głodny i to bardzo, lecz sushi nie kojarzyło mi się z obfitym posiłkiem.
Może jako przystawka, ale da się tym w ogóle najeść? Cóż... trzeba
próbować nowych rzeczy.
- Zdam się na ciebie z zamówieniem, co szczególnie możesz mi polecić? -
zapytałem. - Musisz wiedzieć, że nigdy nie próbowałem sushi, tak tylko
wspomnę...
Taiga?
442 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz