Sam fakt, że musiałam stawić się jako osoba aplikująca na pozycję sekretarki sprawiał, że skręcało mnie w środku. Nie pamiętam kiedy ostatnio musiałam naprawdę pracować, a na dodatek jeszcze się starać. To było wręcz upokarzające, ale nie mogłam postąpić inaczej. Kto by pomyślał, że dostanie się do jednego mężczyzny może być takie trudne? Przysięgam, że gdyby nie to, że poszukiwali kogoś na to stanowisko musiałabym zrobić rozeznanie wśród moich klientów czego lepiej uniknąć. W końcu nie wiadomo jak zareagowałby na to Jayden, ale mogę sobie wyobrazić to jak leżę w szpitalnym łóżku z połamanymi kościami. Na samą myśl czułam na plecach dreszcze.
W drodze do biura Vincenta Harpera zatrzymał mnie pewien mężczyzna siedzący na skórzanej kanapie. Nie był subtelny w oglądaniu mnie od dołu do góry kiedy pytał się co tutaj robię. Z niewinnym uśmiechem odpowiedziałam mu, że jestem tutaj by odbyć rozmowę kwalifikacyjną z Panem Harperem. Przez chwilę się nie odzywał, jego wzrok był zawieszony na moim dekolcie jednak w końcu powędrował do drzwi które jak mniemam prowadziły do pomieszczenia w którym był mój przyszły szef. Nie byłam ubrana wyzywająco, chciałam wyglądać chodź trochę profesjonalnie, a resztę nadrobić pewnością siebie. Miałam na sobie białą koszulę z niewielkim dekoltem, czarną, prostą spódniczkę z rozcięciem od kolana do połowy uda i również czarne czółenka na niskim obcasie. Nie zabrakło też mojej ulubionej czerwonej szminki na ustach. Kiedy pozwolono mi wejść do środka na mojej twarzy pojawił się niewielki uśmiech. Pewnym krokiem podeszłam do biurka przy którym siedział elegancko ubrany mężczyzna o ciemnobrązowych włosach. Dobrze zadbana broda zdecydowanie dodawała mu uroku, nie wspominając o tym że miał bardzo ładne oczy.
Zdecydowanie umili mi pracę fakt, że jest przystojny. Naprzeciw niego siedziała rudowłosa dziewczyna która na pierwszy rzut oka wydawała się być mniej więcej w moim wieku, ale kto wie w końcu pozory mylą.
- Nazywam się Alyssa Wells, jestem tutaj w sprawie oferty pracy jako sekretarka. - powiedziałam nie spuszczając oczu z mężczyzny który wpatrywał się w ekran laptopa.
- Jakie są twoje kwalifikacje? - rzucił.
- Cóż.. - postawiłam wszystko na jedną kartę ; niewinnej ale entuzjastycznej dziewczyny. -.. to moja pierwsza praca. Byłam już na wielu rozmowach, ale bardzo trudno jest gdziekolwiek się przedostać bez doświadczenia..
- To w takim razie co tu kurwa robisz? - odezwała się nagle rudowłosa, spojrzałam na nią przelotnie, jednak nie dałam po sobie poznać jak bardzo mnie zirytowała. Czyli już od samego początku będziesz moim problemem?
- Bardzo szybko się uczę! Jestem bardzo dobrze zorganizowaną, punktualną osobą. Wdrążenie się w rytm pracy nie zajęłoby mi więcej niż tydzień, bardzo zależy mi na zdobyciu odpowiedniego doświadczenia, a tak dobrze znana i profesjonalna firma jak pańska, Panie Harper, na pewno sprowadziłaby mnie na właściwą drogę. Zrobię wszystko by otrzymać tę szansę. - odpowiedziałam twardo, a brunet nareszcie uraczył mnie spojrzeniem. Widziałam w jego oczach nutę ciekawości. Jednak kiedy otworzyłam usta by znowu coś powiedzieć, nieznajoma obok której fotela stałam znowu się odezwała.
- Nie wiem skąd się urwałaś, ale tutaj nikt nie ma czasu na trenowanie nowicjuszy. - miałam wrażenie, że wzrokiem próbuje wywiercić w moim ciele dziury. Przybyłam w niewłaściwym momencie czy może z natury jest taką suką? W każdym razie działa mi już na nerwy, ale jej nastawienie mogło podziałać na moją korzyść. Przybrałam nieco zawiedzioną minę wbijając wzrok w czubki swoich butów.
- Ja-
- Jaylah, wydaje mi się, że powinienem dokończyć tę rozmowę z Alyssą sam na sam. A nasza może poczekać. - ku moim przewidzeniom Harper stanął po mojej stronie.
- Zmieniasz się w instytucję charytatywną? - uniosła lekko brwi jednak wstała ze swojego miejsca, nie patrząc nawet w moją stronę. - Poczekam z Travisem.
Skinął jedynie głową, a ta skierowała się w stronę drzwi. Posłałam mężczyźnie nieśmiały uśmiech, jednak jego wyraz twarzy nadal był neutralny. Kiedy usłyszeliśmy zamknięcie drzwi wskazał dłonią na wolne już miejsce. Posłusznie usiadłam na fotelu zachowując nienaganną posturę i cierpliwie wyczekiwałam tego co ma do powiedzenia.
< Vincent? >
630 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz