niedziela, 1 sierpnia 2021

Od Natalie do Hiddena

Kiedy Jayden gwałtownie złapał moją twarz swoją szorstką dłonią i zmusił bym spojrzała w jego stronę czułam jak moje całe ciało sztywnieje. Zacisnął mocno palce przez co przymrużyłam oczy z bólu, jego mina z neutralnej zmieniła się w zirytowaną. Utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy czekając aż cokolwiek powie, gdybym chociaż spróbowała go zerwać skończyłoby się to dla mnie źle. Na pewno gorzej niż to co już i tak mnie czeka.


- Słuchaj Ty mała kurwo. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. - Nie wiem co ty sobie wyobrażasz mówiąc, że "nie masz czasu" więc powtórzę się ostatni raz ; znajdziesz go, zakręcisz się i dowiesz się wszystkiego, co jest mi potrzebne. Zrozumiano?
- Rozumiem, ale Jayden-

Po wypowiedzeniu jego imienia zdjął dłoń z mojej twarzy jednak nie na długo. Zamachnął się i wymierzył mi soczystego policzka. Przez siłę z jaką to zrobił opadłam na kanapę stojącą tuż za mną. Wydałam z siebie żałosny jęk, a w moich oczach zebrały się łzy. Przyłożyłam dłoń do pulsującego z bólu miejsca i spojrzałam na mężczyznę stojącego nade mną. Na jego ustach pojawił się dobrze mi znany uśmiech, a oczy zabłyszczały niebezpiecznie. Leniwie wykonał dwa kroki w moją stronę i pochylił się lekko. Dłoń którą przed chwilą wymierzył mi cios położył na mojej głowie, pogłaskał po włosach w "czułym" geście po czym złapał ich całą garść i pociągnął brutalnie do góry. Krzyknęłam krótko, a moje dłonie znalazły się na jego nadgarstku w nadziei, że może mnie puści. Wbiłam paznokcie w jego skórę na co ten jedynie podciągnął mnie wyżej, a wolną dłoń zacisnął na moim gardle.
- Jesteś żałosna. Kurwisz się z pierwszymi lepszymi i jeszcze masz czelność stawiać jakieś sprzeciwy? Za kogo ty się kurwa masz? - zaśmiał się sucho i potrząsnął moją głową. Na pewno wyrwał więcej niż kilka moich włosów. Próbowałam brać jak największe w dechy podczas gdy ten z chwili na chwilę coraz mocniej zaciskał palce. - Pytam się czy zrozumiałaś co masz zrobić?
- T-tak. - wydukałam próbując powstrzymać już spływające po moich policzkach łzy. To tylko jeszcze bardziej go prowokowało. Minęło tyle lat, a ja nadal nie umiałam powstrzymać swoich emocji, zignorować bólu, przyjąć wszystkiego co mi robił bez sprawiania mu chorej przyjemności. Moja wizja zaczęła robić się zamglona, a oddychanie robiło się już niemożliwe.
- Widzisz? I po co Ci było to wcześniejsze gadanie? Nie wiem który z twoich klientów Ci powiedział, że jesteś coś warta, ale możesz mu za to podziękować. Ciesz się, że wszystkie zęby masz na miejscu. Do końca tygodnia masz już być w jego łaskach. Inaczej możesz już myśleć o skakaniu z okna, bo nie chcesz żebym ja się Tobą zajął.
Nareszcie puścił moje włosy oraz gardło, a ja opadłam na swoje miejsce łapczywie nabierając powietrza. Zanim mogła opuścić głowę w dół, by zakryć swoją zapłakaną twarz włosami ten ponownie mnie uderzył. Opadłam na prawą stronę niczym lalka, jakbym kompletnie straciła władzę nad swoim ciałem. Jego dłoń ponownie znalazła się w moich włosach, pociągnął je z całej siły na co zareagowałam krzykiem.
- Żebym nie musiał tutaj wracać żałosna kurwo. - warknął po czym splunął mi prosto w twarz.
Zadowolony z załatwienia ważnej dla niego sprawy nie spojrzał na mnie ponownie i spokojnie ruszył w stronę drzwi wyjściowych. Trwałam w bezruchu uspokajając swój oddech do momentu w którym nie usłyszałam trzaśnięcia drzwiami. Na trzęsących nogach podniosłam się z kanapy i zaczęłam kierować się do łazienki, po drodze obijałam się od ściany do ściany by móc złapać równowagę. Czułam jak moje całe ciało drży z nadal obecnego strachu. Kiedy znalazłam się w pomieszczeniu natychmiast umyłam twarz zimną wodą, nie powstrzymałam już swojego okropnego szlochu który tkwił w moim gardle od momentu w którym dostałam w twarz. Gdybym nie próbowała postawić na swoim to by nie miało miejsca. Gdybym tylko zachowała się tak jak powinnam mój policzek nie byłby tak opuchnięty i wściekle czerwony, na szyi nie znajdowałyby się ślady po jego palcach. Zakręciłam wodę w kranie i w końcu spojrzałam na swoje odbicie w ogromnym lustrze, wywołało to jedynie kolejną falę płaczu. Oprócz Jaydena, nie brzydziłam się nikim tak bardzo jak samą sobą. Pod wszystkimi maskami które zakładałam była osoba, która nie zasługiwała na wszystko co posiada, na swój status, na pieniądze, a tym bardziej na życie. Mogłabym ukrócić sobie ten marny żywot, ale z jakiegoś powodu nie mogłam. Ze strachu przed nim? Nie jest to wykluczone ; chore jest to, że boję się o to co może ze mną zrobić nawet po śmierć. Nie ważne jak bardzo próbuję on zawsze wraca. Po dniu, po miesiącu, zawsze wraca po to by na mnie coś odreagować lub jak w tym przypadku ; zmusić do uwiedzenia jakiegoś celu. Najgorsze jest to, że to wszystko moja wina. To ja mu na to wszystko pozwalam, od dziecka nie mogłam sobie z nim poradzić, ale wszyscy mówili, że to w końcu minie. Niestety doszło to już tak daleko, że jedyne co może to przerwać to śmierć. Moja lub jego.
Będę musiała odwołać wszystkie spotkania na ten tydzień, nie wspominając już o wyjeździe do Paryża który miał wypaść w weekend. Muszę wszystko rzucić w cholerę by zająć się sprawą tego mężczyzny. Zdenerwowana uderzyłam pięścią w blat, a już po chwili w nagłym przypływie agresji jedynym ruchem strąciłam z niego wszystkie swoje kosmetyki wydając z siebie donośny krzyk. Osunęłam się na podłogę i usiadłam wśród kawałków szkła i całej reszty tego bałaganu. Raptownie wszystkie emocje jaki czułam ulotniły się, pozostawiając tylko dobrze mi znaną pustkę. Wzięłam głęboki oddech by chociażby spróbować uporządkować to wszystko w swojej głowie. Ślady znikną tak samo jak ból, kiedy będzie trzeba zakryję je makijażem. Klienci których teraz spławię mnie nie zostawią, bo są żałośnie wierni jak psy. Znam imię, nazwisko i adres osoby którą muszę się zająć. A kiedy będzie po wszystkim wrócę do swojej bezpiecznej bańki, przynajmniej na jakiś czas. Tak jak zawsze. Jednak tym wszystkim zajmę się jutro ; dziś potrzebuję czegoś co mnie dobrze znieczuli na wszystko dookoła.

[...]

Gdy byłam już gotowa do wyjścia na zewnątrz zaczynało się ściemniać. Miejsce do którego się wybierałam nie było takim, gdzie spotkałabym kogokolwiek kogo obchodziłyby moje obrażenia więc nie trudziłam się zakrywaniem ich. Postawiłam też na proste ubranie ; ciemne jeansy, beżowe sweterek i czarne baleriny.
Droga do części miasta w której znajdował się mój ulubiony bar na ciężkie wieczory minęła bardzo szybko. Po dojechaniu na miejsce zapłaciłam taksówkarzowi z napiwkiem i wysiadłam z samochodu. Chłodne powietrze sprawiło, że po moich plecach przeszły ciarki. Mogłam pomyśleć i zabrać ze sobą kurtkę, jednak byłaby to jedna rzecz więcej o której będę musiała pamiętać kiedy doprowadzę się do stanu w którym w końcu przestanę myśleć o czymkolwiek. Nie często piłam w samotności, jednak kiedy do tego dochodziło wymazywałam ze słownika słowo umiar. Za każdym razem byłam pod wrażeniem tego jak udawało mi się wrócić do domu w jednym kawałku, ze wszystkimi dokumentami, pieniędzmi i telefonem. Co prawda budziłam się w korytarzu z ogromnym bólem głowy, ale ważne, że byłam u siebie prawda?
Popchnęłam ciężkie drewniane drzwi i weszłam do budynku. Od razu poczułam smród palonych papierosów, a w uszach głośne rozmowy pijanych ludzi. Rozejrzałam się szybko by upewnić się, że nie ma tu żadnych znajomych twarzy, a gdy byłam już tego pewna ruszyłam w stronę baru i zajęłam swoje stałe miejsce. Zawsze było puste, nie ważne kiedy tutaj przyszłam.
- Jedno piwo. - mruknęłam do barmana którego już kojarzyłam z widzenia.
- Nieźle wyglądasz. - podpowiedział kiedy postawił przede mną trunek, nie nalany w kufel, lecz w butelce. Kto by pomyślał, że zapamięta moją preferencje. Może jestem jedyną kobietą która odwiedza to miejsce z za każdym razem obitą twarzą?
- Tak samo się czuję. - odparłam na co jedynie skinął głową i wrócił do zajmowania się resztą klientów.
Można było spotkać tutaj masę ludzi ; biznesmenów w towarzystwie tanich prostytutek, członków gangów, pospolitych dilerów, osiedlowych ćpunów czy też kobiety szukające niebezpiecznego mężczyzny na jedną noc. Do wyboru do koloru, a spośród tłumu wyróżniałam się ja ; z wyglądu kompletnie tutaj nie pasująca. Czasami rozmyślałam o tym co sądzą o mnie ludzie którzy mnie tutaj widzą. Mają mnie za kobietę w patologicznym związku? Może zostałam zgwałcona i przyszłam tu by zapić swoje smutki? A może za zwykłą dziwkę którą alfons brutalnie potraktował? Tyle historii do wyboru, nie ważne jak okropna, każda była by lepsza od tej w której żyję ja.
Nim się obejrzałam postawiona przede mną wcześniej butelka była pusta. Nie myśląc długo zamówiłam kolejną, a to tylko początek tej ciężkiej nocy.


< Hidden? >

1378 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz