Wpatrywałem się w Taigę przez dłuższą chwilę, najwięcej uwagi skupiając na jej drobnych dłoniach, które sprawnie operowały pałeczkami. Zastanawiałem się, jak długo zajęła jej nauka jedzenia tymi dwoma patykami. Ja tego nie potrafiłem ogarnąć. Nieporadnie trzymałem obie pałeczki. W jednej chwili prawie wystrzeliłem jedną z nich w ludzi ze stolika obok. Byłem okropnie zażenowany moim brakiem umiejętności. Myślałem, że jedzenie pałeczkami nie jest takie trudne. Bo nie wydaje się, prawda? Po kolejnej z rzędu nieudanej próbie, zrezygnowałem. Chyba pisane mi było dziś obejść się smakiem. A byłem taki głodny...
Z ratunkiem przybyła Taiga, która rozbawiona moją nieporadnością najpierw starała się mi pokazać jak powinno się trzymać te pałeczki, a gdy wyszło, że byłem miernym uczniem, postanowiła to ułatwić i nakarmiła mnie jednym z sushi. Zdziwiłem się tym ruchem, ale już bez protestów zjadłem. I było dobre, całkiem dobre. Ciekawy smak.Musiałem kiedyś spróbować coś takiego zrobić. Uwielbiałem gotować, lecz nigdy nie przyszło mi na myśl, by poeksperymentować i zrobić sushi samemu. W internecie na pewno znajdę na to przepis. Może, jeśli oczywiście efekty mnie zadowolą, dam spróbować je Tai. Ona na pewno jest znawczynią i oceni, czy coś takiego będzie mogło mianować się nazwą sushi.
Korzystając z jej kolejnej rady, postanowiłem jeść normalnie, to jest palcami. I tak, zdecydowanie było to bardziej komfortowe. Miałem tylko nadzieję, że nikt tego nie zauważy i nie da mi łatki jaskiniowca. W domu nie miałbym z tym problemu, ale jednak lokal wypełniony ludźmi to inna sprawa. Sięgnąłem po kolejny krążek, co jak dobrze zauważyłem, był z surowym łososiem. Nie zdążyłem za bardzo wczuć się w smak, kiedy usłyszałem kolejne słowa Taigi na temat giętkich i sprawnych palców i moich byłych. To spowodowało, że zakrztusiłem się tym przeklętym sushi. Ziarenko ryżu podrażniło mi gardło, przez co oczy zaszły mi łzami.
- Ty to zawsze wiesz co powiedzieć, nie mówi się o tym przy jedzeniu - powiedziałem, kiedy zagrożenie mojego życia minęło. - Jeśli miałaś na celu pozbawić mnie życia, to prawie ci się udało.
- Wybrałabym bardziej ustronniejsze miejsce - stwierdziła rozbawiona. - Wiesz, twoje nerki nie mogłyby się zmarnować, coś bym zarobiła.
- Wielkie dzięki, to pokrzepiające - zaśmiałem się, rozglądając po lokalu, czy nie zwróciłem zbyt dużej uwagi ludzi swoim zakrztuszeniem. - Dobrze wiedzieć, że jestem coś wart.
Chwyciłem w dwa palce kolejny kawałek sushi, oceniając go krytycznym spojrzeniem. Jeśli znajdowało się tu kolejne śmiercionośne ziarenko ryżu, powinienem spisać zawczasu testament. Pokręciłem głową na swoje głupie myśli i spróbowałem kolejnego rodzaju. Było tym razem z warzywami.
- A co do moich byłych, to nie było ich wiele - odpowiedziałem po chwili, przypominając sobie tamtą uwagę. - Jeśli chcesz, mogę ich poprosić, aby przyznały, że w sprawach łóżkowych jestem boski i moim palcom nic nie brakuje. Szczególnie zwinności, mam bardzo zręczne dłonie. - Puściłem jej oczko, chwytając znów za pałeczki.
Nie miałem zbyt wielu nieudanych związków za sobą. Prawda była taka, że już dawno odpuściłem sobie szukanie drugiej połówki. Póki co, chciałem się bawić, więc w swojej sypialni gościły tylko jedno nocne przygody. Głównie były to osoby napotkane w barze, często równie pijane jak ja i nie miała znaczenia ich płeć.
- A tera patrz, jak zgłębiam technikę obsługi pałeczek - powiedziałem, zawzięcie trzymając jedną z nich między palcami, a lewą dłonią ustawiając tę drugą.
Taiga?
526 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz