Ta to dopiero musiała mnie kochać przynosząc mi do szpitala BABECZKI Z NUTELLĄ. Ona zostanie moją żoną w najbliższe...30 lat. Tak. Myślę, że za 30 lat będę już wystarczająco dojrzały żeby mieć żonę i dzieci. Dobra.. tylko żonę.
Grzebiąc w obszernej reklamowce co chwilę mogła usłyszeć to głośniejszy pisk zadowolenia. Darłem się jak mała dziewczynka na widok koronkowych majtek.
- Ciebie nie karmią w domu? - uśmiechnęła się lekko dopalając papierosa i nadal bacznie obserwując moje reakcje.
- Kurde nikt mnie tak nie rozpieszcza jak ty. - rozrzucałem łakocie na szpitalne łóżko.
- Znajdź sobie kobietę to będzie Ci takie piekła. - wcisnęła peta w popielniczkę i wypuściła ostatnią już chmurę dymu.
- Nie wydaje mi się żeby Lan potrafiła tak skomplikowane rzeczy. - wgryzłem się w jedną babeczkę i teraz całą uwagę poświęciłem już swojej towarzyszce. Dobrze, że wróciła, ale szkoda, że dopiero teraz, bo być może wielu zdarzeń byśmy uniknęli.
- Lan? Jakaś nowa laska na celowniku? Wie, że jesteś gangsterem?
- Siostra Leah. Siedzi w Pangei razem z nami więc nie musisz trzymać języka za zębami przy niej. Poza tym nawet nie wiem kim dla mnie jest. Na razie... można nazwać to chemią.
-Właśnie! Leah jest z Zeno? Musze z nią porozmawiać koniecznie. - powiedziała, a w jej głosie byłem w stanie wyczuć lekką fascynację.
Własnie teraz otworzyły mi się oczy. Przecież ona o niczym nie miała pojęcia. Nie było jej tak długo, ze przez ten cały rok nawet nie wie co się wydarzyło. Nie pamiętam już dokładnie jakie relacje łączyły ja z narzeczona mojego brata, ale ja i Zeno... własnie! Byliśmy dla niej jak rodzeństwo, z czego szef mafii zżyty był z nią od małego. Czarnulka zgięła się lekko widząc moją przerażoną minę i dopytała o powód takiej reakcji. Przełknąłem głośno ślinę zanim zacząłem coś mówić. Ktoś musiał jej to powiedzieć, tylko czemu trafiło akurat na mnie?
- Słyszałaś o strzelaninie w sercu Londynu? - zacząłem niepewnie. Oczywiście jak się domyślałem dziewczyna spojrzała na mnie niezrozumiale, a już za chwilę zaprzeczyła kręceniem głowy. - Leah zginęła w strzelaninie kilka tygodni temu. - przyciszyłem nieco ton biorąc pod uwagę, że siedzieliśmy w szpitalu. Kat momentalnie w stała z miejsca zszokowana najwyraźniej tym co usłyszała. Wiedziała jakie relacje łączyły Zeno z Leah i tym bardziej musiała zdawać sobie sprawę z jego cierpienia.
-Jak on...się czuje? - ostygła trochę i z powrotem usiadła na miejscu. Ta dziewczyna chyba nikim nie przejmowała się tak bardzo jak swoją rodzina i Zeno. Znali się od małego i kiedyś spędzali ze sobą bardzo dużo czasu.
- Jeśli fakt, że z desperacji prawie odstrzelił mi łeb uznamy za nieważny to.. całkiem git. - wzruszyłem tylko ramionami udając, że kompletnie mnie to nie rusza. W rzeczywistości było całkowicie odwrotnie, ale.. to się wytnie.
-Teraz nie wiem czy mu współczuć, czy opierdolić, ze chciał Cię zabić. - wlepiła wzrok w okno chyba z tego względu, że nie chciała pokazywać po sobie przejęcia. Fakt był taki, ze przy mnie i moim rodzeństwie, Katfrin zachowywała się zupełnie inaczej niż przy obcych ludziach. Pokazywała więcej emocji, przejęcia, a cała jej osobowość stała się tak bardziej...kolorowa? - Kiedy ty w ogóle stąd wychodzisz? Zabrałabym Cię do willi od razu. Musze się z nim zobaczyć.
-Teoretycznie miałem siedziec tu dwa dni, ale mysle, że da się to załatwić.. - usmiechnałem się zawadiacko, a kiedy tylko przyszedł nasz lekarz od razu zaczałem nakręcac mu makaron na uszy/. Oczywiście tu chodziło o pieniądze jak zawsze więc to nie było wybitnie skomplikowane.
•••
Już po 30 minutach oboje siedzieliśmy w samochodzie. Co prawda poruszałem się i mówiłem jak kaleka, ale powiedzieli mi, że jak nie będę wychodził z domu przez te dwa dni to mogę jechać.
-Kurwa Katfrin, patrz! - wskazałem na pręcik z woreczkiem. - Azor jedzie z nami. - widząc jej zażenowanie i rozbawienie w jednym sam zacząłem chichotać. Zapakowałem to coś do samochodu ściągając uprzednio woreczek żeby czasem nie wyrwać sobie z tego reki. - Dobra jedź mój Brum Brumie bo chce do domu.
< Katfrin? Wracamy do domku c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz