Spoglądałam jak po raz kolejny próbuje sobie poradzić z pałeczkami co wywołało u mnie cichy śmiech. Nie wiedziałam, czy próbuje mnie w tym momencie rozśmieszyć, czy rzeczywiście z całych sił próbuje mi udowodnić, że da radę. Sama po raz kolejny sięgnęłam po jedną z porcji. Również jego słowa wciąż wędrowały po mojej głowie. Nie miał wcale tak wiele byłych. Patrząc na niego, jego zachowanie, to jak czasami wodzi wzrokiem za innymi kobietami, śmiałabym wątpić w te słowa. Jednak, nie raz zdarzało mi się spotkać mężczyzn, którzy tylko głośno mówili, ale w rzeczywistości nie wiedzieli od czego zacząć i jak zabrać się do rzeczy.
- Raczej nie będę zaprzątać im głowy, mam spore wątpliwości czy w ogóle znasz ich imiona - Uśmiechnęłam się, kiedy niezdarnie użył pałeczek żeby włożyć sobie do ust kawałek sushi.- Pamiętam wszystkich - Odpowiedział z niewielkim grymasem, ale zaraz po tym zmienił temat - Zresztą, przyznaj się, ilu sama miałaś partnerów co? - Z uśmiechem podniósł brew i zaczął mi się przyglądać z zaciekawieniem.
Cóż, jeśli mam być szczera, to również nie miałam ich zbyt wielu. Z całej trójki, tylko jednego miło wspominam, więcej nawet do dnia dzisiejszego czasami się do siebie odezwiemy. Nie rozstaliśmy się w kłótni, czy złości, po prostu jednego dnia stwierdziliśmy, że to nie to, że oboje chcieliśmy zatkać jakąś pustkę, która w nas była. Jeszcze jakiś czas po rozstaniu spotykaliśmy się na wino i se*ks, żeby umilić sobie wieczór, cóż lepiej tak niż obcy typ z klubu, który może mieć HIV, czy inną chorobę weneryczną. Niestety, później znalazł sobie swoją miłość życia, piękną rudowłosą dziewczynę, która była przemiła, więc nie chciałam im psuć ich szczęścia, usunęłam się w cień.
- Trzech, z czego dwóch tak na poważnie - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, nie miałam powodu żeby kłamać, wymigiwać się od odpowiedzi, czy go wyzywać za zadane pytanie, w końcu nie było to nic nadzwyczajnego, uważałam też, że nie mam się czego wstydzić z takim przebiegiem - Przecież mówiłam, że nie wpuszczam byle kogo do swojego mieszkania - Uśmiechnęłam się widząc jego minę.
- Nie spodziewałem się, że będzie ze mną tak szczera - Przyznał już bez śmiechu, czy głupich min, najwyraźniej mówił całkiem poważnie.
- Cenie sobie swoją intymność, a to przecież nie jest żadna tajemnica - Wzruszyłam ramionami, dla mnie było to coś oczywistego, jednak im więcej poznawałam osób, zwłaszcza kobiet, tym bardziej miałam wrażenie, że to zanika. W pewnym momencie, dostałam dwa smsy pod rząd, westchnęłam wyciągając swój telefon. Doskonale wiedziałam od kogo, tylko jedna osoba tak piszę. Były tam dwie krótkie wiadomości, "dzisiaj, tam gdzie zawsze", "bądź jak najszybciej".
- Coś nie tak? - Moja mimika musiała powiedzieć więcej niż sama bym chciała, gdyż Rhys od razu się zorientował, że rzeczywiście coś jest nie tak. To nie tak, że miałam jakieś opory co do swojej pracy, ale też nie było to moje ulubione zajęcie, wolałam chociażby jeść sushi i nawet rozmawiać o swoich byłych niż znowu tam jechać.
- Praca - Schowałam telefon - Było całkiem miło, ale muszę iść.
- Odwiozę Cię, robi się trochę chłodno - Zauważył dopijając swoją wodę.
- Lepiej nie, to co i z kim robię po pracy to moja sprawa, wolałabym żeby nas nie zauważyli i nie snuli jakiś głupich teorii - Wyciągnęłam portfel, aby móc poprosić o rachunek i zapłacić połowę.
- Nie wygłupiaj się, ja zapłacę - Chłopak wyprzedził mnie wołając kelnerkę i przykładając kartę do terminala.
- Mogłam zapłacić połowę - Mruknęłam, ale jedynie się uśmiechnął. Ubraliśmy swoje kurtki i wyszliśmy na zewnątrz. Rzeczywiście na dworze było już znacznie chłodniej. - Dzięki za kolację.
- Dzięki za pokazanie mi, że sushi wcale nie jest takie złe - Uśmiechnął się do mnie, a ja do niego.
- Na razie, może do następnego - Mrugnęłam do niego i poszłam w przeciwnym kierunku, gdzie znajdował się przystanek autobusowy.
Jadąc do budynku w którym wykonywałam swoją pracę byłam pewna, że na ostatnią chwilę kogoś znaleźli i pilnie potrzebują coś wyciągnąć. Było to trochę dziwne, że tak nagle, ale zdarzało się już, że pilnie czegoś potrzebowali. Wchodząc do środka, wszyscy siedzieli na kanapie, drzwi od mojego pokoju, gdzie miałam cały sprzęt był otwarty, a w środku wszystko wyglądało tak, jak to zostawiłam ostatnio. Spojrzałam na nich podejrzliwie. Dostali jakiś fałszywy donos na mnie?
- Gdzie ciało? - Zapytałam podchodząc do nich bliżej.
- Nie ma - Rudy chłopak wzruszył ramionami - Mają dzisiaj przyjść z tej mafii, wiesz z tej co byli tutaj kilka dni temu po niby broń. Niby mają kogoś, kogo muszą usunąć i mogą nam go opchnąć na sprzedaż, szef chciał żebyś im wytłumaczyła co trzeba wstrzyknąć, żeby nam kolega nie odszedł, bo coś tam kiedyś mówiłaś że musi żyć - Mówił to wszystko patrząc w swój telefon, na którym grał w jakąś gierkę.
- Świetnie, że chociaż Ty o tym pamiętasz - Westchnęłam, ściągnęłam swój płaszcz i rzuciłam na wolne krzesło. Sama usiadłam obok niego i wyjęłam swój telefon - Wiadomo kiedy będą?
- Mieli być jak najszybciej. Paluszka? - Podsunął mi pod nos słoną przekąskę.
- Nie dzięki - Przeczesałam włosy dłonią i odpaliłam instagrama przeglądając co się dzieje ciekawego i czekając aż w końcu przyjdą. Moja rola polegała na powiedzeniu dosłownie kilku zdań, równie dobrze mogliby to powiedzieć za mnie, ale cóż, ryzyko że coś pomylą i przywiozą mi trupa z którego nic nie zrobię było zbyt wielkie.
Rhys?
847 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz