Przez pierwsze dwa kilometry biegłem truchtem. Mimo rozgrzewki potrzebowałem spokojnego tryby bez pośpieszania. Dziś i tak mam jeden z luźniejszych dni, które mogę wykorzystać na swój indywidualny sposób. Po drodze przykułem uwagę kilku paniom. Panowie także się spojrzeli, wydawały się to zazdrosne i zirytowane spojrzenia. Przywykłem do takich spojrzeń oraz tych wulgarnych i łakomych. Zajmowanie się modelingiem, ma swoje zalety, ale tez i wady, które wychodzą wcześniej czy później. Kilka razy musiałem się zatrzymać, na chamskie odzywki. Gdy w końcu otrzymałem połączenie przychodzące od mojego agenta, musiałem ich wyminąć i ruszyłem, by zajrzeć do sklepu spożywczego. Musiałem kupić wodę oraz w międzyczasie mogłem odebrać.
- Mikey. Kilka marek, prosi o twój udział w sesjach zdjęciowych. Wszystkie informacje są zawarte w mailu. Do tego ten i następny dzień masz wolny od wszelkiej pracy. Pojawili się młodzi, który będą chcieli mieć z tobą swoją pierwszą sesję, oraz chcą porozmawiać o tym, jak sobie radzisz. Za trzy dni masz umówione spotkanie na cztery różne wywiady. Piąty raz z rzędu jesteś na okładce, każdego magazynu. Będziemy musieli się spotkać, by omówić dalsze losy rozwinięcia marki oraz uważaj, by nikt cię nie ukradł. - rzekł agent. Naturalnie ma imię, ale nie lubi go używać, woli na siebie mówić Argent, które tłumaczy, że czyta się (Ardżent), nawet nie wiem, czy to ogóle ma sens. Jednakże spoko tak woli, to nie ma co się spierać.
- Rozumiem Argent. Jeśli chcesz, możesz wpaść jutro, wtedy będę najpewniej w mieszkaniu blisko biura. Maila sprawdzę, jak wrócę do domu, wtedy zadzwonię i się dogadamy. - rzekłem i zapłaciłem za napój. Oprócz napoju wziąłem także coś na przekąszenie. Choć w sumie i tak to zrzucę, gdyż biegać jeszcze nie skończyłem. Rozmowa zakończyła się tuż po kilku dodatkowych minutach. Mogłem wyjść ze spożywczego i wrócić na trasę. Usiadłem na wolnej ławce, by zjeść oraz nawodnić organizm.
***
Kolejne trzy godziny minęły mi na bieganiu oraz unikaniu kłopotów. W drodze powrotnej starałem się wymijać innych, gdyż chciałem jak najszybciej wrócić do domu i móc wziąć prysznic. Gdy biegałem, znajomy zadzwonił, żeby zaprosić mnie na imprezę, najwyraźniej ma być grubo, gdyż klub i bar został wynajęty na dzikie pląsy. Nie często miałem chęci i siłę wychodzić po kilku rzędnej robocie. Przechodzenie często z jednej od razu do drugiej pracy jest męczące i może wprawić cię w okropny nastrój. Dziś jednak zapowiadało się luźniej, jednak nie przewidziałem trzech incydentów, które miały mieć miejsce. Po drodze natknąłem się na osobnika, którego zręcznie wyminąłem. Jeszcze nie wiedziałem, że to ten osobnik uratuje mnie trzykrotnie z tych incydentów. Takie zrządzenie nieprzewidywalnego losu.
Po prysznicu i odpoczynku mogłem sprawdzić meila i skontaktować się z agentem. Musiałem także coś zjeść, wykonać swoje rytuały przed wyjściem, oraz coś wybrać z szafy. Musiałem wybrać coś odpowiedniego, gdyż dostałem zarys tegoż też "spotkania towarzyskiego", na które zostałem zaproszony.
***
Obudziłem się w miękkim łóżku nagi. Nie byłem u siebie, ale też nie wiedziałem, gdzie się znajduje. Nikogo nie słyszałem w środku. Dlatego też wstałem z łóżka i zacząłem szukać łazienki, gdy w końcu ją znalazłem. Wszedłem do środka i ruszyłem wziąć prysznic. Głowa nie bolała mnie aż tak bardzo. Jednakże czułem, że cos mnie ominęło, a bardziej że tutaj doszło do czegoś znacznie więcej niż tylko zwykła pomoc. Gdy zamknąłem oczy, powoli wracały mi wspomnienia z poprzedniego wieczoru..
~Poprzedni wieczór, tuż po przygotowaniu się na zaproszone spotkanie~
Dotarcie na miejsce nie zajęło mi długo, dlatego też nie musiałem brać auta. Jako że zapewne też wypiję nieco więcej, ktoś ze znajomych mnie podwiezie. Chociaż jest też sposób taki, że wcale nie wrócę. Wejście zajęło mi chwilę, gdyż akurat klub, w którym mieliśmy się spotkać, jest swego rodzaju mi bliski. Dorabiam w nim, ale też często mnie w nim spotykają. Bramkarz jedynie wywrócił oczami i bez słowa mnie wpuścił. Od samego kroku poczuć można było pot, alkohol i zapach tej cudownej narkotycznie erotycznej zabawy. Znajomych znalazłem w rogu, po drodze wypiłem może z dwa szoty i przy okazji wziąłem jakieś ekstazy. To i tak nie robi na mnie wrażenia, gdyż dopiero w stosunkowo większych dawkach mogę zachować się jak przylepowa dupa do przelecenia. Po przywitaniach i licznych przedstawieniach. Mogliśmy iść zacząć się bawić. Nie chciało mi się czekać na resztę zbyt długo. Oczywiście poznanie się to jedno, ale skoro jesteśmy tutaj wystarczająco długo, to najpierw można się rozerwać i sprawdzić. Czy dzisiejsza zabawa jest warta świeczki? Początki wydawać się mogą nudne, oczywiście zależy to od danego towarzystwa i atmosfery, jaką stworzą.
Na parkiecie bawiłem się przednio, kilka lizanek, a nawet delikatne rozpalenie kogoś tam. Jednakże zrezygnowałem z tego i wróciłem do znajomych, którzy także się rozpełzli, choć nie wszyscy. Nie spostrzegłem tego, że gdy ja się bawiłem, ktoś nowy dołączył. Uśmiechnąłem się pod nosem chytrze i zbliżyłem się do chłopaka. Po mnie można się wszystkiego spodziewać. Więc zamiast przelizać się z nowym koleżką. Zrobiłem to z jednych moich dobrych znajomych, z którym nie raz wskoczyłem do łóżka. Między namiętnymi pocałunkami, mój wzrok utkwił w nowym. Oczywiście myślałem już jak mam zatopić w nim swe kły namiętności.
Po tym zdarzeniu nastąpił pierwszy incydent. Pojawiła się była dziewczyna mojego drogiego całuśnego kompana. Wydawała się pijana, ale też zła, gdy akurat chciała się wyżyć na mnie. Gdyż kłopoty, jakie by to one nie były, mnie uwielbiają i lgną do mnie. W tym momencie nie zauważyłem, jak szklanka leci w moim kierunku w tym całym zawirowaniu. Ktoś pociągnął mnie do tyłu. Ten nowy co się zjawił.
- Rhys. - takie imię usłyszałem, jak znajomy tuż przy mnie zawołał. Zabrał swoją byłą i na odchodne zawołał do chłopaka. - Zostawiam ci pieczę nad Mikey'm. - czy ja to dziecko do zajmowania się, czy co.. Zirytowany takimi słowami, wyrwałem się chłopakowi i spojrzałem do niego zza grzywki. Wywróciłem oczami i wypiłem dopiero przyniesione przez dziewczynę kolejkę shotów. Wypiłem może z dwa kolejne i ulotniłem się, tak by nikt nie mógł mi przerwać. Po drodze zauważyłem znajomego dilera, którego kilka tygodni temu, klęczał przede mną i zabawiał się moją pałą. Teraz przyszła czas na moją upragnioną zabawę. Oczywiście, że z niej skorzystam. Gdy tylko matoł mnie zauważył, próbował prysnąć, jednakże po kilku słowach, które wypowiedziałem tuż przy jego uchu. Nie mógł odmówić. Sam także dilowałem, jednakże robiłem to tak skrycie przed innymi, że tak naprawdę nikt nie wiedział, kto sprzedawał nową odmianą "Głębi duszy". Głupia nazwa, ale daje kopa oraz z przedawkowania można umrzeć, ale to nikomu nie przeszkadza.
Gdzieś w głębi korytarza, który prowadził do toalet. Nasz skromny diler ponownie klęczał. Po kilku kolorowych cukiereczkach mógł wziąć się do swojej roboty. Skoro ma głębokie gardło, to można z niego skorzystać. Wystarczające duże ma zniżki mimo licznych wpadek.
Gdy robił swoje, sprawiając mi przyjemność, mogłem zająć się smacznym proszkiem i kryształkami. Po nich zabawa jest dużo lepsza i ciekawsza. Można o wiele więcej zyskać, niż być zwyczajnie trzeźwym. Chwyciłem czuprynę chłopaka i docisnąłem do siebie, skoro ma się zadławić, niech poczuję pieczącą i przyjemnie dławiącą rozkosz. Puściłem go, gdy połknął choć część. Uśmiechnąłem się i wytarłem jego łzy, które spływały po policzkach.
- Mój drogi, świetnie się spisałeś. O ile będziesz się dalej tak starał, nie zostaniesz zwolniony przez swoje głupie wybryki. - mruknąłem, blisko jego uszka. Oddałem mu plecak i rzuciłem kilka drobnych. Tylko mnie się obawia. Zresztą idzie mu zdecydowanie lepiej niż wcześniej. Skoro korzystam, to warto by było, gdyby wiedział, że ma się bać i odgrywać swoją rolę. On jedynie kiwnął głową, na odchodne przesłałem mu oczko.
To jednak nie był koniec.. Kolejny incydent nastąpił po kilku minutach. Wiem, że pojawiła się bójka oraz jakaś kłótnia. Ktoś oczekiwał przeprosin. Mój podkoszulek oberwał, drobnym rozerwaniem. Do tego wszystkiego, zamiast przeprosić ze strony kłócącego, skoczył do mnie z pięściami. Nie pozostałem dłużny i może zbyt wiele siły i brak zahamowań w sobie miałem. Gdyż gdyby Rhys, mój dzisiejszy opiekun, nie odciągnął, by mnie to zapewne bym zabił pyskatą jadaczkę...
***
Na tym mi się urywa film. Pojawiają się jakiejś urywki. Najwyraźniej mój drogi opiekun, nie miał ze mną lekko. No ale to wciąż nie wyjaśnia czemu, byłem w łóżku nagi. Trzeba to wyjaśnić. Odetchnąłem, wycierałem się akurat i gdy założyłem bokserki oraz odnalazłem dresy w moim rozmiarze w szufladzie, to skorzystałem i je założyłem. Akurat, gdy odnalazłem luźną nieco przydużą koszulkę, do sypialni wszedł mężczyzna z charakterystycznie mocnymi rysami twarzy zarostem i tymi oczami. Właśnie te oczy pamiętam jak przez mgłę. Wpatrywałem się w nie, a moje wargi przyległy do jego, a nawet jego szyi i schodziły niżej. Chwila, przespałem się z nim?
- Skoro już jesteś. Wyjaśnij, jak się tu znalazłem? Oraz czemu byłem nagi? Przyznaję, nie pamiętam, co zdarzyło, że po tej bójce w klubie. Więc opiekunko wytłumacz się, czy wykorzystałeś mnie do swoich niecnych łóżkowych celów? - założyłem najwyraźniej jego koszulkę i podszedłem, zadając pytanie za pytaniem. Ułożyłem dłoń na jego torsie. Wyminąłem chłopaka i zasiadłem wygodnie na jego kanapie, wyczekując odpowiedzi.
Rhys?
1640 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz