poniedziałek, 11 października 2021

Od Rhysa CD Taigi

Starałem się jak najszybciej posprzątać pokój, aby aż tak nie straszył swoim koszmarnym wyglądem. Największym problemem było łóżko, które w miarę szybko ogarnąłem. Kiedy już się z tym uporałem, ruszyłem do biurka, o które opierała się dziewczyna. Na blacie leżały moje notatki i różne dokumenty. Poświęcałem im uwagę dopóki nie zająłem się gotowaniem, przez co nie skończyłem swojej roboty i tak po prostu zostawiłem to wszystko na biurku. Zerknąłem na dziewczynę, jednocześnie jednym ruchem zsuwając wszystkie papierzyska do szuflady. Zastanawiałem się, czy zdążyła zobaczyć co te dokumenty zawierały. Na szczęście Taiga nie poruszała tego tematu, więc szybko o tym zapomniałem.

Zdziwiłem się, kiedy zaproponowała, abyśmy wyszli na zewnątrz. Nie wiedziałem, co mielibyśmy robić na dworze o tej porze. Robiło się chłodno, lecz ciekawość wygrała. Ruszyłem zaraz za dziewczyną, wybierając taras. Lubiłem to miejsce, głównie w słoneczne dni.

Do głowy by mi nie przyszło, że Taiga poczęstuje mnie trawką. Naprawdę tego się po niej nie spodziewałem. Zastanawiałem się jak wiele jeszcze skrywa tajemnic. Ile jeszcze o niej nie wiedziałem. Kiedy myślałem, że już nic mnie nie zdziwi, dziewczyna pokazywała mi, jak bardzo się myliłem. Sam również miałem sprawy o których wolałbym nikomu nie mówić. Nie chciałbym, aby ktokolwiek dowiedział się o mojej przeszłości. Szczególnie, że nie była warta wspomnienia. Nie było też się czym chwalić.

Przyglądałem się teraz małemu zawiniątku w jej dłoniach. Bardzo dawno nie miałem kontaktu z ziołem. Była to głównie zasługa mojego nadopiekuńczego i cholernie natrętnego, starszego braciszka. W przeszłości zdarzało się, że chciałem się wyluzować i sięgałem po marihuanę, to od niej zaczynałem. Na wszelkich domówkach i różnych imprezach nie trudno było o taki, a nawet lepszy towar. Taiga nie musiała mnie długo namawiać. Sięgnąłem po blanta, zaraz się nim zaciągając.

- Wspomnienia wracają - zaśmiałem się, powoli wypuszczając dym.

Zaciągnąłem się raz jeszcze, słuchając jej pytania. Spodziewałem się, że zapyta znów o zbliżający się bal. Sam nie znałem konkretów co do dokładnej daty i godziny. Jeszcze nie byłem aż tak wtajemniczony w całą tę rodzinną imprezkę. Dziewczyna jednak nie pytała o nic związanego z nadchodzącym wydarzeniem. Zapytała o coś zupełnie innego. Westchnąłem cicho, oddając jej blanta.

- Więc jednak widziałaś? - powiedziałem niezbyt ucieszony, że zwróciła uwagę na stos papierów.

- Leżały na biurku, rzucały się w oczy - wytłumaczyła, zaciągając się. Nawet przez chwilę nie przestała mnie obserwować. Coś czułem, że nie odpuści. Nie zapomni o tym pytaniu. - Więc? O co chodzi, masz jakieś kłopoty?

- W pewnym sensie - odparłem, ostrożnie dobierając słowa. - Nie mam długów, jeśli o to pytasz. Żaden bandzior nie czyha na moje życie, a przynajmniej na obecną chwilę. Po prostu potrzebuję pieniędzy, dużo pieniędzy.

- Dach nad głową masz i nie umierasz z głodu...

- Chodzi o moją rodzinę - odparłem w końcu, postanawiając nie robić z tego tajemnicy. Prędzej czy później i tak by się dowiedziała. Niepotrzebnie tylko bym to przedłużał i robił wielką tajemnicę. - Chodzi o mojego brata, tego młodszego...

- Masz brata? - zapytała, przerywając mi, na co tylko powoli pokiwałem głową.

- Mam dwóch, będąc dokładnym. Mój młodszy brat, Nathaniel miał wypadek samochodowy. Potrzebuje specjalnej opieki i dobrej rehabilitacji w prywatnej klinice, aby mógł powrócić do pełnej sprawności. Publiczne placówki nie wchodzą w grę - odparłem, spoglądając na nią. - Dlatego potrzebuję sporo pieniędzy, więcej niż płaci mi Vincent, nawet praca w cukierni nie wystarcza. Spotkałem przypadkiem pewnego chłopaka i zaproponował mi udział w sesji zdjęciowej. Dobrze płacą za parę zdjęć... Więc tak... pieniądze nie są dla mnie, tylko przelewam je do Stanów, do rodziny.

Taiga?

564 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz