Dziewczyna kompletnie nic nie skomentowała, nawet nie śmiała pisnąć, a jej reakcja była co najmniej taka jakby widziała mnie po raz pierwszy. Ja natomiast PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU poczułem jak ziemia mi się pali pod stopami, bo to mógłby być mój rychły koniec i skończenie kariery mafiozy. Byłem tak nieostrożny i zbyt pewny siebie, że nie spodziewałem się, że jakaś randomowa dziewczyna może zagościć jeszcze w ten sam dzień u mnie w domu. Dla niej sytuacja na pewno była jasna, jednak z jakiegoś powodu nie zamierzała nic mówić i udawała jakby się kompletnie nic nie stało.
-Zeno. - chwyciłem haczyk witając się najpierw z jej matką, a następnie z nią samą. Oczywiście nie mogłem w tym wszystkim pominąć swojej mamy, która wpatrzona była we mnie jak w obrazek, a odkąd mnie zobaczyła nie przestawała się uśmiechać.
- A więc to jest twój najstarszy syn. - obca kobieta uśmiechnęła się znacząco do mojej matki, a następnie zlustrowała mnie od stup do głowy, gdy prowizorycznie ogarniałem swoje otoczenie i odkładałem klucze od samochodu do specjalnej, porcelanowej podstawki.
Ta rozmowa toczyła się właściwie głównie starszyzną w tym pokoju. Ja i Blair siedzieliśmy cicho, jednak miałem wrażenie, ze ona nieco bardziej zestresowana niż ja. Nie wyglądała na zainteresowana rozmową, a już na pewno pracą prawnika. Nie wiem co ją tak kusiło do tego oprócz pieniędzy, bo to bardzo nudna i papierkowa robota, ale dziewczyna ewidentnie miała ambicje.
- W ten weekend organizujemy bankiet, na którym mój mąż ma kilka kwestii do poruszenia. To będzie bardzo wystawne przyjęcie może.. zjawicie się całą rodziną? - z zamyślenia wyrwała mnie śmiała propozycja Cynthi. Kto by się spodziewał? Moja mama zaprosiła tam już tyle ludzi, ze powoli zaczynałem się zastanawiać jak ona chce pomieścić taką ilość osób w zaledwie jednej willi.
Nie było dziwne, że kobieta przyjęła zaproszenie chcąc jak najlepiej dla swojej córki. Bardziej zastanawiający był fakt, że dużymi krokami zbliżał się wieczór, a obie kobitki stwierdziły, że chciałyby, abyśmy porozmawiali sobie sami, więc wybędą na jakiś czas do restauracji, w której umówiły się z jeszcze jedną koleżanką. Czasami zdumiewał mnie fakt ile ludzi i ile znajomości ma moja matka. Nawet w połowie nie jestem jeszcze na tym poziomie co ona.
- Czemu nic nie powiedziałaś? - gdy tylko opuściły dom i upewniłem się, że zamknęły za sobą drzwi od razu skierowałem pytanie do dziewczyny. Ta lekko przekręciła głowę, jakby kompletnie nie wiedziała o co mi chodzi. - Dlaczego nie wypeplałaś, ze siedzę w branży przestępczej? - powtórzyłem rozsiadając się teraz wygodnie na kanapie i patrząc na nią z pod byka.
-Chwila.... CO!? - zerwała się z miejsca i automatycznie wyprostowała stojąc teraz jak na baczność. W tym tez momencie zdałem sobie sprawę, że wkopałem się jeszcze bardziej, bo najwidoczniej dziewczyna nie połączyła wszystkich faktówk, a ja podałem jej to jak na tacy.
- Ty... naprawdę nic nie ogarnęłaś... - zszokowany przetarłem dłonią twarz, natomiast ona szybkim krokiem skierowała się do drzwi. na próżno, bo gdy tylko miała już je otworzyć złapałem ją za nadgarstek i jednym sprawnym ruchem przystawiłem ją do ściany obok krzyżując jej ręce nad głową.
-Puszczaj bo będę krzyczeć! Jesteś przestępcą.
-Brawo Sherlocku. - przewróciłem oczami i lekko rozluźniłem uścisk tak, by nadal nie mogła się uwolnić, ale żeby nic jej nie bolało. - A ty masz siedzieć cicho.
- A co ja niby będę z tego miała? - wyperswadowała lekko się szarpiąc. Nie ma co, odważna jest.
- Napiszę Ci referencje do najlepszej uczelni na kierunek prawniczy. - westchnąłem ciężko zdając sobie sprawę ile będzie mnie to kosztować i jak bardzo nadszarpnę swój wizerunek prawnika. - Zrobię co będziesz chciała w tej kwestii, tylko po prostu siedź cicho. - puściłem ją czując, że lekko się uspokaja.
Miała mnie w garści, nie ma co ukrywać. To pierwsza kobieta od dłuższego czasu, która złapała mnie w bardzo nieprzyjemną sytuację, a ja nie byłem w stanie wybrnąć z niej siłą. Przynajmniej do czasu.
< Blair? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz