- Dziś idziesz ze mną. Odwołaj swoje plany. Króliczek wskoczy do norki. - jego końcowe słowa były najdziwniejsze. Nie zagląda do mojego pokoju, a tym bardziej nie patrzy na, to nad czym pracuje. Ten zwrot jednak był sporym zaskoczeniem. Wywróciłam jedynie oczy i wróciłam do swojego pokoju. Podkręciłam ogrzewanie i zasiadłam na fotelu przed biurkiem. Musiałam rozplanować swoje zadania między innymi. Sama wiedziałam, że zrobiłabym to o wiele lepiej. Jednakże najwyraźniej nie będzie mi to dane. Mikey, nie powiedział, gdzie się wybieramy, ani nie podał żadnego powodu. Naprawdę nie wiem, nawet gdybym sprawdziła, czy coś ukryła, zapewne bym nic nie znalazła. Zazwyczaj usuwa wiadomości albo nakłada blokady.. Mogę je zdjąć, ale za wiele zachodu i mało zabawy w tym jest.
Wybraliśmy się na teren pewnej willi. Miałam kaptur na głowie, gdyż ta pogoda nie wskazywała niczego miłego. Mojego brata wpuścili. Ja jednak miałam się rozejrzeć po terenie. Westchnęłam i zaczęłam się oddalać do pobliskiego lasku. Pobliska droga była zwyczajnie nudna, dlatego też wybrałam się, by znaleźć sobie jakiejś ciekawe miejsce do obserwacji. Może znajdę coś ciekawego albo kogoś. Skoro nawet nie wiem, kiedy skończą, to muszę zabić jakoś czas. Chociaż tyle dobrego, że wzięłam ze sobą mój drugi telefon. Gdyby nie brak zasięgu, miałabym co robić. Mogłam też ulotnić się i wrócić do domu, jednakże Mikey obiecał, że kupimy to, czego on nie znosi. Więc muszę zwyczajnie poczekać. Po kilku minutach znudziło mi się szukanie zasięgu i zaczęłam grać w jakąś gierkę. Skoro i tak czekam, to zabije czas i przy okazji pobije swój dawny już rekord.
Przerwałam, gdyż usłyszałam znajomy głos. Wołał mnie, a gdy się odwróciłam, zobaczyłam starszą siostrę i jej najlepszą przyjaciółkę. Wydawały się takie młode, chciałam do nich podejść, ale wiedziałam, że ich tu nie ma. To, co po nich zostało to żal, smutek i wiele tajemnic, które mogą zostać odkryte, tylko w odpowiednim momencie. Nie nastąpił on jednak jeszcze. Nie wiem, nawet kiedy nastąpi. Wstałam z miejsca, otrzepałam się z brudu, jaki znajdował się na pniu.
Zaczęłam iść drogą, którą prowadziły mnie obie dziewczyny. Ich uśmiechy, wywoływały oślepienie, jednakże mimo różnic, to co się wydarzyło, zostawiło po sobie głęboki ślad. Nie widziałam twarzy dziewczyny obok mojej siostry. Jej głos utkwił mi w pamięci, niektóre elementy jej wyglądu, jednakże najwyraźniej duża część zniknęła z mojej pamięci. Zmarszczenie brwi nijak nie pomogło, gdyż to musiało być ta dawno. Nie pamiętam, nawet kiedy ją poznałam. Musiałam być młoda, mój brat za to zapewne pamiętał, albo udawał. Akurat, gdy udało mi się złapać sygnał, natknęłam się na jakiegoś żywego osobnika. Skoro już tu tak tkwię, to zwyczajnie mogę trochę podrażnić uciekiniera.
Gdy się zbliżyłam, mogłam dostrzec posturę żeńskiej postaci. Siedziała na ściętym pniu, kompletnie nie przejmując się panującą wilgocią. Musiała uciekać, skoro tak to pobawmy się choć chwilę. Takie pozostawienie przez brata też nie było zbyt miłe. Mógł mnie zwyczajnie w domu zostawić, ale najwyraźniej byłam mu potrzebna do jakiegoś celu.
- Paskudna ta pogoda, będzie padać. - powiedziałam za plecami dziewczyny. Jej nagła reakcja, spowodowała delikatny uśmiech, gdyż to wyglądało naprawdę zabawnie. Skoczyła na równe nogi, w biegu złapała największą gałąź, jaką zdążyła chwycić wzrokiem. Przyjęła postawę obronną. Wyglądała jak pies obronny. Jeszcze to gniewne spojrzenie.
Przynajmniej tyle dobrego, że kaptur, który miałam na głowie, był na tyle duży, by zakrywać moją twarz. Kilka kosmyków wydostało się i mogła je dojrzeć. No cóż, gdy się na rude bujne loki, które robią, co chcą, to nie można się zdziwić.
- Nie widziałam cię w willi. - jej głos wydawał mi się dziwnie znajomy. Przechyliłam głowę, by dojrzeć jej osobę. Wydawało się, że mam Déjà vu. Taka znajoma postawa i mowa. Nieprzyjemne uczucie.
- Bo nigdy mnie tam nie było... Chyba. - powiedziałam w zamyśleniu. Nie pamiętałam czy byłam, czy też nie. Veronica by pamiętała, jednakże nie mam jak jej spytać, bo jej tu nie ma.
- To teren prywatny, nie powinno cię tu być. - trudno nawet sobie pomyśleć, gdyż najwyraźniej uciekinierka, jako pies obronny strzeże swojego terenu.
- Ja tylko spaceruję, a ty? Nie powinnaś tu być sama. - odpowiedziałam, pytaniem na jej pytanie. Dodałam, też coś od siebie.
- Mam nadzieję, że to nie groźba. Wynoś się. - warknęła, najwyraźniej jej cierpliwość była na wykończeniu.
Wywróciłam oczami i uniosłam kaptur, by móc się przyjrzeć dziewczynie. Gdy zobaczyłam jej twarz, rozpoznałam ją, była to Lan Ho. Dziewczyna, którą spotkałam dzień temu. Dokładniej, to wydaje jej się, że mnie poznała. Chyba muszę odpocząć, bo mam już zwidy. Przypomina dziewczynę ze zdjęć oraz wspomnień. Chociaż wydaje się nią, to jednocześnie nie jest nią.
- Bliźniaczka? - powiedziałam szeptem do siebie. Naciągnęłam rękawy na chłodne dłonie i starałam się, sobie co nieco przypomnieć. Wspomnienia ze starszą siostrą były jasne i czytelne, jednakże z dziewczyną, która była u jej boku, były mgliste. Głowa zaczynała mnie boleć, od tego całego myślenia. Może powinnam się skupić na tym, co jest teraz, a nie na wspomnieniach. Zwyczajnie spytam brata i on mi powie. Znaleźć też zdjęcia mogę, pamiętniki siostry przeczytać, może w jej rzeczach coś jest.
Wyjęłam telefon, by napisać do brata, gdyż taka pogoda mi się nie podoba i chce czym prędzej do swojego ciepłego pokoju, poza tym, jak zacznie padać to, nie będzie za ciekawie. Moje włosy nie lubią wilgoci.
Dziewczyna starała się być groźna, przestraszyć, a może nawet przepędzić mnie. Nie przejmowałam się nią i dalej stałam w miejscu.
- Wynoś się to nie twoje miejsce. - warknęła Lan. Wywróciłam oczami, po czym spojrzałam na nią. Prychnęłam, gdyż to jak śmiesznie się zachowuje, było wręcz zabawne.
- Jesteś tu ze względu na... - moja wypowiedź została przerwana. Wraz z moim bratem, zjawili się jeszcze dwie osoby. Przeklęłam pod nosem i gdy już miałam skierować się do samochodu, zatrzymałam się i słuchałam, co mój brat mówi.
- Lan Ho, idziesz z nami. No, chyba że Leah cię nie interesuje. - powiedział, jakby było mu to obojętne. Odwrócił się do dziewczyny plecami i wraz ze mną ruszył do auta.
- Czemu wspomniałeś o Leah? - spytałam brata.
- Inaczej z nami nie pójdzie. Ktoś na nią poluje, zapewne z Carrein. Ty musisz się z dala od tego trzymać. - powiedział. Kątem oka widziałam, jak dziewczyna mimo wahania ruszyła za nami.
***
Wybraliśmy się na teren pewnej willi. Miałam kaptur na głowie, gdyż ta pogoda nie wskazywała niczego miłego. Mojego brata wpuścili. Ja jednak miałam się rozejrzeć po terenie. Westchnęłam i zaczęłam się oddalać do pobliskiego lasku. Pobliska droga była zwyczajnie nudna, dlatego też wybrałam się, by znaleźć sobie jakiejś ciekawe miejsce do obserwacji. Może znajdę coś ciekawego albo kogoś. Skoro nawet nie wiem, kiedy skończą, to muszę zabić jakoś czas. Chociaż tyle dobrego, że wzięłam ze sobą mój drugi telefon. Gdyby nie brak zasięgu, miałabym co robić. Mogłam też ulotnić się i wrócić do domu, jednakże Mikey obiecał, że kupimy to, czego on nie znosi. Więc muszę zwyczajnie poczekać. Po kilku minutach znudziło mi się szukanie zasięgu i zaczęłam grać w jakąś gierkę. Skoro i tak czekam, to zabije czas i przy okazji pobije swój dawny już rekord.
Przerwałam, gdyż usłyszałam znajomy głos. Wołał mnie, a gdy się odwróciłam, zobaczyłam starszą siostrę i jej najlepszą przyjaciółkę. Wydawały się takie młode, chciałam do nich podejść, ale wiedziałam, że ich tu nie ma. To, co po nich zostało to żal, smutek i wiele tajemnic, które mogą zostać odkryte, tylko w odpowiednim momencie. Nie nastąpił on jednak jeszcze. Nie wiem, nawet kiedy nastąpi. Wstałam z miejsca, otrzepałam się z brudu, jaki znajdował się na pniu.
Zaczęłam iść drogą, którą prowadziły mnie obie dziewczyny. Ich uśmiechy, wywoływały oślepienie, jednakże mimo różnic, to co się wydarzyło, zostawiło po sobie głęboki ślad. Nie widziałam twarzy dziewczyny obok mojej siostry. Jej głos utkwił mi w pamięci, niektóre elementy jej wyglądu, jednakże najwyraźniej duża część zniknęła z mojej pamięci. Zmarszczenie brwi nijak nie pomogło, gdyż to musiało być ta dawno. Nie pamiętam, nawet kiedy ją poznałam. Musiałam być młoda, mój brat za to zapewne pamiętał, albo udawał. Akurat, gdy udało mi się złapać sygnał, natknęłam się na jakiegoś żywego osobnika. Skoro już tu tak tkwię, to zwyczajnie mogę trochę podrażnić uciekiniera.
Gdy się zbliżyłam, mogłam dostrzec posturę żeńskiej postaci. Siedziała na ściętym pniu, kompletnie nie przejmując się panującą wilgocią. Musiała uciekać, skoro tak to pobawmy się choć chwilę. Takie pozostawienie przez brata też nie było zbyt miłe. Mógł mnie zwyczajnie w domu zostawić, ale najwyraźniej byłam mu potrzebna do jakiegoś celu.
- Paskudna ta pogoda, będzie padać. - powiedziałam za plecami dziewczyny. Jej nagła reakcja, spowodowała delikatny uśmiech, gdyż to wyglądało naprawdę zabawnie. Skoczyła na równe nogi, w biegu złapała największą gałąź, jaką zdążyła chwycić wzrokiem. Przyjęła postawę obronną. Wyglądała jak pies obronny. Jeszcze to gniewne spojrzenie.
Przynajmniej tyle dobrego, że kaptur, który miałam na głowie, był na tyle duży, by zakrywać moją twarz. Kilka kosmyków wydostało się i mogła je dojrzeć. No cóż, gdy się na rude bujne loki, które robią, co chcą, to nie można się zdziwić.
- Nie widziałam cię w willi. - jej głos wydawał mi się dziwnie znajomy. Przechyliłam głowę, by dojrzeć jej osobę. Wydawało się, że mam Déjà vu. Taka znajoma postawa i mowa. Nieprzyjemne uczucie.
- Bo nigdy mnie tam nie było... Chyba. - powiedziałam w zamyśleniu. Nie pamiętałam czy byłam, czy też nie. Veronica by pamiętała, jednakże nie mam jak jej spytać, bo jej tu nie ma.
- To teren prywatny, nie powinno cię tu być. - trudno nawet sobie pomyśleć, gdyż najwyraźniej uciekinierka, jako pies obronny strzeże swojego terenu.
- Ja tylko spaceruję, a ty? Nie powinnaś tu być sama. - odpowiedziałam, pytaniem na jej pytanie. Dodałam, też coś od siebie.
- Mam nadzieję, że to nie groźba. Wynoś się. - warknęła, najwyraźniej jej cierpliwość była na wykończeniu.
Wywróciłam oczami i uniosłam kaptur, by móc się przyjrzeć dziewczynie. Gdy zobaczyłam jej twarz, rozpoznałam ją, była to Lan Ho. Dziewczyna, którą spotkałam dzień temu. Dokładniej, to wydaje jej się, że mnie poznała. Chyba muszę odpocząć, bo mam już zwidy. Przypomina dziewczynę ze zdjęć oraz wspomnień. Chociaż wydaje się nią, to jednocześnie nie jest nią.
- Bliźniaczka? - powiedziałam szeptem do siebie. Naciągnęłam rękawy na chłodne dłonie i starałam się, sobie co nieco przypomnieć. Wspomnienia ze starszą siostrą były jasne i czytelne, jednakże z dziewczyną, która była u jej boku, były mgliste. Głowa zaczynała mnie boleć, od tego całego myślenia. Może powinnam się skupić na tym, co jest teraz, a nie na wspomnieniach. Zwyczajnie spytam brata i on mi powie. Znaleźć też zdjęcia mogę, pamiętniki siostry przeczytać, może w jej rzeczach coś jest.
Wyjęłam telefon, by napisać do brata, gdyż taka pogoda mi się nie podoba i chce czym prędzej do swojego ciepłego pokoju, poza tym, jak zacznie padać to, nie będzie za ciekawie. Moje włosy nie lubią wilgoci.
Dziewczyna starała się być groźna, przestraszyć, a może nawet przepędzić mnie. Nie przejmowałam się nią i dalej stałam w miejscu.
- Wynoś się to nie twoje miejsce. - warknęła Lan. Wywróciłam oczami, po czym spojrzałam na nią. Prychnęłam, gdyż to jak śmiesznie się zachowuje, było wręcz zabawne.
- Jesteś tu ze względu na... - moja wypowiedź została przerwana. Wraz z moim bratem, zjawili się jeszcze dwie osoby. Przeklęłam pod nosem i gdy już miałam skierować się do samochodu, zatrzymałam się i słuchałam, co mój brat mówi.
- Lan Ho, idziesz z nami. No, chyba że Leah cię nie interesuje. - powiedział, jakby było mu to obojętne. Odwrócił się do dziewczyny plecami i wraz ze mną ruszył do auta.
- Czemu wspomniałeś o Leah? - spytałam brata.
- Inaczej z nami nie pójdzie. Ktoś na nią poluje, zapewne z Carrein. Ty musisz się z dala od tego trzymać. - powiedział. Kątem oka widziałam, jak dziewczyna mimo wahania ruszyła za nami.
Lan Ho?
1066 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz