Dostałam najbardziej gówniane zadanie jakie mogłam sobie wymarzyć, ale nie spodziewałam się zbyt wiele po całej tej sytuacji. Jayden chociaż tak wybitnie 'wyluzowany' tak naprawdę zdawał sobie sprawę z tego w jakie bagno wszyscy wpadliśmy z powodu Florenci. Był wkurwiony i nie zamierzał tego ukrywać jeżeli chodzi o wylewność emocji. Oczywiście nigdy nie przyznałby tego wprost, słowami, ale jego wyraz twarzy mówił mniej więcej tyle, że jeszcze kilka głupich tekstów Flo, a ta skończy obok Hiddena w metalowej klatce.
- Ty chyba żartujesz! - Florencia wyszła z chwilowego szoku psychicznego, podeszła do stołu Jaydena i również walnęła pięścią o stół. Gdyby nie to że byłam przy tym już tylko ja, bo Richard wyszedł dosłownie kilka minut wcześniej, to mogłaby być tutaj niezła szopka. Jayden w pierwszej chwili tylko na nią spojrzał, bo chyba tak samo jak ja nie mógł uwierzyć w perfidność tej dziewczyny a jednocześnie głupkowata odwagę.
- Spierdoliłaś sprawę koncertowo i teraz jeszcze się wychylasz? - ku mojemu zdziwieniu Jay starał się zachować chyba resztki zimne krwi jakie mu zostały do blondynki. Nie zaprzeczy, ze jest przydatna, bo jej charakterek robi swoje, ale jednocześnie widać, że go męczyła.
- To nie ja to spierdoliłam! Nie wiem jak to się stało, że on to wszystko zauważył i interweniował, jest...
- Jest po prostu kurwa lepszy niż ty! - ponownie uderzył w stół niemal łamiąc go w pół. - To nie jest pierwszy lepszy cywil tylko prawa ręka szefa mafii, ogarnij się dziewczyno! Wystarczył jeden zły ruch a wpakowali by w nas magazynek kul. - Obserwowanie tego zajścia spod ściany było nad wyraz emocjonujące. Do tego stopnia, że kącik moich ust lekko się podniósł, aczkolwiek w dalszym ciągu przyglądałam sie małemu sztylecikowi, którym bawiłam się przez całe zebranie.
W momencie gdy zauważyłam, że Jayden za chwilę obejdzie stół by się do niej dostać, odbiłam się od ściany i robiąc kilka kroków do przodu znalazłam się niemal między nimi. Szef spojrzał na mnie spod kilku kosmyków włosów, które wychodziły mu z koczka. Był wzburzony, ale moje neutralne spojrzenie najwidoczniej lekko go ostudziło. Nie trzeba było z nim rozmawiać był tak inteligentny. Przecież doskonale wiedział, ze robiąc jej krzywdę czy komukolwiek z naszego zespołu - nie sprawi, że będziemy posłuszniejsi.
-Zabierz ją stąd, bo ją zastrzelę. - prychnął odwracając sie na pięcie. Kiwnęłam jedynie głową czego raczej już nie zauważył, chwyciłam dziewczynę za ramię i zdecydowanie odwróciłam w stronę drzwi wyjściowych. Nie protestowała mimo wyraźnych oporów. Po prostu zrobiła to co do niej należy i wyleciała stamtąd, a zaraz za nią ja.
***
- Nie zamierzam pozwalać na takie traktowanie... - wymamrotała cos do siebie już na zewnątrz. Było bardzo wcześnie, dlatego miasto spowite było jeszcze lekka mgłą.
- To odkręć to co zrobiłaś. Wszyscy dobrze wiemy, że chłopak jest Ci bliski. Zdajesz sobie sprawę, że może przez ciebie zginąć? - bez jakichkolwiek większych emocji po prostu dołączyłam do niej stając obok.
< Flo? >
464 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz