Słysząc to wszystko i widząc postawę chłopaka nie mogłam uwierzyć własnym oczom i uszom. Czy on naprawdę myślał, że mogłabym posądzić kogoś o cos takiego nie mając kompletnie żadnych dowodów? Jak on w ogóle mógł tłumaczyć człowieka, który uczestniczył w porwaniu mojego brata?
Kiedy kontynuowała nadal ta swoją głupią gadkę nie mogąc już dłużej tego wytrzymać po prostu wstałam z miejsca automatycznie wyrywając dłonie z jego delikatnego uścisku. To bolało. Bolało nie tylko to w jaki sposób widział tą sytuację po tym wszystkim, ale również to, że nie mogłam powiedzieć mu całej prawdy żeby czasem nie zdemaskował ani mnie, ani pozostałych. Musiałam to wszystko zakręcić dookoła jednego tematu nie zbaczając na drugi.
-Lu...
- Jak możesz. - nie dając mu dokończyć po prostu spojrzałam na niego z góry (bo w końcu siedział). - Od kiedy policja w swoich przesłuchaniach i diagnozach kieruje się więzami krwi, a nie faktami świadków? - odeszłam kawałek dalej w głąb pokoju pozwalając mu spokojnie wstać i podejść do mnie.
-Nie denerwuj się ja po prostu znam swojego brata i...
-W ogóle go nie znasz. - ponownie mu przerwałam nie dając nawet skończyć myśli w głowie. Widziałam, że starał się sytuację załagodzić, ale w tym momencie miałam kompletnie w nosie co sobie pomyśli. Mój brat.. nie wiadomo czy on w ogóle jeszcze żyje, a wybitny Pan policjant będzie bronił swojego młodszego braciszka?! Wolne żarty. - Już rozumiem dlaczego policja stoi na takim poziomie w Londynie skoro wszyscy w ten sposób tam funkcjonujecie.
- Przestań tak do mnie mówić, przecież ty nie masz zielonego pojęcia jak wygląda taka praca, ty w ogóle kiedykolwiek trzymałaś broń? Wiesz ile kosztuje człowieka psychicznie taki napad? Wiesz jaka to jest adrenalina i ile trzeba poświęcić żeby w ogóle czegoś takiego się podjąć. Rhys nie byłby w stanie! - tym razem to jemu puściły emocje i nieco podniósł swój ton przez co ja tylko stałam i niemo wpatrywałam się w jego spojrzenie.
Oj Harvey.... nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo nie masz pojęcia o czym mówisz i śmiem twierdzić, że jeżeli chodzi o broń palną moglibyśmy się zmierzyć, a ty nadal ślepo wierzysz w swoje racje i to, ze jestem cichą, szarą myszką.
Już chciałam coś powiedzieć, gdy ktoś zapukał do drzwi. Właściwie zapukał i niemal od razu pociągnął za klamkę jakby ewidentnie czuł się jak u siebie.
-Harvey przyniosłem Ci... - wejrzał przez uchylone drzwi i widząc mnie wychylającą się zza mojego towarzysza od razu zamilkł. Już myślałam, że to jakaś kobieta, a to tylko kolejny facet. Myślałam, ze będzie jeszcze ciekawiej, ale na całe szczęście się pomyliłam. - Przepraszam, przeszkadzam?
-Noo tak jak...
-Nie, ja już wychodzę. - wyminęłam chłopaka bardzo zgrabnie. Czułam, że to doskonały moment by opuścić to towarzystwo, a kiedy poczułam, że Harvey próbuje złapać mnie za rękę i zatrzymać po prostu otrąciłam jego dłoń bez słowa wychodząc z pomieszczenia a następnie z mieszkania.
Nie miałam ochoty dłużej prowadzić i tak bezsensownej rozmowy. Czułam jak do moich oczu napływają łzy spowodowane kompletnym niezrozumieniem i brakiem empatii. Dla niego liczyła się tylko sytuacja Rhysa, nawet nie zapytał co u mnie i czy jakoś sobie z tym radzę. W tym całym pędzie i szybkim kroku nawet nie zauważyłam kiedy perfidnie na kogoś wpadłam. Na całe szczęście ani ja, ani ta osoba nie skończyłyśmy na chodniku, ale po całym zajściu szybko spojrzałyśmy na siebie.
-Lukrecja? - dziewczyna wskazała na mnie palcem co najmniej tak jakby zobaczyła ducha. Widząc partnerkę Hiddena (na bankiecie) jeszcze bardziej mnie to dobiło. Co ona w ogóle robiła w tym miejscu i jakie było prawdopodobieństwo tego spotkania...
Widząc jej zdziwione spojrzenie i uświadamiając sobie to wszystko po prostu osunęłam się na kolana i już po chwili siedziałam jak żaba z zaszklonymi oczami. Nie wiem co to był za stan, ale trzęsłam się jak galareta. Dziewczyna w jednej chwili znalazła się przy mnie, złapała mnie za ramiona i starała jakkolwiek doprowadzić do porządku, a gdy tylko zapytała co się stało, podniosłam wzrok patrząc teraz prosto na nią..
- Porwali Hiddena... - odparłam załamującym się od napływu emocji głosem
< Harvey co u ciebie i Felixa? Natka odpisuj szanowna Pani~>
657 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz