poniedziałek, 30 maja 2022

Od Lukrecji - Do Harveya

 Po wydarzeniach z bankietu rodzina i rodzeństwo niemal od razu zamknęła mnie w domu. Oczywiście ten 'szlaban' nie dotyczył kompletnie moich braci, a tylko i wyłącznie mnie ze względu na to, że jestem najmłodsza. Najmłodsza... ale to nie znaczy, że najgłupsza. Dobrze, ze moi rodzice nie wiedzieli co tak naprawdę się stało i gdzie teraz przebywa Hidden. Żadne z nich nie zdawało sobie sprawy, że ich młodszy syn został porwany i prawdopodobnie jest teraz torturowany przez drugą czołową mafię w Londynie. Na samą myśl o tym wszystkim robiło mi się nie dobrze, a żeby poradzić sobie z narastającym stresem chodziłam po całym domu licząc kroki i starając się nie zwariować. Dodatkowo dobijał mnie fakt, że w sumie mogłam skończyć dużo gorzej, gdyby nie idealne wyczucie mojego partnera, który osłonił mnie praktycznie własną piersią przed lecącymi kulami, a jego szybka reakcja pozwoliła nam na szybkie opuszczenie sali. 


Po tej całej rozmowie z Zeno, wybuchu Melissy i dzisiejszym zebraniu jakie zarządził mój brat nie chciałam nawet sobie wyobrażać wszystkich tłumaczeń jakich będzie wymagał ode mnie Harvey. 
- Kurwa... świetnie. Nie mogłam znaleźć się w lepszym położeniu w tej sytuacji. Z jednej strony mafia, z drugiej policja... - klnęłam i gadałam sama do siebie wiedząc, że jestem sama w ogromnym domu, a moi rodzice prawdopodobnie już dzisiaj wieczorem będą lecieć z powrotem do Włoch. Teraz ogarniali sprawy związane z zamachem, a tata starał się uspokoić wszystkich wpływowych ludzi, z których niektórzy niestety wyszli również z lekkim uszczerbkiem na zdrowiu. Ofiary śmiertelne na całe szczęście były w mniej ważnych dla mojej rodziny osobach, dlatego moja mama mówiła o jakimś 'szczęściu w nieszczęściu'. Ja nawet nie potrafiłam udawać, ze przejmują mnie losy ich firmy podczas tego, że stałam rozdarta między rodziną, człowiekiem, który uratował mi życie i Hiddenem, który.. prawdopodobnie gdzieś sobie teraz cierpiał po cichu. 

Usiadłam w salonie chowając twarz w dłoniach i starając się chociaż na chwilę uspokoić myśli. Niestety nie było mi to dane, bo dosłownie kilka sekund potem mój telefon zabrzęczał informując mnie o nowym powiadomieniu, którym jak się okazało była wiadomość od Harvey'a

-Jesteś cała? Możemy się spotkać?

Po tym SMS'ie już totalnie zamarłam i miałam ochotę wyrwać sobie włosy z głowy. Oczywiście musiałam zachować powagę. Udawać poukładaną pannę z dobrego domu, która trzyma fason. Naturalnie zgodziłam się, bo przecież CO MOGŁOBY SIĘ WYDARZYĆ. Wcale nie zamierzałam go kłamać, ale też przecież nie mogłam powiedzieć całej prawdy. Chłopak jest dosyć domyślny i za szybko mógłby połączyć kropki, dlatego moja taktyka przed tym wyjściem była następująca: powiedzieć dużo, ale nie za dużo. Tyle żeby starczyło, by stanął po mojej stronie. Rhysa z kolei... odstrzelę jako pierwsza, gdy tylko nadarzy się okazja. 

Z taką myślą właśnie poszłam się ubierać i ogarniać. Włosy standardowo spięłam w niechlujny kok, a na siebie założyłam spódniczkę i jasny sweterek, bo pogoda dzisiaj nie dopisywała. Było dosyć pochmurnie co jeszcze bardziej podkreślało mój FANTASTYCZNY humor. Delikatnie się umalowałam i czym prędzej kazałam się zawieźć do Harveya. Musiałam w końcu zorganizować to tak by jeszcze zdążyć na zebranie, które wieczorem zorganizował Zeno. 

***

Gdy tylko miałam zamiar zapukać do drzwi wejściowych niemal od razu otworzył mi mój policjant. Czekał na mnie i to najwidoczniej z ogromną niecierpliwością. W geście powitania przytulił mnie delikatnie po czym spojrzał mi w oczy. Ta troska wypływająca i wręcz emanująca od jego osoby wprawiała mnie w lekkie zakłopotanie czego raczej nie czułam zbyt często. 

-Coś... się stało? - zapytałam niemal od razu bez jakiegokolwiek innego słowa wstępu. Widziałam wyraźnie, że coś jest nie tak i wcale nie chodziło tutaj o mnie. 

- Po prostu od tego momentu nie widziałem Rhys'a i zastanawiałem się czy może nie wiesz czy wszystko z nim w porządku? - nie krył swojego zainteresowania bratem, a ja poczułam sie w tym momencie jakbym przyszła tu tylko po to by, wysłuchać o nim...

-Sądząc po tym, że widziano go z jedną z mafii grasującej w Londynie to: nie, nic mu nie jest. - powiedziałam już nieco bardziej szorstko nie chcąc dłużej owijać w bawełnę. Stwierdziłam, że najlepszym rozegraniem sytuacji będzie po prostu przedstawienie mu w czym bierze udział jego brat. 

- Co... co ty wy...

- Mój brat został porwany przez Serpents i z tego co mówią świadkowie: Rhys brał w tym udział. Niestety nie znam świadków, ale ty jako Policjant na pewno dowiesz się czegoś szybciej niż ja. 


< Harvey?>

713 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz