wtorek, 23 sierpnia 2022

Od Seana - CD Harper

Korzystając z wolnego wieczoru zaplanowałem na dziś spokojną przejażdżkę swoim autem, aby zebrać myśli. I to nie tak, że zwykle jestem zapracowany o tej porze. Szczerze mówiąc to prawdopodobnie na wpół bym leżał na kanapie i wypalał kolejnego papierosa, albo i coś lepszego. Byłem panem swego czasu... z wyjątkiem godzin, kiedy robię za kuriera. Legalna praca naprawdę ssie. Ale dzięki niej mogłem dostarczać nadprogramowe przesyłki oraz zbierać informacje. Nie planowałem na dziś żadnego wyścigu. To, że znalazłem się w tym miejscu wyszło jakoś spontanicznie. Starałem się wymyślić jak podejść panią blond policjantkę, Niver. Po naszym pierwszym spotkaniu spędzała mi sen z powiek. Nie była taka głupia i obawiałem się, że to ona jako pierwsza mnie przejrzy. Do tego dopuścić nie mogłem.

Zjawiłem się na stacji benzynowej, gdzie zwykle zbierała się cała wyścigowa śmietanka. Nie byłem nowy na tych wyścigach. Uwielbiałem ryzyko, buzującą adrenalinę, szybkie samochody. Oprócz tego łatwo było wyrwać kogoś na jedno-nocną przygodę. Nie była to reguła, ale w końcu byłem facetem i miałem swoje potrzeby. Nie pakowałem się w związki, więc to było bardzo wygodne, a korzyść czerpały obydwie strony. Moja piękna fura przyciągała potencjalne ofiary, wabiła ich jak ćmy do światła. Sam byłem nie brzydki, więc nie narzekałem na brak zainteresowania u obu płci.

Byłem przed czasem, więc zdecydowałem się kupić hot-doga na stacji. Przed przyjazdem tutaj nie zdążyłem nic zjeść, kręciłem się już jakiś czas bez celu po mieście, a nasza lodówka zwykle świeciła pustkami. Takie skutki mieszkania ze współlokatorami. Do tego już przywykłem. Dość szybko pochłonąłem przekąskę. Obserwowałem tłumek ludzi, który w nadziei na widowisko się tu zjawił. Niektóre osoby już wcześniej widywałem na tego typu wyścigach. Moją uwagę przykuła jednak jedna dziewczyna, którą w pierwszej chwili wziąłem za chłopaka przez jej wygląd, a w zasadzie przez ubrania. I to tylko dlatego, że większość kobiet ubiera się w dość skąpe sukienki, niektóre wręcz zdzirowate, aby poderwać jakiegoś gościa z szybką furą. Dorodne piersi wylewające się przez dekolt i mocny makijaż stanowił tu normę.  Nic dziwnego, że nieznajoma bardzo mnie zainteresowała. Zgniotłem serwetkę w dłoni i powolnym krokiem podszedłem do obranego celu. Stała do mnie tyłem, więc nie zauważyła, jak się do niej zbliżyłem. Zagadałem do niej, na co odpowiedziała nie tak milutko, jak się spodziewałem. Swoim spojrzeniem i postawą rzucała mi wyzwanie. To jeszcze bardziej mnie zaintrygowało. Musiałem koniecznie zdobyć informacje o tej małolacie. Może nie była aż tak młodsza ode mnie, ale do dorosłej jej jeszcze było daleko. Uśmiechnąłem się krzywo na jej następne pytanie.

- Startujesz czy obserwujesz? - zapytała.

Zamiast na nie odpowiedzieć, po prostu milczałem. Kiedy wjadę na metę jako pierwszy, dostanie swoją odpowiedź. Bez słowa ją minąłem, pozostawiając w niewiedzy. Trochę bawiła mnie jej rozdrażniona mina. 

Wróciłem do swojego zaparkowanego auta. Nie raz dzięki niemu wygrałem i szczerze liczyłem, że i dziś zatryumfuję. Kiedy zbliżał się moment startu, wsiadłem do samochodu. Często towarzyszył mi Isaac, ale od kiedy przyjął pod swe skrzydła wyrzutka, jakim był Rhys, większość czasu poświęcał na wytrenowanie tego mięczaka w walce. Tym sposobem byłem odrobinę osamotniony. Pokaźna sumka z wygranej jakoś mi to zrekompensuje.

Niestety mój dobry humor, jaki miałem przed wyścigiem zniknął z chwilą, kiedy zjawiły się psy. Ktoś musiał ich nasłać, przez co wyścig nie mógł się odbyć. Niezadowolony z takiego obrotu sprawy, opuściłem to miejsce. Gdybym wpadł w łapy policji nie byłoby tak wesoło. Jeszcze gorzej, gdybym natrafił na Niver. Wtedy już kaplica. Miała mnie za nudnego kuriera i lepiej, aby tak pozostało. Nie mogłem się na razie wychylać. 

To nie był pierwszy raz, kiedy policja zepsuła nam zabawę. Zdarzały się takie przypadki, więc zamiast wracać do domu, skierowałem się pod inny adres. Po wyścigach zawsze była jakaś impreza. A ja nie mogłam jej odpuścić. Planowałem trochę się zabawić.

Kiedy dotarłem na miejsce, większość osób już tu była. Ludzie bez skrępowania wchodzili do domu organizatora, czując się swobodnie. Po drodze kupiłem więcej alkoholu, aby nie pojawić się z pustymi rękami. W drodze do salonu, przed oczami śmignęła mi znana postać. To ta sama dziewczyna z wcześniej. Przybrałem na twarz swój firmowy uśmieszek. Ruszyłem za nią . Akurat się odwróciła, zamierzając po coś wrócić i o mało na mnie nie wpadła.

- To już drugi raz, kiedy na siebie wpadamy - powiedziałem z zadowoleniem. - To już nie jest przypadek.

Widzący, jak zmienia się wyraz jej twarzy, uniosłem czteropak piwa. Zapewne chciała rzucić jakimś swoim tekstem.

- Napijemy się? Oczywiście pod warunkiem, że jesteś pełnoletnia - dodałem drugie zdanie ze śmiechem, doskonale wiedząc, że to ją zdenerwuje.


<Harper?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz