Jeden drink zamienił się w kolejne. Nie spodziewałem się, że dziewczyna jest w stanie tyle wypić i normalnie ustać na nogach. Widząc jednak jej ponaglające spojrzenie, nie protestowałem i dopełniałem kubeczek. Najwyżej biedaczka obudzi się jutro z potwornym kacem, który da jej nauczkę na przyszłość. Sam problemów z piciem nie miałem. To nie była moja pierwsza impreza w życiu. Potrafiłem wlewać w siebie duże ilości alkoholu i nie zaliczyć zgona.
Kiedy ruszyliśmy na górę wątpiłem, abyśmy znaleźli jakiś wolny pokój. Łatwo było się domyśleć, co robiło się na takich imprezach. Picie alkoholu było tylko dodatkiem. Nie zdążyłem nawet wejść do sypialni. Harper szybko się wycofała, wpadając na mnie. Chwyciłem ją, aby nie upadła. Nie widziałem, co zobaczyła w środku. Czyżby nakryła jakąś parkę na robieniu niegrzecznych rzeczy? To nią tak wstrząsnęło? Nigdy nie uprawiała seksu? Już chciałem rzucić jakimś żartem, ale widząc jej minę, powstrzymałem się. Coś było nie tak. Jej nagła chęć powrotu do domu tylko mnie w tym utwierdziła. Dopiero co rozkręcała się impreza. Nie mogła tak po prostu wyjść. Planowałem dowiedzieć się o niej więcej rzeczy, trochę ją poznać. Zaciekawiła mnie i tak łatwo nie dam jej uciec.
- Ej, mała, poczekaj! - zawołałem za nią, ruszając w jej ślady.
Nie mogłem puścić jej nigdzie samej. Alkohol zaczął na nią działać, zbyt dużo wypiła jak na moją ocenę. Może jednak nie powinienem jej polewać. Opuściliśmy budynek i znaleźliśmy się na zewnątrz. Jedynie uliczne latarnie dawały nikłe światło. Szybko wyrównałem z dziewczyną kroku. Szła dość żwawym tempem, wyraźnie czymś przejęta. Dopiero po dłuższej chwili zauważyłem, że płacze. Łzy zmoczyły jej policzki, starała się to ukryć. Nie rozumiałem, dlaczego z zadziornej dziewczyny zrobiła się z niej płacząca kupka nieszczęścia. Co było tego powodem?
Kiedy zarzuciła kaptur na swoją głowę, chwyciłem ją za ramię, nie pozwalając więcej uciekać. Musieliśmy porozmawiać. Jeszcze nie zdarzyło mi się, aby jakakolwiek kobieta przy mnie płakała. Podrapałem się po głowie, zastanawiając się jak zacząć rozmowę by nie wywołać jeszcze większego płaczu. Jak widać Harper nie była taka twarda, na jaką się kreowała. Chciałem ją nawet do siebie przytulić, ale nie byłem pewien, jakby na to zareagowała. Jeszcze źle odczytałaby moje zamiary.
- Może się przejdziemy a ty opowiesz mi, co się stało, kto zniszczył twój dobry humor, hmm? - zaproponowałem, chwytając za jej kaptur z zamiarem zsunięcia go.
Harper była niższa ode mnie. Wyglądała dość uroczo w tej swojej bluzie z kapturem. Po chwili wytarła twarz rękawem, wycierając ostatnie spływające łzy. Sięgnąłem do kieszeni, aby wygrzebać z niej paczkę chusteczek zanim zacznie wycierać nos w rękaw. Podałem dziewczynie opakowanie, lecz go nie przyjęła.
- Dupek. Jesteś okropny - powiedziała, odtrącając moją rękę.
- Wybacz, nie ta kieszeń - zaśmiałem się, dostrzegając swoją pomyłkę.
Nie wiem jak mogłem nie zauważyć, że zamiast paczki chusteczek podałem jej paczkę gumek. Ups... Co za wtopa. W sumie nigdy nie wiadomo, co zdarzy się na imprezie. Zawsze byłem przygotowany, bo bycie tatusiem nie było moją bajką. Byłem młody i w pełni wykorzystywałem ten wspaniały czas na zabawę. Ta cała sytuacja była komiczna, na co i ona cicho się zaśmiała. W końcu jednak przyjęła ode mnie chusteczki i wydmuchała nos.
- Zwrotów nie przyjmuję - zastrzegłem, chowając dłonie do kieszeni.
Ruszyliśmy powolnym krokiem chodnikiem. Oddalaliśmy się od odgłosów muzyki i rozmów. Robiło się znacznie ciszej. Harper przez dłuższy czas się nie odzywała. Zapewne zbierała swoje myśli. Rozumiałem to, więc jej nie ponaglałem. Z kieszeni spodni wyciągnąłem paczkę papierosów. Włożyłem jednego do ust, następnie podsuwając kartonik w stronę dziewczyny.
- Palisz? - zapytałem.
<Harper?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz