Było już późne popołudnie i powoli zbliżał się koniec mojej zmiany. Pracowałem w niewielkiej cukierni, która cieszyła się dużym zainteresowaniem. Uwielbiałem swoją pracę. W końcu połączyłem swoje zainteresowanie z zarabianiem pieniędzy. Co prawda nie zbijałem na tym kokosów, ale jakoś dało się żyć i nieco odłożyć. Codziennie przewijało się tu sporo klientów, którzy wpadali po jakieś łakocie. Niektóre osoby znałem nie tylko z wyglądu. Często piękne klientki zaczepiały mnie i próbowały się umówić. Lubiłem czasem zamienić z nimi słówko, może dwa, a od czasu do czasu pozwolić sobie na niewielki filtr. Musiałem jednak pamiętać, że byłem w pracy, dlatego też prywatne spotkania załatwiałem poza godzinami. Nie miałem nic przeciwko, by zaprosić jedną z pięknych dam i nie tylko płeć przeciwną, do siebie na noc. Jak to powtarzałem, związki nie były dla mnie. Zadowalałem się jedno nocnym spotkaniem z którego korzyść czerpały obie strony. Byłem młody, za młody by dać się uwikłać w jakiś związek ze sztywnymi zasadami. Potrzebowałem się wyszaleć, spróbować nowych rzeczy.
Przeszedłem teraz do kuchni, aby przynieść świeżą dostawę słodkich, czekoladowych babeczek z równie słodkim musem czekoladowym w środku. Cieszyły się dużym zainteresowaniem, przez co znikały w mig. Z drobnym uśmiechem na twarzy zacząłem je wykładać na ozdobną paterę za szklaną szybą. Kątem oka zauważyłem siedzącą przy najbliższym stoliku dziewczynę, która wręcz pożerała mnie swoim wzrokiem. Zaśmiałem się tylko, a gdy skończyłem wykładać babeczki, puściłem do niej oczko, aby nie czuła się zignorowana. Może kiedyś poznamy się bliżej? To było całkiem możliwe. Właściciel lokalu stanowczo za mało mi płacił za reklamę, jaką robiłem i to zupełnie przypadkiem w jego cukierni. Mogłem założyć się, że połowa kupujących łakocie przychodziła tu ze względu na takiego przystojnego i utalentowanego faceta jak ja. I to nie tak, że byłem narcyzem. Po prostu takie są fakty.
- Przepraszam - usłyszałem czyjś głos z chwilą, gdy zacząłem odchodzić z tacą w stronę drzwi prowadzących do kuchni.
Zatrzymałem się i wróciłem, podchodząc bliżej lady. Za nią stał młody chłopak. Miał roztrzepane przez wiatr białe jak śnieg włosy i wpatrywał się we mnie uparcie. Przez dłuższą chwilę zacząłem analizować w głowie, czy kiedykolwiek go tu widziałem. I nie, nie przypominałem sobie tego. Pokazał się tu pierwszy raz, na pewno, inaczej bym od razu zwrócił na niego uwagę. Przybrałem na swoją twarz swój firmowy uśmiech. Najważniejsze pierwsze wrażenie. Może będzie przychodził częściej lub zostanie stałym klientem.
- Słucham, o co chodzi? - zapytałem, wpatrując się w jego oczy. Nigdy jakoś mnie to nie krępowało. - Chciałby pan spróbować jeden z naszych wypieków? Osobiście polecam tę czekoladową babeczkę. - Gestem dłoni wskazałem na czekoladowy łakoć, który chwilę temu wykładałem.
Lucjusz?
425 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz