wtorek, 26 października 2021

Od Natalie CD Hiddena

 - Mogę wyglądać gorzej, ale prawda jest taka, że po pewnym czasie ciało się przyzwyczaja. - westchnęłam siadając w nieco wygodniejszej pozycji. - Cóż, raczej nie spodziewałabym się, że możesz mieć takie obrażenia.
- Co mogę powiedzieć, jestem pełen niespodzianek. - mruknął starając się ostrożnie zmienić swój ubabrany krwią opatrunek.
- To coś świeżego czy..? - zapytałam po czym znowu zmieniłam swoją pozycję, położyłam się na boku i przyglądałam się jego umięśnionemu ciału; nie spodziewałabym się, że pod swoimi ubraniami jest tak dobrze zbudowany. Może myślałam tak dlatego, że jest szczupły? Cóż, przez to zaczęłam myśleć o swoim ciele, którego budowę mogłabym porównać do drzwi gdyby nie wcięcie w talii. W obecnym momencie byłam zadowolona z tego, że mam małe piersi, ponieważ były prawie, że niewidoczne pod koszulką, którą dostałam. 
- Niezupełnie. Ma to już kilka dni.. chyba. W sumie niekoniecznie daje to o sobie już znać. Gdyby nie dzisiejsze okoliczności pewnie bym o tym zapomniał.
- No tak.. muszę Cię za to przeprosić. - mruknęłam przenosząc swój wzrok na sufit.
- Przeżyję to. - powiedział jedynie, po czym wrócił do zajmowania się swoją raną.
Przemilczałam tę czynność, głównie dlatego, że nie chciałam go zbytnio rozpraszać i byłam pogrążona we własnych myślach. Idiotka, która dała sobie wejść na głowę.. czy naprawdę tak jest? A może wywnioskował to dlatego, że nie zna całej historii? Cóż, na pewno nie mam zamiaru ponownie poruszać tego tematu, czułam, że dziś jest to kompletnie zbędne. Chyba i tak już zbyt dużo powiedziałam ale.. może to i dobrze? W końcu wyrzucić to z siebie i pozwolić by ktoś inny usłyszał to o myślę? Nigdy nie miałam okazji by z kimkolwiek podzielić się tymi przemyśleniami. Nie mam przyjaciół ani znajomych ponieważ to by jedynie utrudniło moje życie. Poza tym, mogliby narazić się na Jaydena, któremu na pewno by się nie spodobało jakieś ciekawskie towarzystwo, próbujące namówić jego zbaraniałą siostrę do ucieczki. I tak by mnie znalazł. Nie miałam co do tego wątpliwości; zrobił to kiedy zostałam wyrzucona z domu. Byłam wtedy na tyle głupia by uwierzyć, że cokolwiek w moim życiu się zmieni, jednak zawiodłam się po raz setny. Był to chyba ostatni raz, kiedy widziałam w swoim szarym istnieniu chodź promyk nadziei.
- Zasnęłaś? - głos chłopaka sprawił, że spojrzałam w jego stronę.
- Nie, po prostu.. - chwilę zajęło mi znalezienie odpowiednich słów. -.. taki nastrój, wiesz przemyślenia na temat życia.
- Tobie ich zdecydowanie wystarczy na dzisiaj. - uśmiechnął się krótko. Odłożył apteczkę na swoje miejsce po czym wrócił na łóżko. Mimo tego, że mówił o tym jaki jest zmęczony jeszcze kila minut temu nie powiedział abym jakkolwiek zmieniła pozycję. Po prostu położył się obok mnie, oboje teraz leżeliśmy z nogami zarzuconymi na poduszki i głowami prawie na samym skraju łóżka.
- Nie byłeś zmęczony? - zapytałam spoglądając w jego stronę.
- Sam już nie wiem. - westchnął cicho. - Kompletnie nie wiem co mam ze sobą zrobić.
- W takim razie my oboje. - odpowiedziałam mu. - Mówiłeś wcześniej, że zazwyczaj w potrzebie zostajesz sam.. dlaczego tak uważasz?
- Bo tak na przykład kurwa jest? - prychnął kręcąc głową. - Co to za głupie pytanie?
- Cóż, mógłbyś być trochę mniej opryskliwy, bo jak na razie wychodzi na to, że jesteś taką samą sierotą jak ja. - powiedziałam nieco ostro, jednak nie martwiłam się tym. W końcu jest taki sam w stosunku do mnie. Nie wydawał się być osobą, która ma jakikolwiek filtr, więc czemu ja powinnam mieć? - Więc? Może tym razem Ty mi normalnie odpowiedz?
- Nie mam ochoty odpowiadać. - powiedział i zabrzmiało to na tyle szczerze, że nie zamierzałam naciskać na ten temat.
Moje ciało zareagowało szybciej niż mózg i zanim się obejrzałam, przestrzeń między nami zniknęła. Ułożyłam głowę blisko jego ramienia tak, że mój policzek się z nim stykał. Nie wydawał się jakkolwiek niezadowolony z tego kontaktu fizycznego więc postanowiłam położyć swoją dłoń na jego. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałam, że może to dodać mu trochę otuchy.
- Świat jest pojebany. - mruknął nagle.
- Trudno się nie zgodzić. Ale to chyba ludzie są w nim najgorsi. - westchnęłam cicho przymykając delikatnie oczy. - Przeżyją tylko najsilniejsi, a ja zdecydowanie do nich nie należę..
- Skończ się nad sobą użalać Alyssa. To Ty jesteś panią swojego losu. Gdybyś tylko coś zrobiła..
-.. Natalie. - wypaliłam, przerywając mu w połowie zdania. Zdecydowanie mogę tego pożałować w pewnie niedalekiej przyszłości ale na ten moment o tym nie myślałam. Przez alkohol? A może przez to, że czułam się jakbym spotkała kogoś kto może mieć podobne odczucia jak ja?
- Co? - zapytał zdezorientowany. - Jaka Natalie?
- Mam na imię Natalie, nie Alyssa.

< Hide? >

725 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz