- Nie mogę udzielić ci takich informacji – tak, to też była gra. Miałam już w głowie plan jednak nie mogłam od razu wyśpiewać mu wszystkiego jak leci. Zacisnęłam dłonie w pięści i przybrałam pozycję gotowości do ataku. Tego się chyba nie spodziewał. Przewrócił oczami jakby znudzony i stał w miejscu. Nie czekając na jego ruch ponownie wycelowałam nogą prosto w jego głowę jednak i tym razem udało mu się mnie powstrzymać. Wycelowałam kolejne ciosy pięściami, których również unikał lub kontrował. Przyszedł czas na podłożenie się. Pozwoliłam mu uderzyć się łokciem w brzuch do tego stopnia, że aż zgięło mnie w pół. To pozwoliło mu na zaciśnięcie dłoni na moim gardle i przywarcie mnie do ściany. Wbiłam paznokcie w jego rękę z nadzieją, że poluzuje trochę uścisk.
- Daj mi jeden powód – warknął i zacisnął dłoń mocniej. Jęknęłam cicho.
- N-nie chodzi o c-ciebie – udało mi się wydukać pomimo problemów z oddychaniem. – B-Blair i M-Montgomery C-Clarke – puścił mnie, a ja bezwładnie opadłam przed nim na kolana. Od razu wzięłam głęboki wdech i złapałam się za szyję. Patrzył na mnie z góry oczekując dalszych wyjaśnień. – Dostaliśmy wiele doniesień o współpracy komendanta z grupami przestępczymi – powoli podniosłam się z chodnika i oparłam o ścianę, do której jeszcze chwilę temu byłam przywarta. Chętnie bym to powtórzyła ale w innych warunkach… - Dostałam odgórny nakaz, żeby to sprawdzić, a najlepiej dotrzeć do niego poprzez córkę.
- I ja mam ci w to uwierzyć? Za kogo ty mnie masz? – patrzył na mnie jak na idiotkę. Westchnęłam głośno i przewróciłam oczami.
- Przecież nie zmuszę cię do tego. Sądziłam, że z racji swojego zawodu będzie ci zależało na wyeliminowaniu korupcji i oszustw.
- Pokaż mi swoją odznakę – przeklęłam w myślach jednak nie dałam tego po sobie poznać.
- Nie mam jej przy sobie. Została w mieszkaniu – niestety w moim prawdziwym mieszkaniu. Czyli to koniec mojej przykrywki. Czeka mnie zmiana tożsamości po zakończeniu akcji.
- Nie ma problemu. Z przyjemnością cię odwiedzę – tak, to była ironia. Ruszył w stronę samochodu, a ja posłusznie za nim.
Wpuściłam go do mojego małego mieszkanka. Nic nadzwyczajnego. Rozejrzał się dokładnie szukając czegoś podejrzanego. Jego wzrok skierował się do otwartej łazienki. Nie miałam czasu, żeby posprzątać krew i szkło, więc sceneria wyglądała rodem z horroru.
- Mam rozumieć, że sama rozbiłaś sobie głowę? – w jego głosie dało się wyczuć delikatnie zdziwienie.
- Co w tym dziwnego? Sprawa jest dla mnie najważniejsza i potrafię zrobić wszystko, żeby zakończyć ją sukcesem – zaczęłam szukać dokumentów w torebkach, których w mieszkaniu było dość sporo. Zeno rozsiadł się na sofie uważnie obserwując co robię.
- Masz akta sprawy?
- Nie, wszystko spalone. Masz mnie za amatorkę? – przewróciłam oczami. Po dłuższej chwili w końcu znalazłam.
- Wygadałaś się więc tak, mam cię za amatorkę – stanęłam za nim. Rzuciłam mu odznakę na nogi. Moje dłonie spoczęły na jego ramionach. Zbliżyłam usta do jego ucha.
- Jeśli ktokolwiek się o tym dowie to przysięgam, że zabiję ciebie i twoją małą koleżankę, którą dzisiaj spotkałam. Nie będziesz nawet wiedział kiedy – wyszeptałam mu do ucha. Nie zwracając uwagi na jego reakcję odsunęłam się i dodałam – Oczywiście nie masz się czego obawiać. Wystarczy, że zachowasz te informacje dla siebie – wzruszyłam ramionami i usiadłam na fotelu tak, żeby móc przyjrzeć się reakcji Zeno.
<Zeno?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz