poniedziałek, 11 lipca 2022

OD Faye CD Zeno

 - A jeśli tego nie zrobię? Zmusisz mnie? – na moje usta wpłynął pewny siebie uśmieszek. Nie bałam się i nie miałam zamiaru pokazać, że jest inaczej. Przeszłam dużo gorsze rzeczy, a ta w porównaniu do nich jest nawet przyjemna. – Poza tym może ty też mi zdradzisz kim naprawdę jesteś, skoro tak bardzo boisz się mnie i tego, że węszę wśród twoich ludzi. Co takiego ukrywasz Panie Moretti?

- W tym momencie to ty jesteś na przegranej pozycji – spojrzałam na niego z politowaniem. Biedny, biedny Zeno. Z całej siły uniosłam mogę do góry by po chwili mój piszczel spotkał się z kroczem mężczyzny. To była moja okazja, żeby się uwolnić. Kiedy ten zgiął się w bólu przyłożyłam lufę do jego głowy.

- Wygrałam. Jesteś zbyt interesujący, żeby się ciebie pozbywać od razu – odsunęłam broń i wyciągnęłam magazynek. – Ode mnie niczego się nie dowiesz. Możesz mi zacząć łamać palce i wyrywać paznokcie moje usta i tak będą milczeć – mówiąc to byłam bardzo poważna. Zeno zdążył się już wyprostować i stał naprzeciwko mnie. Między nami była dość spora różnica wzrostu więc żeby spojrzeć mu w oczy musiałam pochylić głowę do góry. Żenujące. – Jeśli nie masz niczego do ukrycia odpuść i daj mi pracować w spokoju. Nie zabronię ci węszyć w moim temacie. Szczerze mówiąc jestem ciekawa czy uda ci się w ogóle coś znaleźć – odstawiłam broń na stolik. Mężczyzna chciał coś powiedzieć jednak mój palec spoczął na jego ustach. – Lepiej nie. Cokolwiek chciałeś powiedzieć, zachowaj to dla siebie – wyminęłam go i podeszłam do wysepki kuchennej. W tym czasie ponownie usiadł na sofie.

- Powiedz chociaż czy Faye to twoje prawdziwe imię – wzruszyłam ramionami.

- Wiesz jak nie wiesz? – uśmiechnęłam się wrednie wyciągając z lodówki butelkę whisky. Nalałam nam po pół szklaneczki i dorzuciłam kilka kostek lodu. – Nie za często przegrywasz z babami co? – podałam mu szklankę z alkoholem i przysiadłam się obok. Milczał. – Nie dąsaj się. Każdemu się zdarza – wzruszyłam ramionami i upiłam łyk trunku. Widząc, że on swojego nie ruszył zabrałam mu szklankę i odstawiłam na stolik. – Chyba musisz już iść. Znasz drogę do wyjścia – nic nie mówiąc wstał i po prostu wyszedł. Widać było zdeterminowanie w jego spojrzeniu. Oj bardzo chciał wiedzieć o mnie więcej. Kiedy tylko wyszedł i zamknęłam za nim drzwi pobiegłam do łazienki. Ze skrytki pod kafelkami wyciągnęłam telefon. Od razu wybrałam numer do naczelnika. Mój spokój, który zapewne irytował Zeno nagle uleciał.

- Usuwaj kurwa wszystkie dane jakie o mnie macie. Mam przestać istnieć – nawet nie zastanawiałam się nad tym, że mówiłam do swojego przełożonego. – Facet ma tyle kasy, że na bank ktoś mnie sprzeda na komisariacie.

- Zwolnij kurwa czekaj – facet jak zwykle nie ogarniał co się dzieje. Jakim cudem ten idiota zdobył taką posadę.

- Jeśli Moretti zdobędzie o mnie jakiekolwiek informacje to przysięgam, że cię wykastruje tępym nożem – warknęłam i od razu się rozłączyłam. – Kurwa – schowałam urządzenie tam, gdzie jego miejsce i wróciłam do salonu. Wieczór skończył się na tym, że wypiłam swoją szklankę, szklankę Zeno i całą pozostałą zawartość butelki z lodówki. - To był kurewsko ciężki dzień mruknęłam sama do siebie siedząc na sofie.

Następnego dnia nie miałam pojęcia co robić. Moja przykrywka była spalona. Nawet nie wiedziałam, czy moja prawdziwa tożsamość nie jest już spalona. I wtedy mnie oświeciło. Nie zastanawiając się długo wzięłam komputer i zaczęłam wyszukiwać informacji o tej całej Lydii. Zeno musi zobaczyć, że ze mną nie ma żartów. Długo szukać nie musiałam. Jej profil na Instagramie był dość popularny.

- Podkurwianie tego gościa to będzie moje nowe hobby – uśmiechnęłam się sama do siebie. Od razu poszłam się przygotować do wyjścia. Już nie musiałam grać biednej żonki więc ubrałam się w to co idealnie do mnie pasuje. Ciasna, czarna spódnica, dość krótka idealnie opinała moje pośladki. Na górę ubrałam białą, luźną koszulę. Dobrałam dodatki i W KOŃCU mogłam ubrać szpilki, żeby stać się o tych kilka centymetrów wyższa. Oczywiście nie wyszłabym bez pełnego makijażu.

Zjawiłam się w salonie tatuażu, w którym pracowała blondynka. Akurat miała chwilę przerwy i siedziała na jednym z foteli z telefonem w ręku. Zrobiłam jej zdjęcie od tyłu i wysłałam je na telefon, który Zeno podaje na swojej wizytówce. Wysłałam mu również serduszko z dopiskiem "V.".

- Hej – uśmiechnęłam się.

- O, Violet? – była widocznie zdziwiona moją obecnością.

- Tak, zgadza się. Chciałabym umówić się na jakiś tatuaż. Znajdziesz mi jakiś termin? – stanęłam przy ladzie, gdzie stał komputer.

- Jasne. Za chwilkę coś wykombinujemy – uśmiechnęła się. Ustaliła mi termin wizyty, na której nigdy się nie pojawię. Grzecznie jej podziękowałam i opuściłam studio bardzo z siebie zadowolona.

 

<Zeno?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz