sobota, 9 lipca 2022

Od Hiddena - CD Natalie

 Ostatnie kilka godzin, dni, miesięcy.... ostatecznie nie wiem czego, ale minęły mi tak, że w pamięci zapisałem jedynie jakieś śmieszne, nic nie znaczące urywki. Wiedziałem, że na pewno nie wyjdę żywy. Nie ma szans żeby wyszczekany szczeniak, brat szefa Pangei i wkurwiający gówniarz znający się trochę na branży przestępczej był w stanie wyjść żywy z uprowadzenia przez Serpents. 

Nie wiem gdzie byłem, a przez zamknięte powieki widziałem jedynie coś rażącego. Nie miałem sił, by otworzyć oczy, nie czułem praktycznie ciała, a gardło miałem tak zdarte, że prawdopodobnie gdybym teraz chciał coś powiedzieć to wydałbym z siebie jedynie jakiś żałosny pisk. Niewiarygodne było to, że po tym wszystkim w myślach modliłem się, by się obudzić, by nie leżeć jak warzywo i jedynie słyszeć tych których kochałem. Zacząłem doceniać fakt, że żyje. Powoli uświadamiałem sobie więcej rzeczy, słyszałem głosy, jednak to nie był nikt znajomy, nikt znaczący, dlatego stwierdziłem, ze nie ma sensu marnować siły na coś więcej aniżeli nabieranie powietrza w płuca. Dopiero wtedy, gdy usłyszałem rozpaczliwy szloch kogoś, kto znalazł się tutaj jako pierwszy. Choć nie wiedziałem dokładnie co robię postarałem się minimalnie zacisnąć palce u prawej dłoni, która właśnie była przez kogoś trzymana. Zrobiłem to jeszcze zanim otworzyłem oczy i z tego względu ten gość, który leżał jeszcze przed chwilą głowa na moich bezwładnych nogach - poderwał się chyba po to by na mnie spojrzeć. Zdobyłem się na lekkie otworzenie opuchniętych od płaczu oczu, a tuż przed sobą ujrzałem widok, który za każdym razem łamał mi serce. Obraz płaczącej kobiety.

-Boże... ty ... ty słyszałeś co mówiłam? - niemal poderwała się z miejsca przy tym lekko szarpiąc moja dłoń na co ja wyraźnie się skrzywiłem. Maska tlenowa znajdująca się na mojej twarzy konkretnie utrudniała komunikację, dlatego nawet nie mogłem jej odpowiedzieć, a jedyne na co mnie było teraz stać to lekkie kiwnięcie głową. -Nawet nie wiesz jak się cieszę, że żyjesz... 

Przymrużyłem lekko oczy na znak, że cieszę się z tego co właśnie usłyszałem. Niestety nie byłem w stanie zrobić nic więcej co na szczęście było dla Natalie oczywiste, dlatego jedynie przytaknęła. Miałem chwilę żeby rzucić okiem na to co mi jest, na razie widziałem tylko tyle, że moja prawa ręka jest niemal w całości zabandażowana i jedynie opuszki palców się tutaj uchowały. Cała reszta mojego ciała zakryta była pod białą pościelą, przy łóżku pełno aparatury....

W tym czasie, gdy otworzyłem oczy do sali wszedł jeszcze lekarz prowadzący, który zdaje się musiał znać Nat. O czymś rozmawiali przez chwilę, ale byłem zbyt zmęczony, by to wszystko zakodować. Gościu posprawdzał wszystkie kroplówki, monitorki i na odchodne uśmiechnął się do mnie ściągając plastikowy mechanizm z mojej twarzy. 

-Dobrze, że do nas wróciłeś i sam oddychasz. - odłożył maskę gdzieś na stolik po czym powiadomił Natalie, że gdybym się krztusił to przytknęła mi aparaturę do ust. Ta od razu skinęła głową ponownie przenosząc wzrok na mnie. 

-Wiesz co... szkoda, ze nie możesz powiedzieć żadnego swojego durnego tekstu żebym wiedziała, że to nadal ten sam Hidden. - słysząc to uniosłem kącik ust. 

-Potrzebuje... pomadki... - próbowałem wydukać zachrypniętym głosem. Ta słysząc to spojrzała niezrozumiale na mnie. Może po prostu nie dosłyszała, albo... niedowierzała. - Mam suche usta, serio..- uniosłem zabandażowaną dłoń do góry i wykorzystując wszystkie4 siły jakie miałem dotknąłem swoich spierzchniętych i popękanych ust. Oj tak, teraz przyda mi się weekend w spa....


<Natalie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz