Ostatnią osobą, którą spodziewałem się spotkać w klubie była Rimma.
To wyjście miało być dla mnie odskocznią od wszystkiego, co już się wydarzyło. Można było rzec, że wszystko na tę chwilę było w miarę ustabilizowane. Hidden został odnaleziony i żył, to było najważniejsze. Żadne z nas nie ucierpiało podczas akcji w Alibi, a Policja nie zwęszyła naszego tropu, zapewne dzięki pomocy Harvey'a, o którym swoją drogą nadal miałem mieszane zdanie. Co z tego, że tym razem nam pomógł? Typ nadal był gliniarzem i nie robiło mi żadnej różnicy to, że kręcił z Lukrecją. Jeśli cokolwiek, to to tylko wzmagało moją nieufność. Nikt nie zdawał się podzielać mojego zdania; każdy z osobna zaszył się w swoim domu i nie miał najmniejszej ochoty go opuszczać. Ja miałem trochę inne podejście, bo zamknięty w czterech ścianach, całkiem sam chyba bym zwariował. Musiałem wręcz wyjść do ludzi i choćby udawać, że wszystko jest okej. Że jestem normalnym dwudziesto-czterolatkiem, który po pracy postanowił trochę zaszaleć. Nie mówię już nawet o piciu alkoholu, bo biorąc pod uwagę wszystko dookoła byłoby to skrajnie głupie. Chciałem być ogłuszony muzyką i krzykami zupełnie obcych mi ludzi tańczących na parkiecie. Może znaleźć kogoś, kto chciałby mi potowarzyszyć? Ocieplić stronę mojego łóżka, która już od dłuższego czasu jest zimna?
Kiedy dostrzegłem ją siedzącą przy barze myślałem, że mam jakieś halucynacje. Ktoś dosypał mi czegoś do szklanki z wodą? Przetarłem oczy raz, drugi, ale piegowata dziewczyna nadal tam siedziała. Ubrana zbyt elegancko, żeby pomyśleć iż planowała się tutaj zjawić i zdecydowanie zbyt pijana. Z daleka widziałem już, że ledwo się trzyma, a po dłuższej obserwacji widziałem, że zbyt szybko nie zamierza zaprzestać tej alkoholowej eskapady.
Nie mogłem powstrzymać się od podejścia do kobiety, z którą wydaje się całkiem niedawno planował spędzić resztę życia. Brzmi to strasznie ckliwie, ale byliśmy sobie bardzo oddani. Kochaliśmy się i planowaliśmy wspólną przyszłość, jednak nie była nam ona dana i była to w sumie moja wina. Chciałem ją chronić przed wszystkim co było związane z moim podwójnym życiem, miałem też nadzieję, że znajdzie kogoś kto będzie jej godzien. Bo po jakimś czasie udało mi się zrozumieć, że nie byłem to ja. Nie mogłem jej dać tego czego chciała i na co zasługiwała bez skrzywdzenia jej. Dlatego się rozstaliśmy.
Kiedy blondynka kompletnie nie reagowała na mój głos zmartwiłem się. Trzymałem ją za ramiona i cały czas do nie mówiłem, a ta zdawała się być w jakby zupełnie innym świecie. Dopiero kiedy jakiś dupek się o nią obił i wylał kieliszek wódki ocknęła się i na mnie spojrzała, jednak dalej nic nie mówiła. Nie miałem serca zostawić jej tutaj w takim stanie. Co jeśli jakiś podejrzany typ by się do niej doczepił? Jeśli piłaby do oporu i wylądowała w szpitalu? Nie wybaczyłbym sobie, gdyby stała się jej krzywda po tym jak zdałem sobie sprawę, że tutaj jest.
Wyprowadziłem ledwo trzymającą się na nogach kobietę z klubu i zaprowadziłem do swojego samochodu. Może i zadzwoniłbym jej po taksówkę, jeśli bym wiedział gdzie teraz mieszka. Wątpię, że dalej wynajmuje tę małą klitkę, którą dysponowała kiedy byliśmy razem. Postanowiłem więc zabrać ją do siebie i zadbać o to, by nie stała się jej żadna krzywda. Po tym jak zapiąłem ją pasami na miejscu pasażera pomaszerowałem na drugą stronę i znalazłem się za kierownicą. Zanim odpaliłem samochód spojrzałem na nią i cóż, miała już zamknięte oczy i nie mogłem liczyć na jakikolwiek kontakt. Odgarnąłem jej włosy z wilgotnej od potu twarzy i liczyłem tylko na to, aby nie wybudziły ją po drodze mdłości. Westchnąłem cicho obserwując jak co chwilę przewraca głowę z jednej strony na drugą. Chyba nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Nie pamiętam czy w ogóle kiedykolwiek jakoś mocno się przy mnie upiła. W naszą szóstą miesięcznicę owszem, oboje byliśmy pijani.. ale teraz była kompletnie zalana. Nie mogłem udawać, że mnie to w ogóle nie ruszało. Byliśmy ze sobą rok, czegoś takiego nie można po prostu odstawić w kąt. W dodatku nie widziałem jej przez jakieś dwa lata. A teraz znajduję ją półprzytomną w barze. Najbardziej zastanawiało mnie to, co takiego musiało się wydarzyć, żeby dziewczyna doprowadziła się do takiego stanu.
Nie zwlekałem jednak już ani dłużej i odpaliłem auto, po czym wyjechałem na drogę.
~~~~
Dostanie się do mojego mieszkania było stosunkowo łatwiejsze niż wyprowadzenie jej z klubu. Nie miała siły aby w ogóle podnieść się z fotela i wyjść z samochodu więc po prostu wniosłem ją do budynku i windy na rękach.
Kiedy otworzyłem już drzwi i wszedłem do środka zamknąłem je jedną nogą i cudem przekręciłem wewnętrzny zamek. Udało mi się zdjąć z jej stóp szpilki, których uderzenie o podłogę sprawiło, że jedynie skrzywiła twarz marszcząc przy tym nos. Było z nią doprawdy nieciekawie.
Powędrowałem więc do swojej sypialni, gdzie ułożyłem Rimmę na łóżku. Patrzyłem na nią przez chwilę, oczekując, że otworzy chociażby jedno oko, ale przeliczyłem się. Pokręciłem tylko głową i postanowiłem skorzystać z okazji aby się przebrać. Nie miałem już nawet siły żeby wziąć prysznic, zdecydowanie wystarczyło mi tych ciągłych wrażeń w życiu. Może powinienem zrobić sobie jakieś wakacje? Wyjechać do jakiego ciepłego kraju, odpoczywać na plaży z drinkiem z palemką i kolorową słomką? A może zrobić z tego rodzinny wypad i zabrać matkę? Och na pewno ucieszyłaby się z takiego wyjazdu.
- Uhh... - kiedy ściągałem z siebie koszulę usłyszałem za plecami coś w rodzaju jęku. Odwróciłem się w stronę byłej i zobaczyłem, że delikatnie otworzyła oczy i pociera je w dość.. komiczny i niedbały sposób. Musiała zapomnieć o nałożonym makijażu, bo na jej policzkach pojawiły się ślady po rozmazanym tuszu.
- Rimma? - zapytałem na wszelki wypadek, gdyby zmysły trochę do niej wróciły. Ku mojemu szczęściu odwróciła głowę w moją stronę. - Wszystko w porządku? Źle się czujesz? - podszedłem do krawędzi łóżka i uklęknąłem przy nim, żeby być w jej polu widzenia. Skrzywiłem się lekko czując od niej osobliwy zapach tequili.
- Jezu.. - wydukała uważnie się mi przyglądając. - Max..
- Może chcesz iść do toalety co? Umyjesz trochę twarz, pomogę Ci. Dam Ci jakieś ciuchy, żebyś się przebrała. - kiedy patrzyła na mnie tak intensywnie miałem wrażenie, że dociera do niej może co trzecie słowo jakie padało z moich ust. - Rimma?
- Zmęczonaa.. - jęknięcie było jedyną odpowiedzią jaką uzyskałem zanim przewróciła się na plecy.
- Wiem Rimma. Dlatego chcę Ci pomóc. - westchnąłem cicho. - To jak? Chcesz spać w tych ciuchach, czy pomóc Ci się przebrać?
< Rimma? >
1083 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz