Przez około 20 minut (bez zegarka w ręku) szliśmy w kompletnej ciszy, a jedyne co było słychać o tej późnej godzinie to moje wciąganie i wydychanie dymu. Czekałem aż sam może podejmie jakąś rozmowę, ale widzę, że to dziecko trzeba prowadzić za rękę nie tylko w kwestiach samoobrony, dlatego kiedy już mu się znudziło czekanie chwyciłem go za szmaty i rzuciłem plecami o jakiś budynek koło którego szliśmy. Dobrze, że było tak późno i gapiów nie było za dużo. Oparłem się butem tu obok niego przewracając sobie w pacach tego samego kunaia, którym wcześniej zagroziłem tamtemu czarnowłosemu.
-Ten młody to był Hidden Harris. Ten dzieciak, który został porwany przez Serpents, którego ktoś 'wrobił'.- zacząłem łącząc fakty z ostatnich informacji jakie pozyskałem, bo w końcu tym zajmowałem się na co dzień. - Skoro się znacie, a on jest do ciebie tak agresywnie nastawiony nie bojąc się tego, ze dostanie wpierdol to w takim razie jesteś zamieszany w tą akcje. Z tego co wiem Hiddena odbiła policja, ale chuj wie jak naprawdę było. Albo mi wszystko wyśpiewasz, albo przestaniemy być na relacjach koleżeńskich. - wkurwiony wbiłem mu kunaia tuż obok twarzy. - Sory, ale jeśli myślisz, że twoje umiejętności są w stanie w tym momencie przewyższyć moje to lepiej dobrze oceń tą sytuację..
-Wcale nie zamierzam się stawiać. Nie jestem idiotą i nie chcę skończyć tak jak...wtedy... - przełknął głośno ślinę, jednak w jego oczach nie widziałem jakiegoś specjalnego strachu przede mną. Nie był głupi, wiedział, że raczej go nie skrzywdzę... tylko skąd? - Już Ci raczej wszystko powiedziałem co chciałbyś usłyszeć.
-Czyżby? Chcesz ryzykować faktem, że dowiem się sam, a wtedy na pewno skończysz oskórowany?
-Nie, po prostu nie wiem co mam Ci jeszcze powiedzieć. Mam na pieńku z tą rodziną, a skoro jesteś tak dobrym informatorem to wiesz, że są tu dosyć wpływowi. - przewrócił oczami wyrywając kunaia ze ściany i tym samym zmuszając mnie żebym się trochę odsunął. Stanąłem na równe nogi chowając dłonie do kieszeni kurtki i zmierzyłem go wzrokiem.
-Są z Serpents? -zapytałem od razu
-Nie...ja po prostu - zaczął się motać między własnymi zeznaniami - Mam u Hiddena dług i....
-Kłamie. - dobiegł do nas dobrze mi znany kobiecy głos, z którym byłem umówiony już wcześniej. - Są z Pangei. - blondynka wyłoniła się z zaułka popalając jakiegoś jednorazowego elektryka o smaku najprawdopodobniej truskawkowym z tego co wyczuwałem.
- Miło, że mnie okłamujesz nawet kiedy przystawiam Cię do muru. - warknąłem nieco mniej przyjaźnie
-Ju...Jullena.... - wskazał na nią jakby co najmniej zobaczył ducha, a ta z kolei pomachała do niego bez zbędnych emocji. - Co ona tu kurwa robi?
-Grzeczniej dzieciaku, bo właśnie przychodzę Ci sprzedać twojego byłego szefa. - oparła się o ścianę na przeciwko Rhysa, bo zaułek był dość wąski. W sumie to na jej korzyść, bo nie wiem czy ten nie rzuciłby się na nią w celu zemszczenia się za tamtą sytuację.
-Dlaczego to zrobiłeś, Mavi? - chyba był zawiedziony, że mam zamiar współpracować z dziewczyną z Serpents.
-Powinieneś mi podziękować. Postawiłem na szali swoje życie żeby dowiedzieć się, gdzie ten skurwiel jest, a ty na razie nie zarabiasz na to, by mi się jakkolwiek odpłacić.
Rhys?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz