sobota, 17 września 2022

Od Lydii - CD Isaaca/Do Rhysa/Hiddena

- Niestety tak – odpowiedziałam w tym samym momencie co Rhys.

- Pierwszy raz widzę ją na oczy – jeszcze okazuje się, że jest obrzydliwym kłamcą. Rzuciłam mu takie spojrzenie jakbym chciała go co najmniej zabić. Jego kolega to dostrzegł i zaśmiał się. Z moją posturą i dziecięcą twarzą nie było szans żebym wyglądała na groźną. Ale jego kolega zdecydowanie był zestresowany moją irytacją na jego widok. Prawdopodobnie bał się, że wyśpiewam wszystko reszcie. I tak właśnie będzie. Nie chciałam go spłoszyć więc odpuściłam sobie telefon. Jeśli by uciekł prawdopodobnie nie byłoby szansy żeby namierzyć go ponownie. Swoją drogą jego kolegę z przyjemnością namierzyłabym ponownie i zdecydowanie poznała bliżej.

- Mniejsza – westchnęłam głośno. – Usiądźcie sobie na sofie. Jeśli będziecie chcieli coś do picia poproście Lilę – spojrzałam w stronę recepcjonistki, która aktualnie siedziała ze słuchawkami na uszach i oglądała prawdopodobnie jakiś serial na telefonie. – Którego z was będę dziarać? – zapytałam chcąc się jeszcze upewnić.

- Kolegę – mężczyzna, którego jeszcze nie znałam poklepał kolegę po plecach.

- Za chwilkę do was wrócę – zostawiłam ich samych sobie. Sama w tym czasie poszłam przygotować projekt tatuażu. Chciałam żeby był brzydki i jak najbardziej bolesny ale gdybym zrobiła coś takiego prawdopodobnie strzeliłabym sobie w kolano. Napisałam też smsa do Hiddena.

JA: rhys jest u mnie w salonie

Przygotowanie szkicu, który nie był idealny, raczej znośny, zajęło mi niecałe pół godziny. Odpowiedzi od Hiddena nie dostałam.

Moi klienci siedzieli grzecznie na sofie. Obydwoje z wzrokiem wlepionym w ekrany swoich telefonów. Podeszłam do Rhysa i wręczyłam mu tablet, na którym widniał rysunek małego drozda siedzącego na gałązce kwitnącej jabłoni. 

- Coś poprawiamy? – drugi mężczyzna również spojrzał na projekt.

- Nie. Jest idealnie – odpowiedział za kolegę, któremu nie dał nawet szansy się wypowiedzieć.

- Dobra. Z tego co pamiętam miał być na plecach? – zapytałam kierując się do stanowiska. Zaczęłam wszystko przygotowywać, a oni grzecznie podeszli do mnie. Rhys tylko skinął głową w odpowiedzi. Spojrzałam na jego towarzysza, który podążył za mną. – Będziesz trzymał kolegę za rękę? – zapytałam kąśliwie z uśmiechem na co odpowiedział mi tym samym.

- Za fiuta – powstrzymałam się żeby nie wybuchnąć śmiechem co mi ledwo wyszło. Ale dałam radę. 

Minęły ponad dwie godziny kiedy skończyłam robotę. Na szczęście Rhysa wyglądało to dobrze i szczerze mówiąc byłam aż za bardzo zadowolona ze swojej pracy. Trochę mi się przedłużyło i Lila skończyła swoją zmianę więc musiałam sama podliczyć moich klientów. Grzecznie zapłacili, a po wystawieniu paragonu napisałam na nim swój numer telefonu i podpisałam swoim imieniem. Wręczyłam go nieznajomemu i uśmiechnęłam się słodko. Jestem beznadziejna jeśli chodzi o flirtowanie. Totalna porażka. Muszę poprosić Hiddena o jakiś przyspieszony kurs. 

To co wydarzyło się chwilę później nie było już tak słodkie jak mój uśmiech. Przez szybę zauważyłam wkurwionego Hiddena na ulicy. 

- No to będzie jatka – mruknęłam sama do siebie widząc jak czarnowłosy łapie Rhysa za koszulkę. Nie reagowałam. Zasłużył sobie na to. Bałam się tylko, że do akcji wejdzie jeszcze trzeci zawodnik, a to mogłoby skończyć się dla Hiddena bardzo źle. W tyle dało mi się jeszcze dostrzec Setha ale wydawało mi się, że niestety może zrobić tyle co ja. Nasze spojrzenia się spotkały i mówiły dokładnie to samo: „trzeba powiadomić Zeno”. 


<Rhys? Hidden?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz