sobota, 17 września 2022

Od Melissy - Do Faye

Po powrocie z Londynu w sumie wiele rzeczy się pozmieniało. Zaczęłam na legalu kręcić z Maxem i nie specjalnie kryliśmy się z tym co nas łączy, a na całe szczęście nie były to tylko jednorazowe, łóżkowe przygody. A przynajmniej tak w tym momencie myślałam. Może nie zachowywaliśmy się jak typowa para, raczej.... jak dobre stare małżeństwo, z tym, że naprawdę dobrze się rozumieliśmy. I to bez słów! Teraz trzeba było jeszcze jakoś sensownie przedstawić to moim braciom i siostrze, którzy być może domyślali się tego jak to wygląda, ale czekali zapewne na jakieś oficjalne oświadczyny z naszej strony.
Tego wieczoru siedziałam całkiem sama, popijając czerwone wino i oglądając jakiś magazyn, w którym miały pojawić się moje zdjęcia. Wyszły całkiem przyzwoicie, jednak myślę, że mogli wybrać do tego lepszego fotografa, bo tutaj ewidentnie wychodził jego brak profesjonalizmu przy niektórych pojęciach. 
-Boże czemu on mnie ukazuje z mojego gorszego profilu, przecież to widać na pierwszy rzut oka.. -marudziłam sama do siebie upijając mały łyczek wina. Zerknęłam w stronę telefonu, który zaczął wibrować i będąc lekko nieprzekonaną do tego co widzę na wyświetlaczu po prostu odebrałam połączenie od....Faye? - No co tam kochana, coś się stało?
-Mam ochotę się najebać, Melissa. I to tak w trupa... - z jej głosu wywnioskowałam, że stało się coś naprawdę złego. Faye była twardą babką, a jeżeli coś miało się stać to tylko i wyłącznie z moim bratem. Tylko on był w stanie wprowadzić ją w taki stan depresyjny, który słychać było już nawet przez telefon. 
-Niestety po ciebie nie przyjadę, ale mam zajebiste wino w domu i to całkiem mocno kopiące więc jak wezwiesz sobie taksówkę to zapraszam do siebie. - nie odpowiedziała mi już słownie, a jedynie cichym westchnięciem potwierdziła swoje przybycie w najbliższym czasie. Był późny wieczór, ale rano nie miałam nic zaplanowane więc można było balować. Tym bardziej w moim nowym mieszkanku, które ogarnęłam sobie tutaj tuż po tym jak postanowiłam wrócić do Londynu.
Dotarła do mnie w przeciągu półgodziny, bo jak się okazało nie mogła się za bardzo połapać w labiryncie tego apartamentowca, w którym aktualnie mieszkałam. Jak tylko otworzyłam jej drzwi, weszła jak do siebie rzucając buty gdzieś w kąt, a ja już w tym momencie wiedziałam, że kocham tą babkę. 
-No i to to ja rozumiem... jezu nie możesz ogarnąć mi też takiego lokum? - wzięła do ręki butelkę rzucając się w tym czasie na kanapę. Zaśmiałam się robiąc dokładnie to samo co ona tylko na przeciwko. Wzięłam do ręki swoją niedokończoną lampkę wina i spojrzałam na nią wyczekująco.- No co...? - zapytała biorąc spory łyk trunku. 
-Co zrobił? - zerknęłam na swoją lampkę uśmiechając się od ucha do ucha. 
-Aż tak to po mnie widać czy co?
-Wpadłaś po uszy. - wyłożyłam się na białej kanapie - Zastanawiam się kiedy wskoczysz mu do łóżka.
-Zrobiłabym to nawet teraz gdyby chujek nie miał przede mną jakichś dziwnych tajemnic... - brzmiała na wyraźnie zirytowaną. W tej chwili dotarł do mnie sms'a, więc spojrzałam na wyświetlacz telefonu, a kiedy przeczytałam jego treść wszystko połączyło mi się w całość. 
-Może... po prostu chce Cię chronić. Zeno już taki jest. - zerknęłam na nią kątem oka.

Faye?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz