Złapałam się za głowę słysząc jak Faye mówi o moim bracie. Naprawdę...znała go w tak małym stopniu, że jeszcze nie potrafiła wyczuć jego poczucia ...martwienia się o innych? On był...specyficzny, ale nie na tyle, by nie obchodziło go to, że Faye nie chce na niego patrzeć. Prawdopodobnie nie chciał mieszać ją w to co się działo. Cała ta sytuacja z Serpents na pewno go przytłoczyła, a on nie dość, że musiał teraz polegać tylko na sobie to Faye wcale nie pomagała mu sobie z tym poradzić. Oczywiście ani ja, ani on, ani nikt inny nie mógł jej uświadomić co się dzieje. Z jednej strony przecież nadal była agentką i chociaż ufałam jej - kto wie do czego by się posunęła wiedząc kim tak naprawdę jest Zeno.
-Nie uważasz..... że zbyt surowo go oceniasz? - co prawda ledwo mówiłam, ale starałam się wysilić na tyle, by brzmieć poważnie i wiarygodnie. Ona jakby zawiesiła się na chwilę. Wszyscy myśleli, że ta blondynka siedząca obok mnie jest bezdusznym potworem stworzonym do zabijania, a tak naprawdę ona nie wiedziała jak ma zachowywać się w naszym towarzystwie
Nie miała wcześniej znajomych i to było po niej bardzo mocno widać. Jej związki najprawdopodobniej kończyły się właśnie tak, jak dzisiejszy jej wieczór z Zeno z tym że... nikt nie wróci po czymś takim.
-Gdyby mu zależało, nie wyszedłby.
- Nie możesz trzymać go przy sobie siłą, bo już nie wróci. - powiedziałam dość szybko po tym co powiedziała dziewczyna. Chciałam jej dać do zrozumienia, że to co robi tylko niszczy, nie buduje. - Stawiając mu ultimatum dasz mu do zrozumienia, że nie jesteś odpowiednią partią do wspólnego życia. Czasami....trzeba iśc na kompromisy
-Mówisz to ty mając przy sobie Maxa, który poleciałby za tobą w ogień?
-Przecież z jakiegoś powodu nasza relacja właśnie tak wygląda, nie uważasz? - odstawiłam całe szkło na stolik, bo butelki do tej pory walały się jeszcze na podłodze. Ten syf ogarnie się rano
Faye wydawała się jakaś zamyślona, jakby właśnie analizowała sytuację, która miała miejsce trochę wcześniej. Nie chciałam jej pouczać, ale znając Zeno bardzo dobrze wiedziałam, ze takie słowa doprowadzą tylko do tego, że odsunie ją od siebie prędzej czy później. Przecież... nie będzie starał się w nieskończoność, nawet jeśli te starania wyglądają na swój własny, oryginalny sposób.
-Uważasz... że powinnam być bardziej wyrozumiała? -zapytała w końcu po dłuższej chwili.
-Uważam, że ma powody, by się tak zachowywać, których nie chce zdradzać dla twojego dobra. Jest zamknięty od momentu śmierci Leah i zanim dotrze do niego, ze jesteś osobą, której może ufać minie jeszcze trochę czasu. Zamiast sobie strzelać w kolano bądź dla niego tą, przy której będzie czuł się bezpiecznie.
Faye?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz