Nie mogłem zostawić Harper samą w takim stanie. Nie umiałem. Czułem się w jakimś stopniu za nią odpowiedzialny. Nie sądziłem, że usłyszę też takie słowa z jej ust. Ktoś ją wykorzystał, a ja czułem się winny. Ciągle siedziało mi to w głowie. Chciałem dowiedzieć się, który kutas był taki mądry, aby wykorzystać pijaną i rozchwianą emocjonalnie dziewczynę. Chętnie bym złożył mu wizytę, a wtedy... Nie. Powinienem przestać o tym myśleć, zanim jeszcze bardziej to wszystko skomplikuję. Siedziałem w ciszy oparty o wannę. Powróciłem myślami, słuchając słów dziewczyny. Miała piękne marzenie. W jakimś stopniu byliśmy do siebie podobni. Parę lat temu sam pragnąłem czegoś podobnego.
- Też pragnąłem uwolnić się od okropnych ludzi, którzy mnie otaczali. Jak wiesz, mieszkałem w bidulu i nie mogłem doczekać się, kiedy opuszczę to okropne miejsce. Odliczałem każdy dzień do pełnoletności. Aż w końcu się to spełniło. Marzyłem też o samochodzie, jego również się doczekałem - zacząłem opowiadać, wspominając stare, niezbyt przyjemne czasy. - Tylko psa nie mam.
Zaśmiałem się cicho na swoje ostatnie słowa. Kosztowało mnie sporo wysiłku by jakoś ułożyć sobie życie. Początki nie były łatwe. Ale nie byłem w tym sam. Od dzieciaka towarzyszył mi Isaac, który był dla mnie jak brat. Rozumiałem pragnienia Harper. Nie były ani trochę głupie. Liczyłem, że szybko się spełnią. Chciałem, aby była szczęśliwa.
- A teraz czego pragniesz? - zapytała.
Usłyszałem odgłos wody, a po chwili twarz dziewczyny znalazła się tuż obok mnie. Opierała podbródek na swojej dłoni, którą wystawiła na brzeg wanny. Zerknąłem na nią kątem oka. Nie chciałem jej podglądać.
- Cieszyć się życiem - odpowiedziałem ogólnie, uśmiechając się. - Jeździć na wyścigi, pić z kumplami piwo i nie stracić kontaktu z tobą. Tak byłoby idealnie.
Westchnąłem cicho, podnosząc się z miejsca. Uznałem, że już dość kąpieli na dziś. Nie mogliśmy spędzić w tej łazience całego dnia. Sięgnąłem po czysty ręcznik, który znalazłem w szafce i rozłożyłem go. Odwróciłem również twarz, by nie patrzeć na nagie ciało Harper.
- Wyskakuj, zanim pomarszczysz się jak stara babcia - powiedziałem rozbawiony własnymi słowami jak i cichym komentarzem tej małej.
Po dłuższej chwili usłyszałem odgłos wody, a następnie mokrych stóp na podłodze. Podszedłem krok do przodu, okrywając Harper puszystym ręcznikiem. W końcu na nią spojrzałem. Stała naprzeciw mnie, ściskając w dłoniach ręcznik, aby się nie zsunął.
- Dziękuję - powiedziała cicho.
- Skoro kąpiel zaliczona, to może masz ochotę coś zjeść? Wyglądasz na zmęczoną i powinnaś później odpocząć.
Odwróciłem się, wyciągając mniejszy ręcznik. Zarzuciłem go na jej mokre włosy, delikatnymi ruchami wycierając. Robiłem to pierwszy raz w życiu. Wydawać by się mogło, że to błaha rzecz, drobnostka, ale powodowało to uśmiech na mojej twarzy. Ciekawe doświadczenie.
- Dobra, wystarczy, bo zrobisz mi kołtuny z tych włosów i później ich nie rozczeszę - zawołała, jedną dłonią sięgając do ręcznika na głowie w celu zabrania go stamtąd.
<Harper?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz