Zaczęło się od pocałunków. Dalej to młody klęknął, okazał się dużo zręczny od swojego starszego brata. Może to przez dragi i alkohol. Poszedłem z nim do łóżka, a tuż po tym, mimo iż, że sypiałem z chłopakiem. Miałem dodatkowo jego młodszego brata, gdy jeden mi nie wystarczył. Przyłapanie na gorącym uczynku było do przewidzenia. Akurat, gdy paliłem, wszedł Haruto. Ujrzał scenę, gdy jego brat mi obciągał. Najwyraźniej był zaszokowany. Bili się, więc się ulotniłem. No cóż, skoro oboje pragnęli mojego ciała, to czemu miałbym im nie dawać. Zresztą to po części wina Haruto, gdyż on chciał wolnego związku. Chciał spróbować czegoś nowego. Nie zabronił sypiać ze swoim młodszym bratem.. To jednak nie było wszystko rodzice obu, nigdy mnie nie zaakceptowali. Dziewczyny co rusz przewijały się przez ich dom, by wybrać odpowiednią partnerkę dla Haruto. Jednakże wychodziły, gdy widziały nasze bliskie stosunki i nie tylko one. Zniechęcałem je albo też sypiałem. Zabawa i droczenie się z rodzicami chłopców była wyśmienita. Jednak nie wiem, kiedy zmieniło się to w coś nie do zniesienia.. Śmierć jedna za drugą. Wielokrotnie mu powtarzałem, jak może skończyć. W końcu, gdy udało mi się z nim zerwać. To zginął. Jaki ten los bywa zabawny i jest dziwką.- Mikey. Wszystko gra? - spojrzałem na siostrę, która najwyraźniej zauważyła, że jestem nieobecny. Za daleko się oddaliłem, a wspomnienia powróciły.
- Wszystko gra. Twoje warkoczyki się zniszczyły. Naprawię je, siadaj. - powiedziałem i zacząłem poprawiać jej fryzurę, gdy usiadła. Nie zajęło to dłużej niż dziesięć minut. Tuż po tym przytuliłem dziewczynę do siebie. Nie powiedziała nic, po prostu pozwoliła mi przez chwilę, tkwić w jej ramionach. Tego potrzebowałem.
- Wspominałeś Haruto prawda. - odezwała się Mika. Dobrze wiedziała, gdyż czasem bywały takie dni, gdy wspominałem o nim. Miałem wielu chłopaków, jednakże z Haruto to było coś innego. Ten związek był najdłuższy, jaki miałem kiedykolwiek. Po nim nie związałem się na zbyt długo z nikim. Kilka miesięcy albo tygodni bądź nawet dni. Najkrótszy trwał od godziny do kilku godzin.
Nie wiem, po co o tym wspominam. To już jest przeszłość, więc nie ma o czym mówić. Siostra mnie pociągnęła na kolejne atrakcje, od jednej butki do drugiej chodziliśmy, by wygrywać nagrody.
Zatrzymałem się, gdyż dziewczyna musiała skoczyć do łazienki, przez wypicie kilku napojów. Czasem się zastanawiam, gdzie Mika to wszystko mieści. Wciąż chciała jeść, co było zabawne, ale też ciekawiło mnie, czemu się tak zachowuje. Czyżby to przez to, co się stało z Veronicą czy może pojawił się inny czynnik, który na to wpływa. Nigdy nie była zbyt wylewna. Może to ja wziąłem więcej na siebie, by choć trochę odciążyć młodszą siostrę. Poza tym ludzie, którzy się z nami wiążą. Umierają, zostają zabici, albo są w śpiączce. Czy to jakiś cholerny pech? Pewnie po wyjściu stąd wszystko wróci i każde z nas zacznie się skupiać na sobie oraz na tym, że ci rodzice mają się pojawić. Z ojcem i tak nie mamy praktycznie kontaktu. Dzwoni w wyjątkowo wyjątkowych sytuacjach i to takich, że gdyby świat się zawalił, albo... Pieprzyć to.
Akurat, gdy się odwracałem, wpadłem na kogoś. Tego chłopaka, spotkałem już w szpitalu. Nie udało nam się pogadać, bo zjawiła się spanikowana Mika. Rudzielec miał związane gumką włosy i wyglądała, jakby naprawdę stało się coś bardzo złego. Pociągnąłem siostrę i worek z nagrodami za sobą jak najszybciej do auta.
- Dzwonili ze szpitala. Matka i ciotka zjawiły się, ale w drodze z lotniska wydarzył się karambol. Ciocia jest w krytycznym stanie, a matka jest stabilna. Na szczęście stan Veroniki pozostał stabilny. - słowa, które wypowiadała Mika w samochodzie, były tak szybkie, że dziewczyna prawie się zadławiła. Szybko zapieliśmy pasy i migiem ruszyłem z parkingu. Nie mogłem oddychać. Ciotka, siostra ojca. Są zupełnie inne. Jednakże ważniejsze, jest to, że to z nią mamy lepszy kontakt. Jest też coś jeszcze. Jednakże tego nawet matka nie wie. Gdyby się dowiedziała, kiepsko mogłoby się to skończyć. Poza tym ona przyjeżdża do nas częściej i mieszka w Londynie. Choć zdarza się jej nie być, to jej adopcyjne dzieciaki się zjawiają od czasu do czasu. W życiu miała tylko jedno dziecko, później już nie mogła mieć dzieci, przez psychola, z którym była. Jest dla nas bardzo ważna. Było w tym też coś więcej, znacznie ważniejsze.
Po dotarciu do szpitala. Dokładniej dowiedzieliśmy się o stanie zdrowia ciotki. Matka też była ważna, ale jej stan był stabilny. Dlatego nie było potrzeby się martwić. Ciotka wciąż przechodziła operację. Usiedliśmy i czekaliśmy na nowiny.
W pewnym momencie Mika straciła przytomność. Lekarze szybko się nią zajęli, dlatego też ruszyłem za nimi. Patrzyłem jak, ją podczepiają do maszyny. Już kiedyś tak się stało. Naprawdę pech nas prześladuje. Tyle, chociaż, że zarówno matka, jak i dwie siostry leżały w osobnym skrzydle. Tak samo, jak operacja była tam także prowadzona. Jest tam znacznie mniej osób, ale za to też mogę krążyć wokół pokoi i czekać na wieści o stanie cioci.
Myślałem, że śnie. Obudzę się z tego koszmaru. Wystarczy, że jedna leży od dłuższego czasu, pozostałe trzy nie powinny. Musiałem zażyć tabletki, bym i ja nie wyładował na jednej ze sali.
- Cześć mamo. Po co przyleciałaś? - spytałem, po wejściu do jej sali. Była zajętą pracą, ale gdy mnie zobaczyła, zamknęła laptopa i się rozłączyła.
- Chciałam zobaczyć mojego jedynego syna, Mike oraz Veronice. - rzekła.
- Ciocie wciąż operują. Stan Vero pozostaje taki sam. Mika straciła przytomność. Skoro wiesz, wyjedź to twoja wina. - chłodny ton, który skierowałem do matki, był czymś normalnym. Od jakiś sześciu jak nie więcej lat. Gardzę tą kobietą i tym jak się zachowuje.
- Co się stało z Miką. Gdzie jest? - nagle wielka troskliwa matka się znalazła.
- To twoja wina. Dobrze wiesz czemu. Wylecz nogę i wyjedź. Chyba że mam zadzwonić po ojca. Powiedzieć mu, co zrobiłaś. - powiedziałem, podczas wychodzenia z sali. Zanim wyszedłem, usłyszałem jeszcze.
- Zabiorę Mikę do Szwajcarii. - zatrzasnąłem za sobą drzwi. O ile było to możliwe. Już miałem wyciągnąć telefon, ale wcześniej zadzwonił. Był to numer ojca. Jednakże, gdy odebrałem, odezwała się kobieta. Miałem to gdzieś, chciałem po prostu, powiedzieć ojcu to, co chciałem, by zabrał matkę pierwszym samolotem i dał jej do zrozumienia, że nie zabierze Miki, ani Veroniki czy nawet mnie. Gdy dowie się o swojej siostrze, to rozpęta się burza, jakiej jeszcze świat nie widział.
- Wszystko gra. Twoje warkoczyki się zniszczyły. Naprawię je, siadaj. - powiedziałem i zacząłem poprawiać jej fryzurę, gdy usiadła. Nie zajęło to dłużej niż dziesięć minut. Tuż po tym przytuliłem dziewczynę do siebie. Nie powiedziała nic, po prostu pozwoliła mi przez chwilę, tkwić w jej ramionach. Tego potrzebowałem.
- Wspominałeś Haruto prawda. - odezwała się Mika. Dobrze wiedziała, gdyż czasem bywały takie dni, gdy wspominałem o nim. Miałem wielu chłopaków, jednakże z Haruto to było coś innego. Ten związek był najdłuższy, jaki miałem kiedykolwiek. Po nim nie związałem się na zbyt długo z nikim. Kilka miesięcy albo tygodni bądź nawet dni. Najkrótszy trwał od godziny do kilku godzin.
Nie wiem, po co o tym wspominam. To już jest przeszłość, więc nie ma o czym mówić. Siostra mnie pociągnęła na kolejne atrakcje, od jednej butki do drugiej chodziliśmy, by wygrywać nagrody.
***
Akurat, gdy się odwracałem, wpadłem na kogoś. Tego chłopaka, spotkałem już w szpitalu. Nie udało nam się pogadać, bo zjawiła się spanikowana Mika. Rudzielec miał związane gumką włosy i wyglądała, jakby naprawdę stało się coś bardzo złego. Pociągnąłem siostrę i worek z nagrodami za sobą jak najszybciej do auta.
- Dzwonili ze szpitala. Matka i ciotka zjawiły się, ale w drodze z lotniska wydarzył się karambol. Ciocia jest w krytycznym stanie, a matka jest stabilna. Na szczęście stan Veroniki pozostał stabilny. - słowa, które wypowiadała Mika w samochodzie, były tak szybkie, że dziewczyna prawie się zadławiła. Szybko zapieliśmy pasy i migiem ruszyłem z parkingu. Nie mogłem oddychać. Ciotka, siostra ojca. Są zupełnie inne. Jednakże ważniejsze, jest to, że to z nią mamy lepszy kontakt. Jest też coś jeszcze. Jednakże tego nawet matka nie wie. Gdyby się dowiedziała, kiepsko mogłoby się to skończyć. Poza tym ona przyjeżdża do nas częściej i mieszka w Londynie. Choć zdarza się jej nie być, to jej adopcyjne dzieciaki się zjawiają od czasu do czasu. W życiu miała tylko jedno dziecko, później już nie mogła mieć dzieci, przez psychola, z którym była. Jest dla nas bardzo ważna. Było w tym też coś więcej, znacznie ważniejsze.
***
Po dotarciu do szpitala. Dokładniej dowiedzieliśmy się o stanie zdrowia ciotki. Matka też była ważna, ale jej stan był stabilny. Dlatego nie było potrzeby się martwić. Ciotka wciąż przechodziła operację. Usiedliśmy i czekaliśmy na nowiny.
W pewnym momencie Mika straciła przytomność. Lekarze szybko się nią zajęli, dlatego też ruszyłem za nimi. Patrzyłem jak, ją podczepiają do maszyny. Już kiedyś tak się stało. Naprawdę pech nas prześladuje. Tyle, chociaż, że zarówno matka, jak i dwie siostry leżały w osobnym skrzydle. Tak samo, jak operacja była tam także prowadzona. Jest tam znacznie mniej osób, ale za to też mogę krążyć wokół pokoi i czekać na wieści o stanie cioci.
Myślałem, że śnie. Obudzę się z tego koszmaru. Wystarczy, że jedna leży od dłuższego czasu, pozostałe trzy nie powinny. Musiałem zażyć tabletki, bym i ja nie wyładował na jednej ze sali.
- Cześć mamo. Po co przyleciałaś? - spytałem, po wejściu do jej sali. Była zajętą pracą, ale gdy mnie zobaczyła, zamknęła laptopa i się rozłączyła.
- Chciałam zobaczyć mojego jedynego syna, Mike oraz Veronice. - rzekła.
- Ciocie wciąż operują. Stan Vero pozostaje taki sam. Mika straciła przytomność. Skoro wiesz, wyjedź to twoja wina. - chłodny ton, który skierowałem do matki, był czymś normalnym. Od jakiś sześciu jak nie więcej lat. Gardzę tą kobietą i tym jak się zachowuje.
- Co się stało z Miką. Gdzie jest? - nagle wielka troskliwa matka się znalazła.
- To twoja wina. Dobrze wiesz czemu. Wylecz nogę i wyjedź. Chyba że mam zadzwonić po ojca. Powiedzieć mu, co zrobiłaś. - powiedziałem, podczas wychodzenia z sali. Zanim wyszedłem, usłyszałem jeszcze.
- Zabiorę Mikę do Szwajcarii. - zatrzasnąłem za sobą drzwi. O ile było to możliwe. Już miałem wyciągnąć telefon, ale wcześniej zadzwonił. Był to numer ojca. Jednakże, gdy odebrałem, odezwała się kobieta. Miałem to gdzieś, chciałem po prostu, powiedzieć ojcu to, co chciałem, by zabrał matkę pierwszym samolotem i dał jej do zrozumienia, że nie zabierze Miki, ani Veroniki czy nawet mnie. Gdy dowie się o swojej siostrze, to rozpęta się burza, jakiej jeszcze świat nie widział.
Mika?
1129 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz