czwartek, 26 sierpnia 2021

Od Rhysa CD Taigi

Pobudka z samego rana nie należała do najmilszych rzeczy, jaka mogła przydarzyć mi się tego dnia. Nie przepadałem wstawać wcześnie, a już na pewno nie przed południem, jeśli poprzedniego dnia imprezowałem. Skutki wczorajszej dobrej zabawy odczuwałem właśnie teraz. Ból głowy uświadomił mnie w tym, że powinienem jak najszybciej łyknąć jakieś tabletki, by nie rozsadziło mi czaszki.

Niestety zbyt długo nie nacieszyłem się spokojem. Głośny dzwonek telefonu spowodował grymas na mojej twarzy i ciche przekleństwo wymamrotane pod nosem. Kto miałby do mnie dzwonić? Miałem dziś wolne od cukierni i nie zamierzałem ruszać się nigdzie z domu. Chciałem w spokoju doprowadzić się do porządku. Tylko jedna osoba miała taką moc, by ruszyć mnie z łóżka. Tą osobą był Travis, który dzwonił w sprawie kolejnego zlecenia, które dał mi Vincent, szef gangu. Nie mogłem odmówić, to było jasne. Nie udałoby mi się jakoś zgrabnie wykręcić. Zależało mi też na kasie, więc musiałem wziąć się w garść. Koniec odpoczynku.
Po zimnym prysznicu i szybkim ubraniu się, zaszedłem jeszcze do kuchni. Łyknąłem kolejną tabletkę przeciwbólową, którą popiłem dużą ilością wody. Gdy nie przypominałem aż tak bardzo zombie, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i pojechałem pod umówiony adres. Pora wziąć się za robotę.
Praca nie zajęła mi zbyt dużo czasu. Odbieranie długów i postraszenie kilku opryszków nie było zbyt ciężkim zadaniem. W międzyczasie dostałem wiadomość od Taigi. Naprawdę nie spodziewałem się, że dziś napisze, że kiedykolwiek to zrobi. Mogła usunąć mój numer lub po prostu zapomnieć, że go wpisywałem do jej komórki. Wczoraj wyglądała, jakby dobiła do swojego limitu w piciu. Dobrze, że miała kogoś, kto odstawił ją pod drzwi. Tym kimś byłem ja. I szczerze polecałem się na przyszłość. Lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy odpisywałem na kolejną wiadomość z rzędu.
- Zbieraj się - usłyszałem za sobą głos Travisa. - Jak zwykle czekaj na telefon.
Skinąłem głową na jego słowa, większą uwagę skupiając na wiadomości od Taigi. Pożegnałem się z nim uściskiem dłoni. Powoli zacząłem kierować się w stronę wyjścia z ponurego i zniszczonego budynku. Paskudne miejsce. Ściany pobazgrane były sprejem, tworząc obraźliwe napisy, głównie przekleństwa. Podobał mi się street art, lecz tego nie dało się tym nazwać. Pisałem swoją odpowiedź, o mało co nie przewracając się o jakąś przeszkodę. ,,I środek transportu byłby poobijany" - pomyślałem ze śmiechem.
Wsiadłem do samochodu, poświęcając kolejne minuty na wymienianie wiadomości z Taigą.
- ,,Żeby wpakować w twoją głowę kulkę, najpierw musiałbym nauczyć się strzelać :P Może mógłbym cię porwać spod uczelni i zjedlibyśmy razem? O ile oczywiście twój chłopak nie będzie miał nam za złe ;)"
Zaśmiałem się po napisaniu końcówki wiadomości. Umierałem z głodu, choć nad ranem nic w siebie bym nie wcisnął oprócz wody.

Taiga?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz