Widząc z kim przyjechał Noah krew się we mnie zagotowała. Już nie byłam smutna na samą myśl o nim. Byłam wkurwiona. Obrzydliwie wkurwiona. Widząc mordę tego pustaka nóż mi się w kieszeni otwierał.
- Boję się, że jak wysiądę komuś może stać się krzywda - warknęłam.
- Aż tak cię to boli? - zapytał zdziwiony.
- Co ty. Jestem wkurwiona jak sto pięćdziesiąt. Znam tą dziewczynę i przysięgam, że gdyby mordowanie było legalne byłaby moją pierwszą ofiarą. Mam ochotę powyrywać jej wszystkie włosy z głowy - otworzył mi drzwi i podał rękę żebym jednak wysiadła z samochodu. Zrobiłam to grzecznie. Nie chciałam mu robić scen. Czułam, że zrobię ją komuś innemu.
- Złość piękności szkodzi. Bierzesz aparat? - pokręciłam głową.
- Odechciało mi się - tym razem to ja złapałam go z dłoń i pociągnęłam za sobą w stronę maski samochodu, o którą się oparłam. Z kieszeni bluzy wyciągnęłam paczkę papierosów i poczęstowałam nią Seana. Zapaliłam najpierw jemu i po chwili sobie.
- Nawet się nie przywitasz? - usłyszałam za sobą dobrze znajomy głos. Nawet się nie odwróciłam. Widziałam jak Sean patrzy w jego stronę morderczym wzrokiem.
- Od kiedy posuwasz kurwiska niekoniecznie mam ochotę podawać ci rękę - odpowiedziałam. Stanęli obok nas.
- Możesz nie obrażać mojej dziewczyny? - słysząc te słowa prawie się zakrztusiłam. Tamara patrzyła w moją stronę z wyższością i pogardą jednocześnie. Mojej uwadze nie umknęło jakim spojrzeniem obdarzyła mojego towarzysza. Jebana… Dopiero co przyczepiła się do Noah i już uderza do kolejnego. Niesamowity przypadek.
- Pierdol się Noah i zabierz mi tę szmatę sprzed nosa bo zaraz wygaszę peta o jej czoło - tak, byłabym do tego zdolna ale wiedziałam, że blondyn na pewno by do tego nie dopuścił.
- No, wypierdalaj. Już - Sean mi troszkę pomógł. Był wyższy i zdecydowanie lepiej zbudowany niż mój były. Nigdy nie miał czasu iść na siłownie więc trochę mu brzuch urósł. Parka się ulotniła pod pretekstem rozmowy ze znajomymi. - Chyba masz mi dużo do opowiedzenia.
- Innym razem. Po co psuć sobie humor jeszcze bardziej - wzruszyłam ramionami.
- Zdecydowanie trzeba ci go poprawić ale musisz jeszcze chwilę poczekać.
- Przepraszam, że taki narzekacz mi się włącza co chwilę ale No kurwa. Jak na złość wszystko się pierdoli - wyrzuciłam wypalonego papierosa na ziemię. I tak nie było śmietnika w okolicy.
- Przecież nie masz za co przepraszać - poczochrał moje włosy, których nawet nie chciało mi się poprawiać.
- W ogóle muszę ci się jakoś odwdzięczyć za wczoraj - westchnęłam podnosząc się do pionu.
- Już mi się odwdzięczyłaś więc tym się nie musisz przejmować - uśmiechnął się wrednie. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie o czym mówił.
- To się nie liczy bo było jak byłam pijana do tego stopnia, że nie wiedziałam jak się w ogóle nazywam - chciałam dać mu buzi ale niestety coś nam przerwało.
- Dobra gnojki. Dwie minuty! - usłyszeliśmy głos organizatora.
- Później nadrobimy - wyszeptał mi do ucha dokładnie wiedząc co miałam zamiar zrobić. Zasraniec. Nie czekając na jego polecenie usiadłam na miejscu pasażera. Naprawdę dzięki temu człowiekowi czułam się lepiej, a negatywne myśli opuszczały moją głowę jak na pstryknięcie palców.
- Bardzo cię lubię - powiedziałam kiedy ruszył z miejsca. - Ale tak serio. Z nikim jeszcze nie złapałam kontaktu tak szybko i nikt nie okazał mi tyle wsparcia w tak krótkim czasie. Może w podziękowaniu to ja zapłacę za to sushi? - uśmiechnęłam się.
<Sean?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz