poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Od Seana - CD Harper

Spotkanie z tamtą ,, uroczą " parką tylko zepsuło nasz dobry nastrój. Nie sądziłem, że Harper aż tak puszczą nerwy. Widać było gołym okiem, że ledwo powstrzymuje się od rękoczynów. Ciekawie byłoby zobaczyć walkę kocic, ale może nie w tym przypadku. Wolałem jakoś załagodzić sytuację i zwyczajnie w świecie przegoniłem gnojka z wymalowaną lalunią. Na całe szczęście nie protestowali, tylko odeszli. Dopaliliśmy papierosy, gdy nadszedł czas rozpoczęcia wyścigu. Harper jako pierwsza wsiadła do samochodu. Zajęła miejsce, zapinając pasy. Po chwili do niej dołączyłem. Wsiadłem za kółko, gotowy do jazdy. Trasa okazała się dłuższa, niż miała być ostatnio z uwagi na fakt, że zmieniliśmy miejscówkę. Nie stanowiło to jednak dla mnie żadnego problemu.

- Mogę powiedzieć o tobie to samo, mała - powiedziałem, ruszając z miejsca, aby znaleźć się na starcie. - Naprawdę cię lubię, co jest dość intrygujące. Ja rzadko kogoś toleruję, a co dopiero lubię.  A o kasę się nie martw. Wygramy tyle gotówki, że będziemy jeść sushi tygodniami.

Ustawiłem samochód na linii obok innych. Znów znaleźliśmy się obok wozu Noah. Cóż za przypadek. Na przodzie przed maskami samochodów przeparadowała młoda dziewczyna z flagą w  dłoni. Miała dość mocny makijaż i zdzirowatą, mocno przylegająca kieckę. Kojarzyło mi się to tylko z jednym.

- Szybki buziak na szczęście? - zapytałem, spoglądając na Harper i stukając palcem o swój policzek. 

- A mówiłeś, że wygraną masz w kieszeni i nie potrzebujesz szczęścia - odparła.

W końcu się jednak przybliżyła i złożyła drobnego buziaka na moim policzku. Uśmiechnąłem się zadowolony. Zauważyłem, że Noah wpatruje się w nas z dziwnym grymasem na twarzy. O tak kolego, patrz i żałuj. Nie wiem co widział w tej lasce z którą dziś paradował. Na szczęście Harper była ze mną.

Ponownie przeniosłem wzrok na drogę. Dziewczyna kilka razy się powyginała ku uciesze facetów, po czym upuściła flagę. Wszystkie samochody wystartowały od razu, chcąc znaleźć się na prowadzeniu. Nie byłem pierwszy. Jeszcze nie. Trzymałem się za granatowym autem. Trasa nie była przecież krótka, ani wcale prosta. Trzeba było wykazać się szybkim refleksem i dobrze panować nad pojazdem, aby wyrobić się przy ostrych zakrętach. Nie było to dla mnie wielkim wyzwaniem. Robiłem to niemal automatycznie. 

- Co tak zamilkłaś? - zapytałem, kiedy wyprowadziłem pojazd na prostą.

- Nie chcę cię rozpraszać - odparła, zaciskając dłonie na pasie, kiedy z dużą szybkością pokonywałem zakręt.

- Ależ ja się dobrze bawię - uśmiechnąłem się radośnie, zerkając w lusterko. - Mamy towarzystwo.

Zauważyłem, jak auto Noah siedzi mi na ogonie. Jechał tuż za mną i tylko czekał, aby mnie wyprzedzić. Chłopcze... jeszcze wiele musisz się nauczyć. Nie ścigałem się od wczoraj, aby nie mieć kilku asów w rękawie. Za wszelką cenę chciał wygrać, lecz pozostanie mu tylko marzyć. Dziś zwycięzca może być tylko jeden. 

- Nie odpuści tak łatwo - zauważyła Harper, oglądając się do tyłu przez ramię.

- Trzymaj się mocno, ruszamy po zwycięstwo!

Podczas kolejnego mocniejszego zakrętu objąłem prowadzenie. Trasa powoli zmierzała ku końcowi. Nie mogłem dłużej zwlekać. Wyprzedziłem ostatni samochód, wysuwając się naprzód. Humor mi dopisywał. Byłem w swoim żywiole. Adrenalina krążąca w moim ciele, auta, szybkość i dreszczyk emocji. Coś pięknego. Wpadliśmy na metę, rujnując innym marzenie na zwycięstwo. 

- Wygraliśmy! - zawołała podekscytowana, spoglądając na mnie z iskierkami radości w oczach.

- Przecież mówiłem, że jestem najlepszy - zaśmiałem się, dopiero po chwili zatrzymując auto. 


<Harper?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz