Spało mi się nad wyraz dobrze. Harper nie rozpychała się, ani nie chrapała, dzięki czemu była dobrą towarzyszką do spania. Raz tylko wtuliła się w moje ramię, lecz nie miałem ochoty jej odsuwać. Tak było dobrze, całkiem przyjemnie. Spanie z kimś w jednym łóżku, kiedy nie uprawiało się wcześniej seksu było ciekawym doświadczeniem. Nie budziłem się w ciągu nocy, przez co nawet się wyspałem. Późnym rankiem Harper postanowiła już wracać do siebie. Nie zatrzymywałem jej na śniadanie. Byłem realistą. Nasza lodówka w kuchni jak zwykle świeciła pustkami. Okazało się, że chłopaki najwidoczniej wyszli wcześniej, dzięki czemu byliśmy sami w mieszkaniu i uniknęliśmy jakichś dziwnych tekstów z ich strony. W końcu Isaac znał mnie najlepiej i wiedział, że nie bawiłem się w głębsze relacje i miłostki.
Kiedy zostałem sam, postanowiłem trochę się ogarnąć i ubrać. Śniadanie zjadłem na mieście, mając do załatwienia kilka swoich spraw. Dziś był wyścig. Dostałem wiadomość przed południem o dokładnej godzinie. Zastanawiałem się, czy rzeczywiście tamten podejrzany typek załatwił sprawę z policją. Byłoby naprawdę świetnie, gdyby gliny po raz kolejny nie przeszkodziły nam w zabawie. Nastawiłem się na wygraną. Nie było innej opcji. Mój wóz jeździł jak marzenie i innego scenariusza nie zakładałem. Napisałem do Harper, aby była gotowa na drugą. Chciałem ją zabrać ze sobą, by miała okazję tryumfować tej nocy wraz ze mną. Ciekaw byłem czy na wyścigu pojawi się Noah, jej były. Zwykle to jemu towarzyszyła podczas tego wydarzenia. Chciałem zobaczyć jego minę po skończonym wyścigu. To będzie wspaniałe.
Podjechałem pod zapamiętany adres. Kiedy zaparkowałem, napisałem Harper krótkiego esemesa, aby zeszła na dół. Nie musiałem długo na nią czekać. Dość szybkim krokiem przemierzyła odległość do mojego auta, następnie do niego wskakując. Miała dziś dobry humor.
- Mam się czuć wyróżniony? - zapytałem ze śmiechem po usłyszeniu jej słów. - Uznam to za komplement.
Wrzuciłem bieg, powoli ruszając z miejsca. Kierowaliśmy się w stronę starej hali magazynowej, gdzie miał się odbyć wyścig. Było to dogodne miejsce do spotkań tego typu. I policja za często tam nie zaglądała, więc ryzyko pojawienia się stróżów prawa było małe.
- Ciebie też dobrze widzieć. I jeśli mam być szczery, jeszcze mi się nie znudziłaś, a to już coś - dodałem po chwili, skupiając się na drodze, jedynie przez chwilę obdarzając ją uśmiechem.
- Cóż za zaszczyt - odparła, stukając palcami o udo. - Mam rozumieć, że jak już mnie przelecisz, to się to zmieni?
- Dzisiaj możemy to sprawdzić - mruknąłem zadowolony, puszczając do niej oczko. - W końcu mamy się obściskiwać...
- Miałam to jeszcze rozważyć, nie zapędzają się tak. Mieliśmy też coś zjeść - zauważyła.
- Dziś wygram, zrobimy sobie wielką wyżerkę, a potem na deser dostanę też ciebie. Brzmi idealnie.
- Głupek - powiedziała zawstydzona, uderzając mnie w kolano.
Spojrzałem na jej dłoń, której nie zabrała. Na mojej twarzy pojawił się psotny uśmiech. Nie musiałem nawet tłumaczyć, jaka myśl mi przyszła do głowy. Harper dość szybko zauważyła moją minę, na co westchnęła. W końcu zabrała dłoń i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Jesteś napalony 24/7 czy co? - mruknęła.
- Nic nie poradzę, że wyścigi dość mocno mnie kręcą. Nigdy nie zabierałem ze sobą żadnej laski, a jedynie okazjonalnie kumpla. Co mi się dziwisz?
Dziewczyna powiedziała coś pod nosem, ale tego nie dosłyszałem. Dojechaliśmy na miejsce. Dziś było znacznie więcej ludzi i samochodów. Będzie niezła konkurencja. Zatrzymałem samochód obok innego auta i wysiadłem. Było jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia wyścigu. Widząc, że Harper nadal została w aucie, nachyliłem się, aby zobaczyć o co chodziło.
- Nie wysiadasz? - zapytałem przez opuszczoną do połowy szybę.
Zanim jednak odpowiedziała, sam domyśliłem się powodu. Tuż obok nas znajdował się samochód należący do Noah. Dowiedziałem się o tym dopiero, gdy jego właściciel do niego podszedł. Nie był sam. Chłopakowi towarzyszyła jakaś laska. Obwieszona była jego szyi i coś szczebiotała mu do ucha.
<Harper?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz