niedziela, 22 sierpnia 2021

Od Justina CD willi

Po powrocie z zakupów byłem o dziwo bardzo zmęczony, dosłownie jakby wyciągnęły one ze mnie chęci do życia. Pierwsze kroki skierowałem oczywiście do kuchni bo gastro to w moim przypadku norma zważywszy na to ile jaram. Przynajmniej nie tyje, inaczej już bym był ulany i by inni musieli mnie turlać abym gdziekolwiek się ruszył. Straszna perspektywa.
- A ty co znowu wcinasz? – Elodie weszła za mną do kuchni i przyłapała mnie na wyjadaniu z lodówki.


- Aktualnie ser. Potem myślałem nad tą szyneczką i jeszcze jakieś oliwki tu widzę. – Mówienie z pełną buzią nie należało do najłatwiejszych rzeczy jakie w życiu wykonuję.
- Dopiero obiad jedliśmy. – Sięgnęła po mandarynkę i zaczęła ją sobie obierać.
- Przecież ty też teraz wcinasz.
- Ale nie pół lodówki! – Wystawiłem do niej język za co oberwałem skórką od mandarynki.
- Pomarańczowy to zdecydowanie nie mój kolor. – Przed kolejną skórką wykonałem szybki unik. – Nie śpieszysz się do pracy? Ktoś musi mnie wykarmić w domu. – Dziewczyna przewróciła oczami ze śmiechem.
- Max mnie podrzuci.
- O proszę a potem ma jakieś plany?
- Nie wiem, nie pytałam.

- W takim razie ja to zrobię. Dla dobra ogółu. – Poprawiłem grzywkę i wybyłem z kuchni w poszukiwaniu przyjaciela. 
Obszedłem całą willę wzdłuż i wszerz i nigdzie nie mogłem go znaleźć… Albo mi się wydaje albo nie mam najlepszej orientacji w terenie. Powinni tu mieć co dwa metry mapę tego budynku, myślę, że by to wszystkim pomogło. W końcu uznałem, że poszukam Elodie, w końcu Max powinien być gdzieś przy niej za jakiś czas tak logicznie. I ku mojemu zdziwieniu nie myliłem się! 
- Ha! Tu cię mam!
- Szukałeś mnie? – Max udał zdziwionego, jak nic cały czas się chował przede mną.
- Tak! Jak odwieziesz Elodie masz jakieś plany później? – Uśmiechnąłem się szeroko licząc, że zapewni mi jakąś rozrywkę po tych „szalonych” zakupach.
- Raczej nie. Coś potrzebujesz?
- Tak! A dokładniej mówiąc potrzebuję coś porobić bo zwariuję! 
- Do szkoły byś poszedł w końcu, wtedy byś się nie nudził. – Mruknęła Elodie pod nosem.
- Dobrze mamo, pójdę do szkoły. Ale teraz jest ona zamknięta, w takim razie następnym razem. – Podszedłem do Maxa i złapałem go za ramiona. – Znajdź mi rozrywkę.
- Szukasz zabawy i do mnie nie przyjdziesz? Ranisz moje uczucia przyjacielu. – Hidden złapał się za serce jednak w jego oczach było widać błysk rozrabiaki.
- Jak wydrukujesz mi mapę tego miejsca to będę z każdą sprawą do ciebie przychodził. Masz jakiś pomysł? – Spojrzałem na niego z nadzieją.
- Oczywiście. Jedziemy do klubu. - Odparł z powagą a ja aż nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu.
- No nie wiem czy… - Zaczął Max jednak szybko mu wtrąciłem się w zdanie.
- Jedziemy!
- Czy ja znowu będę niańką? - Max zrezygnowany westchnął ale pokazał nam ręką byśmy poszli za nim. . 
W czwórkę wyszliśmy na parking gdzie czekała czarna G-klasa, Hidden usiadł z przodu a ja z siostra posadziliśmy swoje pośladki z tyłu.
- Odzyskałeś swój samochód z tej akcji z tym grubasem? – Zapytałem łapiąc za jego zagłówek.
- Nie. Przez was musiałem kupić już trzeci samochód. – Spojrzał wymownie na mnie i na Hiddena.
- Przynajmniej z żadnym z nich nie mieszkasz. Wtedy to byś wiedział ile potrafi zniszczyć. 
- Siostra, my się chyba pokłócimy.
– Dałem jej kuskańca i uśmiechnąłem się niewinnie.
Ruszyliśmy, pierwszym przystankiem było oczywiście odwiezienie Elodie do pracy, następnie wybraliśmy się na miasto. Znalezienie dobrego miejsca do zaparkowania trochę nam zajęło, im bliżej rynku tym więcej ludzi parkuje, ja nie wiem. Klubów oczywiście jest od groma, jednak wybraliśmy jakiś polecany przez Hiddena, w końcu on z nas chyba najbardziej jest obeznany.
- Myślicie, że sprawdzają dowód? – Spytałem szybko patrząc to na jednego to na drugiego.
- Żyrafo ciebie wszędzie wpuszczą. – Hidden złapał mnie pod ramię i pociągnął za sobą. 
Weszliśmy do środka i pierwsze swe kroki skierowaliśmy do baru aby nie stać o suchym pysku.

< Hidden, Max?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz