piątek, 8 lipca 2022

Od Felixa - CD Anraia

 Znowu dostaliśmy 'bojowe zadanie od starego', a stary sam gdzieś wybył. Nie wspomnę o tym, że dodzwonienie się do niego czy doczekanie na odpowiedź na sms'a graniczyło z cudem, a fakt, że nie widzieliśmy go od jakiegoś czasu był równie wkurzający. Wyciągniecie informacji z dziewczyn to była tylko kwestia czasu, ale nie dowiedzieliśmy się nic sensownego. Złapanie tego mafiozy i znalezienie jego kryjówki było jak szukanie igły w stogu siana. Nawet jakbyśmy zjeździli cały Londyn to i tak zatarłby za sobą wszystkie ślady, a nas wodził na nos jak psy. 

Ku naszemu zdziwieniu, gdy tylko wróciliśmy na komisariaty zrobiło się ogromne zamieszanie, a z rozmów, krzyków i przygotować (do nie wiadomo czego) zrozumieliśmy tylko tyle, ze jedziemy na akcje do jakiegoś klubu. Po co i na co|? Dowiedzieliśmy się dopiero kiedy do środka wpadł jeszcze nie przebrany Harvey, który biegał po placówce jak pojebany. Nawet na chwile nie było możliwości żeby go zaczepić i zapytać co się stało, dlatego ja i mój azjata (Ja i mój kot) po prostu przebrani i przygotowani grzecznie czekaliśmy. 

Okazało się, ze nasze informacje i jeżdżenie gdzieś po klubach było gówno warte, bo ten dowiedział się wszystkiego w jeden wieczór. Czyli jednak rozmawiał ze swoją dziewczyną, albo dowiedział się czegoś .... z dupy. Dokładnie tak, bo nawet nie wiedzieliśmy gdzie się szlaja, a od jakiegoś czasu przestał nawet odpisywać na sms'y.

Akcja z uratowaniem młodego bogacza przebiegła tak szybko i sprawnie, że nawet nie mieliśmy okazji się dobrze rozgrzać z Anraiem a już było po wszystkim. Oczywiście to nam przypadło eskortowanie młodego do szpitala, bo jego stan był tak ciężki, że na miejsce został wezwany helikopter. Przynajmniej ja i Anrai mieliśmy jakąś rozrywkę tego dnia. Nie to co Harvey, który prawdopodobnie idealnie bawił się w towarzystwie swojej kobitki. 

---

Już na następny dzień w pracy nie dało się ukryć naszego zirytowania brakiem jakichkolwiek wyjaśnień z tego względu. Siedziałem w fotelu kręcąc się to w prawo to w lewo i obserwując sytuację, która ma miejsce. Harvey z tego co pamiętałem miał dzisiaj wolne, więc nawet dzisiaj nie dowiedzielibyśmy się, dlaczego nas tak wczoraj olał. Reszta powoli zaczęła się schodzić, Anrai jak zwykle w telefonie a Calixte ze słuchawkami w uszach. No rozmowni jak chuj. Uwielbiałem tą robotę, a ludzi w niej jeszcze bardziej. 

-Niestety, któryś z nas musi zadzwonić do tego cymbała i zapytać kiedy łaskawie zjawi się w pracy, bo bez jego pieczątki nasze raporty z wczoraj możemy sobie wsadzić w dupę.. - prychnąłem nieźle podkurwiony tym zajściem. 

-Jakiś ty dzisiaj nerwowy, Laozi. - Anrai jak zwykle bitch face i zero przejęcia, a Cali do tej pory nas nawet nie słuchał, bo dopiero teraz wyciągnął jedną słuchawkę z uszu. 

-No ja z nim gadał nie będę... - rzuciłem służbowy telefon na stół i tylko czekałem, który z nich pierwszy po niego sięgnie.


< Chłopaki kto z was dzwoni do szefa? xD Calixte lub Anrai>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz