- Chcesz opowiedzieć co się stało? – widać było, że czuje się fatalnie. Wiedziałam również, że zapewne nie miał okazji komukolwiek się zwierzyć. Pewnie nawet nie chciał tego zrobić.
- Nie – odpowiedział dalej wpatrując się w telefon. – Ale ty możesz opowiedzieć jak ci się żyje w nowym świecie – ktoś jeszcze postanowił do nas dołączyć. Aion słysząc naszą wymianę zdań podbiegł do Zeno. Ten przywitał go pogłaskaniem po głowie a kiedy dostał atencję od właściciela wskoczył na miejsce tuż obok mnie i położył łeb na moim udzie licząc na jakieś pieszczoty. Nie byłam w stanie mu odmówić.
- No ogólnie to w pracy jest super. Kalendarz wizyt mam wypełniony na najbliższy miesiąc i cały czas dostaję wiadomości z prośbami o zarezerwowanie jakiegoś terminu. Ludzie z którymi pracuję są super. Bardzo szybko pokazali mi co i jak i w sumie pozwolili mi pierwsze tatuaże do portfolio zrobić na swojej skórze. No i nie ukrywam trochę mnie wypromowali na swoich Instagramach – uśmiechnęłam się. – W końcu robię to co zawsze chciałam. Może kiedyś przyjdziesz to zrobię ci jakiś tatuaż? Na koszt firmy!
- W sumie… czemu nie – wzruszył ramionami. – Zdam się na ciebie. Efekt będę chciał zobaczyć dopiero na skórze.
- Dobra, niech będzie – na moje usta wpłynął cwany uśmieszek.
- Ufam ci Lydia – zagroził mi palcem ale uśmiech nie schodził.
- Dobrze dobrze… Mam już nawet mniej więcej zarys w głowie. Delfinek na kostce? Tak, wydaje mi się, że to do ciebie pasuje. Odda idealnie twój charakter… - Zeno przewrócił oczami, a ja zachichotałam. – Nie martw się. Wymyślę coś malutkiego, co będzie wyglądało dobrze.
- A jak trzyma się Zoe? - zapytał popijając lemoniadę.
- Normalnie dzieci w jej wieku w wakacje obijają się, spotykają się ze znajomymi. Ona cały czas siedzi w domu. Jak się nie uczy to ogląda seriale. Dumna z niej jestem w sumie ale mogłaby się czasem trochę rozerwać i wyjść do ludzi.
- Nie poszła w ślady siostry – pokręcił głową głośno wzdychając.
- Bujaj się – rzuciłam w niego poduszką, którą niestety złapał tuż przed uderzeniem prosto w twarz. Przynajmniej dobrze wycelowałam... Odrzucił mi ją, a ja zamiast ją złapać dostałam prosto w głowę. Pies leżący na moich nogach westchnął głośno. Miałam wrażenie, że przewrócił oczami. Odłożyłam poduszkę na bok. – Jadłeś jakieś śniadanie? Możemy pojechać zjeść jakiś lunch i przy okazji zgarnąć Zoe. Wydaje mi się, że ucieszy się na twój widok – młoda nie miała okazji spędzić dużo czasu z Zeno jednak kiedyś ich przyłapałam jak oglądali razem Judge Judy. Wydawało się jakby obydwoje przypadli sobie do gustu. – Co ty na to? – tym wyjściem chciałam też sprawić żeby choć trochę przestał myśleć o ostatnich wydarzeniach. Siedzenie w domu raczej mu w tym nie pomagało.
<Zeno?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz