Cieszyłam się, że chłopak zrozumiał, ze świat nie jest zero jedynkowy, a nie każdego przestępcę kreuje niezwykła rządza krwi czy radocha z lejących się flaków ulicami. Co prawda ja sama nie byłam szczęśliwa ze ścieżki, którą obrałam, ale na pewno dawała mi ona większe możliwości niż np. bycie w policji. Oni byli naprawdę bezradni, a w oddziale najwidoczniej nie było nikogo kto dobrze byłby w stanie rozpracować dane, jakimi dysponują.
Pod względem troski i przejęcia nie mogłam wymarzyć sobie lepszego kąpana, a myśli o tym od razu powodowały delikatny uśmiech na mojej twarzy. Było już naprawdę późno, ale dla mnie, dla takiego nocnego marka to jeszcze młoda godzina.
- Zgrzeszyłabym idąc tak szybko spać. - odpowiedziałam na jego troski rzucając się na łóżko i wtapiając w miękkie, białe poduszki. - Nie możesz mi matkować, bo wystarczy mi Zeno i Max, którzy stoją nade mną niemal 24/7. Poza tym.... mam Cię puścić samego do domu?
-Jestem już dużym chłopcem... raczej. - ostatnie słowo powiedział takim prześmiewczym tonem jakby co najmniej nad tym gdybał. Odłożył kołdrę i uprzednio odpinając pierwszy guzik od koszuli (od góry) władował się na łóżko tuż obok mnie opierając się na łokciu i spoglądając na mnie. - ....co nie zmienia faktu, że średnio mi się chce wracać do siebie i to wcale nie przez zmęczenie. Czekam, aż zaproponujesz żebym został. - zaczął się cicho śmiać. Trzeba mu przyznać, że urok osobisty się z niego wylewał i to głównie z tego względu, że raz był śmiertelnie poważny, ale kiedy sytuacja tego wymagała potrafił się totalnie wychillować.
-Myślałam, że to dosyć oczywiste. Nie jesteśmy 15-sto latkami. Nie musze pytać taty czy chłopak może zostać u mnie na noc. - również zaczęłam się śmiać przez co atmosfera zdecydowanie nieco bardziej się rozluźniał. Szczerze to na początku myślałam, że znowu się pokłócimy, a jak zobaczyłam, że Harvey kompletnie nie reaguje na mój płacz wcześniej, zdałam sobie sprawę, że ta znieczulica jest chyba dla mężczyzn czymś wzrodzonym. - Chyba, ze boisz się, że ktoś nas usłyszy - nieco obniżyłam ton głosu sprawiając, ze Harvey maksymalnie skupił się na mnie, a kiedy moja dłoń lekko musnęła jego dłoń zjeżdżając aż na sam policzek: lekko pochylił się do przodu. Czubki naszych nosów zetknęły się na chwile, ale oprócz tego nie inicjował do niczego więcej. Podobała mi się ta nutka tajemniczości, bo nigdy nie mogłam być pewna co zrobi dalej, czy tym razem pozwoli sobie na coś więcej czy jednak utrzyma dystans pozostawiając niedosyt.
-Te podteksty.. - wymruczał - A mówi się, że to mężczyźni to zwierzęta, którzy myślą tylko o jednym. Tymczasem ty mnie dzisiaj nie oszczędzasz. Poza tym... - zbliżył się jeszcze odrobinę, że nasze usta praktycznie się stykały - Nikt by nas nie słyszał, bo z tego co wywnioskowałem z niektórych wypowiedzi to pokoje są wygłuszane.
Skubaniec doskonale wiedział co robi. W końcu jest policjantem więc takie rzeczy wyłapywał szybciej niż inni. Nie był jakimś tam szarym człowiekiem z ulicy, a ja zapewne jeszcze nie wiedziałam do czego jest zdolny i ile potrafi wyciągnąć ze zwykłej rozmowy. Ostatecznie Harvey i tak się ode mnie odsunął co spotkało się z moim wyraźnym niezadowoleniem. Prychnęłam cicho kiedy ten znowu stworzył między nami dystans i tylko przyglądał mi się z góry zasłaniając do tego widok na nieprzeciętnie interesujący sufit.
-Mam nadzieję, że ty wiesz co robisz, bo bywam okropnie mściwa. - udając, że się obraziłam obróciłam się do niego plecami i wtuliłam w poduszkę. - Potraktuję to jak rzucenie białej rękawiczki..
-Ale co ja takiego zrobiłem? - ponownie zaczął się śmiać, jednak teraz już nieco bardziej ... ze mnie? Tak, ze mnie. Nie musiałam długo czekać na to aż przylgnie do moich pleców. Odgarnął delikatnie włosy z mojego karku i ku mojemu zdziwieniu za moment przyłożył tam swoje ciepłe usta składając kilka pojedynczych pocałunków. Wzdrygnęłam się czując to, bo tak jak wydawało mi się, że jest po prostu speszony sytuacją... tak teraz wydawało mi się, że robi to celowo i ze stu procentową premedytacją.
Ta chwila nie trwała długo, bo chłopak po kilku minutach wstał oznajmiając mi, ze idzie pod prysznic. Zrobił dokładnie to samo co chwile temu ponownie zostawiając na mojej skórze ciarki. Gdy tylko zniknął za drzwiami miałam chwilę żeby wstać i spojrzeć w lustro. Moja twarz była rozgrzana do czerwoności, ale w tym półmroku średnio było cokolwiek widać. Gdybym nie miała tak ogromnych moralnych barier ten wieczór skończyłby się zupełnie inaczej...
Wyszedł po dłużących się 20 minutach. Nie widziałam go, bo leżałam plecami do drzwi i przeglądałam - jak zwykle - instagrama, a jego wyście zasygnalizował mi otwierający się zamek w drzwiach. Dopiero kiedy przeszedł do mnie i zgrabnym ruchem znalazł się pod kołdra poczułam jak przylega do mnie nagim ciałem. Lekkie zdziwienie pojawiło się na mojej twarzy co już był w stanie zauważyć kiedy zajrzał mi przez ramię, a jasny ekran telefonu idealnie oświetlał mi buźkę.
-Spokojnie, zupełnie nago nie jestem. - zaśmiał mi się wprost do ucha obejmując mnie jedną ręką. Zanim jednak ją położył wygodnie na kołdrze, najpierw wyrwał mi telefon i zgasił wyświetlacz odkładając go na stolik nocny, ale po swojej stronie żebym czasem nie miała do niego dostępu. Jeszcze w międzyczasie próbowałam zabrać mu urządzenie, ale siłowanie się z takim jegomościem już na starcie było przegraną walką.
Nie protestowałam zbytnio, bo doskonale widziałam po nim, że jest zmęczony i na pewno nie ma ani siły ani ochoty się ze mną siłować, dlatego grzecznie położyłam się i poszłam spać. Kto by pomyślał, że znajdzie się kiedyś mężczyzna, który nie będzie potrzebował ode mnie tylko jednego, a szczęśliwy będzie jedynie zasypiając obok? Świat jest dziwny, a ja najwidoczniej jeszcze mało o nim wiedziałam.
[...]
Przebudziłam się dość późno jak na mnie, bo kiedy spojrzałam na zegarek obok łóżka wskazywał on prawie godzinę 10. Było bardzo cicho, nikt nie chodził po tarasie, a to właśnie tam wszyscy się zbierają kiedy jest taka ładna pogoda. Słońce już teraz było nie do zniesienia, dlatego pierwsze co zrobiłam, gdy wstałam to zasłoniłam zasłony żeby Harvey nie musiał jeszcze walczyć z tym natrętnym światłem. Słodziak spał jak zabity, bo wczorajszy dzień dostarczył mu dawkę wrażeń na co najmniej cały następny tydzień. Sadząc po tym, że nie zrywał się jak poparzony - musiał dzisiaj mieć wolne.
Snując się po pokoju bardzo cicho wyciągałam kolejne rzeczy i szykowałam się żeby zejść na dół. Ubrałam ,a siebie czarną sukienkę, a włosy upięłam w kucyk żeby aż tak mocno nie leciały mi do oczu. Oczywiście miałam długa grzywkę więc chyba sama siebie oszukiwałam w tym wszystkim. Usiadłam przed toaletka podkreślając oko tuszem, a na usta nałożyłam bezbarwny, mieniący się błyszczyk. Sięgając po słodkie perfumy i psikając się nimi w kilku miejscach zauważyłam w lustrze, ze od dobrych paru chwil ktoś mi się przygląda zza pleców, ale nie śmie powiedzieć ani słowa, że już nie śpi.
- Widzę. - z lekka ironią w głosie zwróciłam się do zaspanego chłopaka. W sumie... to nie wiedziałam ile już mi się tak przygląda.
- Dawno aż tak dobrze nie spałem i nie wiem czy to kwestia miejsca czy kobiety. - mówiąc to wstał do pozycji siedzącej ukazując umięśniona klatkę piersiową. Przeczesał palcami rozwalone od snu włosy i spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem na ustach. - Właśnie sobie zdałem sprawę, że oprócz munduru nie ma tu nic ze sobą.. - zaczął rozglądać się po pokoju.- O nie.. co my teraz zrobimy... - zachichotałam triumfalnie uświadamiając sobie jaki widok czekałby mnie przez następny dzień, gdyby nie fakt, że pomyślałam już o nim wcześniej. - Mam dwóch braci, w tym obaj są synami projektantki mody. Jak myślisz jaka cześć ich garderoby to rzeczy ani razu nie nałożone? - odwróciłam się na małym krzesełku przodem do niego i założyłam nogę na nogę.
Mamrotał coś tam o wykorzystywaniu Zeno i że tak nie można, ale mnie już to średnio interesowało kiedy po prostu na chwilę ulotniłam się z pokoju żeby odwiedzić brata, który jeszcze również spał. Patrząc tak na niego jak beztrosko śpi i nic go nie irytuje czułam ulgę. Chciałam żeby w końcu odpoczął. Ukradkiem zwinęłam mu parę rzeczy i szybciutko wróciłam do siebie rzucając pięknie poskładane i wcześniej wyprasowane ubrania na łóżko.
-Niestety musisz się zadowolić takimi 'mało kolorowymi' ubraniami, bo Zeno rzadko kiedy chodzi w czymś co ma inny kolor niż czarny. - to mówiąc podeszłam jeszcze na chwilę do toaletki żeby nałożyć na siebie minimalistyczną, złota biżuterię.
- Powiesz... mi coś o jego narzeczonej? - odparł po chwili ciszy, a jego ton zabrzmiał tak jakby obawiał się o to pytać. Przez chwile nic nie odpowiadałam wkładając sobie kolczyk do ucha, jednak widziałam w lustrze jego wyczekująca minę.
-Na pewno wiesz o tej sprawie, gdzie zamordowali celebrytkę przed centrum handlowym. Była strzelanina i...
-...zginęła Ha-Rin Choi, angielskie imię Leah Choi... - dokończył za mnie najwidoczniej idealnie znając szczegóły tej sprawy. Niewykluczone, że sam pewnie siedział w jej papierach. Kiwnęłam głową słysząc to jak bardzo jest pojętny i ile pamięta.
- To była narzeczona Zeno. Mieli brać ślub za dwa miesiące.
<Harv?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz