Mój powrót do Londynu był tak spontaniczny, a jednocześnie przez to zalało mnie takie szczęście: w końcu będę mogła zobaczyć ukochane rodzeństwo i zobaczyć jak teraz funkcjonują. Do tej pory kontaktowaliśmy się tylko przez telefon ewentualnie na facetime, więc szczegóły ich życia były mi kompletnie nieznane.
Moim pierwszym celem był dom rodzinny, bo przecież tylko do niego miałam klucze. Już byłam w trakcie szukania swojego lokum, jednak przez najbliższy tydzień byłam jeszcze na urlopie od wszystkich biznesowych spraw, dlatego papiery załatwiania nowej nieruchomości chciałam zostawić na później. Lot minąłmi szybko, a dostanie się do rezydencji moich rodziców jeszcze szybciej. Nim się spostrzegłam o godzinie 6 rano byłam już na miejscu. W środku głucha cisza, ani żywej duszy, dlatego najpierw zaczęłam sprawdzać pokoje jak to ja. Nie pukałam i nie przejmowałam się tym, że mogłabym kogoś obudzić. Po chyba trzecim pokoju zrezygnowałam i do całej reszty wbijałam jak do siebie, bo powoli docierało do mnie, że chyba nikogo nie zastałam. Czy oni naprawdę mieli aż tak intensywne życie, że nikogo nie było w domu? Miałam wiele do nadrobienia.
Dopiero kiedy weszłam do pokoju Lukrecji i chciałam zrobić krok do przodu, widząc na łóżku dwie sylwetki automatycznie cofnęłam się do tyłu i schowałam lekko za drzwiami. Niewiarygodne. Moja młodsza siostra najwidoczniej sobie kogoś przygruchała w jakimś niedługim czasie, bo jeszcze nie miałam okazji o nim posłuchać. Zeno czasem coś wspominał o tym, że Luka…. o nie! Zamykając drzwi najciszej jak się dało doszły do mnie ostatnie informacje, których do tej pory nie przetworzyłam tak jak należy. Przecież Zeno mówił mi, że nowym chłopakiem naszej słodkiej Lukrecji jest nie kto inny jak wysoko położony policjant. Matko jedyna! Teraz dostałam jeszcze większych palpitacji serca niż to miało miejsce przed chwilą, dlatego czym prędzej uciekłam do siebie. Nawet się nie rozpakowywałam, bo w planie miałam tylko jedno : krótką drzemkę.
Wstając po jakimś czasie moi słodcy nadal spali, więc starając się być jak najciszej skierowałam się do kuchni. Moje małe królestwo za chwilę wypełniło się zapachem kawy, a po tym: nawet ta dwójka do mnie dołączyła. Przyszły szwagier był naprawdę niczego sobie. Wysoki i bardzo dobrze zbudowany Policjant w rodzinie? Boże niech oni pobierają się czym prędzej!
-Długo się już znacie? - uśmiechnęłam się ciepło widząc jak chłopak siada tuż obok swojej wybranki i delikatnie obejmuje ją ramieniem. Miałam wręcz wrażenie, że Lukrecja czuje się tym trochę skrepowane co tylko dodawało jej uroku.
-W sumie to nie za długo… - spojrzała na niego jakby porozumiewawczo - Dosyć szybko… wpadliśmy sobie w oko. - Luka wyjaśniła podając Fullerowi kawę.
- Spoko nie będę was przepytywać.- machnęłam ręką dopijając kawę i za chwilę odnosząc ją do kuchni. W międzyczasie Lukrecja stanęła na chwilę w drzwiach informując mnie żebym zrobiła jej chłopakowi elektrolity, bo po ostatniej popijawie ciężko mu się dochodzi do siebie. Ona w tym czasie poszła się ubrać, a ja za chwilę naszykowałam w wysokim kuflu elektrolity dla naszego pana policjanta. Stanął w drzwiach i biorąc ode mnie kufel widziałam jak wręcz przeprasza mnie spojrzeniem.
- Nie wiem czy wiesz, ale we Włoszech to normalne, że traktujemy ludzi jak rodzinę, więc przestań się już tak krępować. - oparłam się pupą o blat kuchni biorąc kolejne ciastko.
- Chciałem trzymać fason, ale przez imprezę…nie wychodzi mi. - zaśmiał się cicho, a ja zaraz za nim. Po chwili jednak spoważniałam wbijając wzrok w podłogę.
- Wiesz co robisz wiążąc się z Lukrecją? - powiedziałam cicho i dość stanowczo przez co on spojrzał na mnie w sekundę - Jeśli ktoś z policji odkryje kim jest… zabiją ją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz