czwartek, 14 lipca 2022

Od Niver - CD Calixte/Do Polliseny

 Pierwsze dni w nowym oddziale spędziłam na zaznajamianiu się z kartotekami i obecnymi sprawami jakimi sie tutaj zajmują. Głośno było szczególnie o jednej, dlatego to na niej się skupiałam i jak potem zauważyłam: słusznie. Wszyscy byli tym bardzo zaafiszowani oprócz głównego dowodzącego - Harveya Fullera. Najwidoczniej miał jakieś ważniejsze sprawy na głowie niż rozwiązanie sprawy z grasującymi tutaj mafiami. 

Nie chciałam oceniać go już na wstępie więcej niż to konieczne. Być może faktycznie miał dobre powody, by nie pokazywać się często na komendzie, ale z tego względu mi też ciężko było się wbić w towarzystwo. Dopiero Pollisena widząc moje odosobnione stanowisko pracy i moje częste siedzenie w komputerze postanowiła zareagować i przedstawić mnie reszcie. Dziewczyna była jak swego rodzaju matka oddziału. Chłopaki - jak widać było - bardzo mocno liczyli się z jej zdaniem, a to co powiedziała, tak było. 

Tym bardziej cieszyłam się ze wspólnego, wieczornego wyjścia. Miałam okazje poznać chociaż ich imienia, a przynajmniej na to się nastawiałam. Nie ukrywałam zawodu kiedy okazało się, że Panowie i tak woleli iść z tyłu i kompletnie nie uczestniczyli w początkowej rozmowie. Dopiero kiedy siedliśmy wszyscy przy stole, pozamawialiśmy alkohol, moja nowa koleżanka wstała z miejsca i delikatnie uderzyła w blat.

-Ogarnijcie się matoły, naprawdę. Żyjecie ciągle tylko ta pracą, że nawet przy stole gadacie tylko o tym co czeka nas w przyszłym tygodniu? - lekko zirytowana dziewczyna po tej wypowiedzi usiadła z powrotem i wskazała na każdego z nich po kolei uświadamiając mi, że po kolei siedzieli: Anrai, Calixte, Felix i Harvey. Męskie grono, które rozwalało cały spokój na komisariacie w mniej niż 3 sekundy. 

- Przecież ty wcale nie jesteś inna. - Harvey uśmiechnął się biorąc do ręki kieliszek i podnosząc go. To chyba miało znaczyć toast jak mniemam, ale do tej pory jedynie obserwowałam wszystko z boku i nawet nie chciałam się odzywać. kompletnie tych ludzi nie znałam. 

- Skoro już i tak pijemy to zagrajmy w prawdę lub wyzwanie. Będzie śmiesznie, a my się przy okazji trochę poznamy. - zaproponował Felix. Jak mniemam to on był tutaj najbardziej rozrywkowa osoba, która narzucała całej reszcie integrację. Z jednej strony to bardzo przydatne, z drugiej zaś męczące. Odnosiłam wrażenie, że ten drugi Azjata niemal zawsze przytakuje śmieszkowi i dobrze się rozumieją, a ten trzeci to....no tak. We własnej osobie Calixte, z którym już kiedyś miałam nieciekawe przejścia. Co prawda nie zamierzałam się nimi teraz kierować i wywoływać burzy, bo pewnie wzięliby mnie za jakąś wariatkę, ale... jego obecność i tak na mnie wpływała. 

Nim się spostrzegłam w moje dłonie została wepchnięta mała butelka wody. Niestety z tego względu, że byłam tu nowa wypadło na mnie. Zakręciłam i na całe szczęście zrobiłam to tak nieudolnie, że korek butelki wylądował na Pollisenie. 

- Może przynajmniej potraktuj mnie łagodnie. - uśmiechnęła się komentując to co się właśnie stało - Niech będzie .. zadanie. 

-Hmmm... dobrze. Więc wyjaw nam jeden ze swoich sekretów, o którym nikt nie wie. - spojrzałam na nią odwzajemniając uśmiech. To na pewno nie było 'ulgowe' traktowanie, ale coś czułam, że ta gra pójdzie na całego..


<Polly?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz