- Już dobrze malutki, mamusia jest przy Tobie. – Zaspana dziewczyna wyjęła synka z kołyski i przytuliwszy mocno do siebie jego drobne ciałko, skierowała się z powrotem w stronę sypialni poprzedzana rzecz jasna przez kręcące się pod jej nogami zwierzę. Dotarłszy na miejsce, wsunęła się wraz ze swoim pierworodnym pod koc, po czym przystąpiła do szeptania mu do ucha kolejnej przygody krasnoludka, który rzekomo zamieszkiwał wspaniałe indyjskie góry. Jakże ona za nim tęskniła ! Oddałaby niemal wszystko, byle tylko móc je znowu ujrzeć. Choćby tylko przez krótką chwilę. Co z tego, że widywała je jedynie podczas tych paru dni w roku, które jej okropny ojciec spędzał w kraju swoich narodzin pilnując jakichś wyjątkowo ważnych dostaw, skoro i tak dosłownie się w nich zakochała. A teraz zapewne już nigdy nie będzie mogła poczuć ich chropowatej powierzchni pod stopami. Życie potrafiło być czasem naprawdę niesprawiedliwe, o czym zresztą miała okazję przekonać się wielokrotnie na własnej skórze. Ale mimo to jakimś cudem nadal zachowała wrodzony optymizm, który pozwalał jej dostrzec i jasne strony tego, że Pan Munkiz zdecydował się ją sprzedać. Jako mieszkanka kraju arabskiego nie mogłaby na przykład poruszać się po mieście bez męskiej obstawy, nie mówiąc już o czymś teoretycznie tak przyziemnym jak samodzielne prowadzenie samochodu. Dobrych kilka miesięcy zajęło jej zresztą przyzwyczajenie się do myśli, że wreszcie nie musi obawiać się, że tradycyjna chusta odkryje jej trochę większy fragment twarzy nich powinna według norm koranicznych. Ba, teraz zarabiała na życie głównie właśnie poprzez eksponowanie swojego ciała, za co w Tunezji groziłaby jej kara śmierci. Choć przyzwyczajone do tego typu luksusów Europejki uznawały je za coś tak oczywistego jak wszędobylskie powietrze, wychowana w zupełnie innej kulturze Tseritsa wciąż dosyć często przyłapywała się na tym, że męskie spojrzenia, które przesuwały się po jej prawie nagiej sylwetce, podczas gdy wykonywała swoje codzienne obowiązki w barze wywołują w niej mocno mieszane uczucia. Z jednej strony była zadowolona, że ktoś wreszcie raczył zwrócić na nią większą uwagę, ale z drugiej stale obawiała się kolejnego chamskiego podrywu zakończonego w łóżku. Gdyby to tylko od niej zależało, nie dopuściłaby do czegoś takiego po raz kolejny, ale niestety prawda była taka, że od czterech długich lat była tylko bezwolną marionetką w rękach członków tego czy innego gangu. Choć i tak dopóki była własnością Carrier, nie miała jeszcze tak źle. Przynajmniej jeśli jakiś klient zaczął się do niej za bardzo przyczepiać, zawsze mogła liczyć na pomoc któregoś z osiłków zatrudnionych przez jej szefa specjalnie do jej ochrony. Tymczasem obecnie nie tylko musiała radzić sobie w takich sytuacjach sama, ale także modlić się, by któryś z tych gburów nie poskarżył się na nią Jaydenowi. Już dawno zdołała się bowiem zorientować, że reakcja tego konkretnego chłopaka na takie zażalenie nigdy nie była łatwa do przewidzenia. Jedynym, czego mogła być z pewnością pewna, były obrażenia, które każe jej zadać. Jako współczesna niewolnica nie była dla niego niczym więcej niż zwykłym workiem treningowym.
Nic więc chyba dziwnego, że gdy tego popołudnia, siedzący przy stoliku facet po zdecydowanie zbyt długim przeglądaniu menu, nagle wytrącił jej notes z ręki, by parę sekund później zlustrować jego zawartość krzywym spojrzeniem, Arabka na dłuższy moment wstrzymała oddech, starając się przygotować na ostry atak.
- Co ty sobie do cholery myślisz pieprzona suko, że gdzie Ty jesteś ?! Na wakacjach ?! – Wydarł się, jednocześnie podrywając się z miejsca niczym strzała i zanim zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, wymierzył jej solidny policzek. – To jest, kurwa, knajpa, a nie jakaś jebana galeria sztuki ! – Szarpnął nią ponownie, sprawiając, że tylko z ogromnym trudem utrzymała się na nogach, a z jeszcze większym powstrzymała się od płaczu. Aby nie mógł tego zauważyć, odruchowo odwróciła głowę. – Masz na mnie patrzeć, gdy do Ciebie mówię. – Rzucił, chwytając ją za podbródek i przyciągając bliżej siebie.
< Natalie ? >
792 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz