Po odesłaniu przez Zeno nasz wszystkich do pokoi każdy grzecznie się rozszedł w swoja stronę. Dom rodziny Moretti-Harris był niesamowicie duży, dlatego też nasze sypialnie wyglądały jak z katalogu. Co o dziwo powodowało u mnie, że nie potrafiłem się odnaleźć w tym miejscu. W mieszkaniu moim i Elodie moim pokojem był w zasadzie salon – tak śpię na kanapie. Przywykłem do ciasnoty, a tu miejsca było aż do przesady. Może byłem osobą nadmiernie aktywną, taki trochę ADHD-owiec bo przez ponad pół godziny łaziłem w tą i z powrotem po całym pokoju, dosłownie nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca aby gdzieś w spokoju usiąść, aż w końcu zrezygnowałem z wydeptywania podłogi i uznałem, że pora odwiedzić swojego przyjaciela.
Oczywiście tak jak pokoje są gigantyczne tak i reszta domu jest wręcz ogromna. Pamięć już nie ta, więc zanim przypomniałem sobie w którym kierunku chociażby iść zdążyłem z trzy razy trafić do toalety, i to trzech różnych! W końcu znalazłem właściwy pokój i wszedłem bez pukania – bo i po co, co on nagi będzie czy co bym miał to robić? Zobaczyłem go stojącego na balkonie, więc uznałem, że pora się odezwać bo jeszcze chłop się przestraszy i spadnie.
- No i na co tak patrzysz, płaczku?
- Miałem zamiar skoczyć, a ty mi trochę przeszkadzasz.
- Nie uważasz, że we dwóch będzie nam raźniej? – Zapytałem w śmiechu podchodząc bliżej. – O kurwa faktycznie jesteś nagi. – Zacząłem chichotać sam z samego siebie wręcz
- Jak to faktycznie?
- Taki wewnętrzy żart. No wiesz, z samym sobą. – Hidden prychną cicho i uśmiechnął się lekko. Ściągnąłem swoja koszulkę i rzuciłem nią w niego.
- Załóż to na siebie bo freda przeziębisz. – Pokazałem znaczący gest palcem opadającym w dół na znak opadającego członka.
- Jak to ma mi niby pomóc? To jest t-shirt.
Położyłem mu obie ręce na ramionach i spojrzałem głęboko w oczy.
- Po prostu mi zaufaj.
No i zrobił to. Moja koszulka spokojnie zakryła mu dupę z racji na to, że moje rzeczy z reguły są po prostu dłuższe. Opanowała nas jakaś głupawka bo nie mogliśmy przestać się z tego chichrać, ciężki dzień był to i wszystko nas bawiło najwidoczniej.
- Co teraz planujemy? – Zaświeciły mi się oczka i oczekiwałem, że Hidden wymyśli jakiś wspaniały pomysł aby nie umrzeć z nudów podczas tej nocy.
- No ja chciałem skoczyć. – Wskazał kciukiem na dół balkonu za co oberwał z pięści w ramię.
- Stary tak na poważnie. – Już chciał powiedzieć coś pewnie równie depresyjnego więc szybko zakryłem mu usta ręką. – A może zajaramy?
- Ty kurwa innych planów chyba nigdy nie masz, co? – Wzruszyłem niewinnie ramionami. – Tam gdzie zawsze?
- Oj, tak. – Teraz już szeroki uśmiech nie schodził mi z ust. Zioło! O tak, Jezus, bogowie. Ile to już nie jarałem? Z pół dnia! Po pogrzebie „nie wypada”, potem ta akcja z tym grubasem i na koniec wkurwiony Zeno.
Gdy poznaliśmy się z Hidden i poszliśmy na pierwsze zioło wybraliśmy się na dach. I jakoś tak zostało, w końcu aby oddać się radość najpierw trzeba się namęczyć aby smakowała lepiej. Czy coś takiego. W sumie kij wie. Z balkonu dało się trochę okrężną ścieżką wspiąć na dach co też uczyniliśmy, Hidden poszedł pierwszy a ja tuż za nim. Zawsze się mówi aby nie patrzeć w dół na wysokości, powiem tyle – gówno, gówno. Jak wspina się nad tobą typ z fiutem na wolności pod żadnym pozorem nie gap się w górę, w końcu to dziwne czy coś.
- Jednak mogłem dać ci spodnie.
- Nie no co ty, sam mówiłeś, ze mam ci zaufać. – Centralnie nade mną chłop zaprzestał wspinaczki tylko po to by pomachać swoim przyrodzeniem. Wspaniały przyjaciel.
- Jezus idź ty zboczeńcu. Deprawujesz młodzież w tym momencie!
- Ty już jesteś zdeprawowany żyrafo!
- A cię kurwa dorwę za chwile!
I tak kontynuowaliśmy dalej wspinaczkę aż na dam szczyt. Czy tam dach. Zmęczeni padliśmy na dachówki i przez chwilę było słychać tylko nasze dyszenie aż w końcu wyjąłem z kieszeni własnoręcznie robionego jointa i odpaliłem go. Zaciągnąłem się mocno po czym podałem go przyjacielowi, który powtórzył po mnie czynność.
- Ostatnio jest strasznie napięta atmosfera, nie uważasz? – Spojrzałem w gwiazdy i zacząłem się zastanawiać czy taka spadająca gwiazda to nie jest po prostu umierająca?
- O kurde. Ty to zauważyłeś? – Parsknął śmiechem lecz moim uszła odrobina złośliwości.
- Ty też chodzisz ostatnio bardziej… A bo ja wiem… Wkurzony? Może. Nie wiem. – Położyłem głowę na brzuchu Hidden aby mieć miękko pod głową i zabrałem mu jointa. – Chcesz pogadać? Albo ubrać się i wymknąć się z zamku Zeno?
<Wybierz mądrze Hidden XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz