Nie wiem ile już siedziałem w tej melinie, ale rozpierający mnie od środka ból powodował, że całe to gówno dłużyło mi się jeszcze bardziej. Pewnie histeryzuje, bo siedzę tu góra dwa dni, ale to wszystko naprawdę mocno mnie dobijało. Nic nie jadłem, nie piłem, a siedzenie na zimnej ziemi zamknięty w jakiejś metalowej klatce sprawiało, że już nawet nie wiedziałem jak usiąść by tylko zmniejszyć swój ból. Swoją drogą to był to naprawdę duży test dla mojej wytrzymałości, która wynosiła jakieś -300 na ten moment. Może umrę z głodu i nie będę musiał się dłużej męczyć.
Ku mojemu zaskoczeniu dzisiaj nie dane mi było przebywać w tej melinie całkowicie samemu. Moi oprawcy stwierdzili najwidoczniej, że przyda mi się towarzystwo. W którymś momencie moich wewnętrznych przemyśleć i starania się oswobodzić dłonie chociaż trochę: drzwi ‚celi’ otworzyły się, a dwa osiłki niemal wrzucili do środka jakiegoś innego chłopaka praktycznie zrzucając go ze schodów. Niestety to nie był koniec jego udręki, no po tym wszystkim podnieśli go za szmaty do góry i otwierając uprzednio stalowa klatkę popchnęli go w moja stronę. Trzask jaki wydała z siebie bramka zamknięta natychmiast po wrzuceniu go tutaj był nie do zniesienia i na sam dźwięk od razu się skrzywiłem. Oczywiście nie byłem z tego faktu mniej zadowolony niż z tego, że chłopak wylądował praktycznie na mnie, a jego plecy odbiły mi się o klatkę piersiowa. Cudownie. Właśnie tego było mi trzeba. Mam obitą mordę, związane ręce i nogi, a do tego brakuje jeszcze stojącego na baczność fiuta.Typki z Serpents raczej nie zdziwili mnie swoim zachowaniem - śmiali się, rzucali tekstami z pogarda i ogólnie można to wszystko było podpiąć to typowego marginesu społecznego. Ani ja, ani mój kolega nawet nie śmieliśmy wchodzić z nimi w dyskusje. To nie ten poziom intelektualny~
-Prze...praszam. - wydukał zaraz po tym jak tamci dwaj wyszli. Dopiero teraz zauważyłem (Hidden ty Sherlocku~), że też jest związany i jego obecna pozycja nie do końca była uzależniona od niego. Tak samo jak ja nie mógł się specjalnie ruszać, a zmiana położenie była niemalże niemożliwa.
-Luz. - mruknąłem opierając czoło o jego plecy, bo skoro już się o mnie opierał to niech się do czegoś przyda. - Chociaż ty nie przyjebałeś plecami o te pręty. Mówię Ci ... obite jedwabiem to one nie są. - parsknąłem śmiechem nawet w takiej sytuacji mając jeszcze siłę na żarty.
-Jak tu trafiłeś? - zapytał próbując odwrócić chociaż głowę w moją stronę. O stary, ty chyba myślisz, że się sowa urodziłeś. Takie 180 stopni jak ty chcesz odwalić nie wchodzi w grę. Moje myśli były teraz bardziej bujne niż mój gąszcz na słoniku. :)
-Też mi miło, Hidden jestem. - totalnie zlewając jego pytanie po prostu potraktowałem to jako kolejny żart, a jednocześnie pretekst do przedstawienia się.
-Też mi miło, Hidden jestem. - totalnie zlewając jego pytanie po prostu potraktowałem to jako kolejny żart, a jednocześnie pretekst do przedstawienia się.
-Ah... Seth. - chyba skumał o co mi chodził i nie pozostawał mi dłużny.
- A odpowiadając na twoje pytanie to i tak mogę Ci wyśpiewać prawdę, bo jest jakieś 10% szansy, że wyjdę stąd żywy. Jestem młodszym bratem szefa mafii i no tak się złożyło, że chyba wzięli mnie za zakładnika. Plus jeszcze jestem synem jednego z bardziej wpływowych ludzi no i... jestem przystojny. Myślę, że argument numer trzy jest powodem, dla którego tu jestem. - odparłem z przekonaniem. Ten tylko zaśmiał się krótko najwidoczniej kpiąc sobie z mojej cudownej urody. Podniosłem głowę z jego pleców spoglądając w dół na jego związane ręce i... - Nie będę miał nic przeciwko jeśli zabierzesz swoje boskie pośladki z mojego krocza, bo krew mi z mózgu odpływa.
Seth? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz