- Myślisz, że siniaki to problem na rynku? - prychnąłem ignorując to, co teraz powiedziała. - Siniaki schodzą, a za twoją śliczną główkę dużo bym dostał.
To prawda, dziś nie miałem już sił na swoje, że tak powiem, typowe monologi czy planowanie. Rozumiem na jakiej pozycji się znajduję, ale nawet kryminalista pewnego dnia okazuje oznaki zmęczenia. Pozycja Serpents, jeśli chodzi o członków, była nie ciekawa. Nadal staliśmy wysoko w łańcuchu pokarmowym, ponieważ śmierć Harpera wstrząsnęła Londynem. Powoli zajmowaliśmy się tępieniem pomniejszych gangów, rekrutowaliśmy chętnych, a oponujących likwidowaliśmy. Prosta sprawa.
Wszystkie te sprawy spędzały mi sen z oczu i wydawało mi się, że dziś nastąpi moment w którym padnę do łóżka i będę spał jak zabity. Nieprzespane noce czy dni to dla mnie chleb powszedni, ale nie miałem zamiaru wykończyć się przez coś tak śmiesznego jak sen. Dlatego zachowanie Julleny działało mi już na nerwy, byłem po prostu zmęczony. Ceniłem ją sobie, bo była w pewnym sensie moim drugim Richardem. Chyba tej dwójce jestem w stanie jakkolwiek zaufać. Nie wierzyłem jednak w to, że kompletnie się mnie nie bała. Lubiła stwarzać obraz silnej, niezłomnej i nieustraszonej. Ciekawe jak zareagowałaby na to, że kiedyś już planowałem się jej pozbyć, ale Rich odsunął mnie od tego pomysłu. Niewyparzona gęba na samym początku doprowadzała mnie do takiego szału, że miałem ochotę to po prostu ukrócić. Co, jakiś dziad będzie płakał po jednej z wielu utrzymanek? To nie byłby problem. Już nawet nie do końca pamiętam co mój przyjaciel wtedy powiedział, ale musiały to być dobre argumenty, bo inaczej by jej tu nie było.
- Jaydennn.. - celowo przeciągnęła ostatnie litery mojego imienia i poruszyła się, abym ją puścił. - Nie chce mi się już w to bawić..
- Mnie też. Dlatego kurwa spokorniej, bo marnie skończysz. - warknąłem tuż przy jej uchu, a ta jedynie uśmiechnęła się.
- Jeszcze niedawno obiecywałeś mi cały Londyn.
- I nadal mogę go obiecywać, wszystko pięć metrów pod ziemią będzie Twoje. Na podział z Florencią oczywiście.
- Wszyscy tylko nie ona. Nie mogę się doczekać żeby się jej pozbyć. O czym myślisz? Ja chętnie przywaliłabym jej łomem.. krew spływająca z głowy ładnie by kontrastowała z jej tlenionymi włosami. - zaczęła swoje wywody na temat dziewczyny myśląc, że jakkolwiek odwiedzie mnie od obecnej sytuacji. Nadal trzymałem jedną dłonią jej nadgarstki, natomiast drugą powędrowałem na jej szyję. Zacisnąłem na niej palce, a ta odchyliła głowę do tyłu żeby lepiej na mnie spojrzeć.
- Załatwię to po swojemu. Nie boję się ubrudzić, w przeciwieństwie do ciebie. Ty i łom? Proszę Cię. - mruknąłem, a w jej oczach pojawiły się.. intrygujące iskierki.
- Nie sądzisz, że te zagrywki powinieneś zostawić do łóżka?
- Rozumiem, że wolisz bym Cię udusił w sypialni? Jak prawdziwa księżniczka, nos uniesiony zbyt wysoko żeby wyzionąć ducha w kuchni.
- W sumie to jestem ciekawa.. - nim zaczęła się rozwodzić na temat mojego pożycia zacisnąłem mocniej dłoń, na co zamknęła się w połowie zdania, a jej usta pozostały lekko rozwarte. Jej ciało spięło się, ale nadal nie zamierzała zmienić swojej postawy. Ale sam fakt, że nie próbowała się już wyrywać i czekała na moje kolejne posunięcia mi wystarczył.
- Mam nadzieję, że wystarczy Ci na dziś adrenaliny. Zaraz wzejdzie słońce, a z samego rana musimy najpierw pojawić się u Richarda, a potem odwiedzimy Florencię. Kto wie, może nawet zajmiemy się jej rodziną. Chyba wystarczająco sobie zasłużyła prawda? No dalej, wydaje mi się, że możesz jeszcze mówić. Bądź dobrą dziewczynką i odpowiedz.
< Jullena? c: >
554 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz