[korytarz]/[na-zewnątrz] BLAIR
Kiedy gra się skończyła nie zdążyłam nawet spróbować stanąć o własnych siłach, ponieważ praktycznie od razu znalazłam się w czyichś ramionach. Nie zajęło mi długo zorientowanie się kto to jest, ponieważ niewiele osób teraz było rozebrane do samej bielizny, a szczerze wątpię w to, że Harvey byłby dla mnie taki życzliwy. Zabrzmi to trochę, jakbym coś do niego miała, ale tak nie jest. Po prostu w ogóle mnie nie znał, a wątpię, że do pomocy popchnęłaby go znajomość z moim ojcem. O wiele bardziej spieszyło mu się do pozostania sam na sam ze swoją ukochaną co było zrozumiałe.
Byłam pijana, fakt, ale nie nieświadoma. Po prostu.. nie miałam za bardzo siły żeby nie wiem, protestować czy niepotrzebnie się odzywać. Opierałam głowę na klatce piersiowej mężczyzny i słuchałam jego równomiernego bicia serca.
- Możemy.. możemy wyjść na chwilę na zewnątrz..? - odezwałam się, kiedy poczułam, że robi mi się nie dobrze. I nie mówię o żadnych wymiotach ; poczułam, że szum w mojej głowie zrobił się zbyt głośny, a moja wizja trochę zbyt przyćmiona.
ZENO - Źle się czujesz? Nie wiem po co dali Ci wypić ten ostatni kieliszek.. - usłyszałam jak mruknął pod nosem ale zmienił tor naszej podróży.
Po chwili poczułam jak nieco chłodniejsze powietrze uderza w moją twarz, co sprawiło, że momentalnie poczułam się lepiej. Znaleźliśmy się na jednym z licznych balkonów w tej posiadłości. Zeno postawił mnie na równe nogi i trzymając za ramiona pomógł usiąść na fotelu.
- Naprawdę nie chciałam się tak skończyć.. - mruknęłam pod nosem po czym schowałam twarz w dłoniach. - Tak będę tego żałować..
ZENO - A co z tym całym przeżywaniem nastoletnich lat? Nie mówiłaś, że chciałabyś coś przeżyć jak normalna nastolatka? - zapytał siadając w fotelu obok.
- Ale upicia się wolałam chyba uniknąć.. - zaśmiałam się słabo.
ZENO - Tej części nigdy nie unikniesz..
- Szkoda, że tylko wszystko co jest fajne mnie omija..- moje usta uformowały się w cienką linię. - Na pewno przeżyłeś pierwszy pocałunek zanim miałeś 19 lat.
ZENO - Chyba już tego nie pamiętam.. - mruknął, a ja nie chciałam drążyć tego tematu, bo chyba nie do końca chciał rozmawiać o swoich doświadczeniach. - Ale nie masz się czym martwić. Masz mnóstwo czasu, żeby to przeżyć. A i tak jesteś krok do przodu, bo już słyszałem, że ktoś Ci się podoba.
- I jestem tym bardzo zawstydzona, bo to zdecydowanie nie na miejscu. - uśmiechnęłam się lekko i czułam jak moje policzki robią się czerwone. - Masz wystarczająco szumu wokół siebie.. ja.. przepraszam, bo w ogóle nie wiem do czego zmierzam, a nie chcę palnąć czegoś głupiego. Po co było mi tyle pić. - zaśmiałam się z własnej głupoty, a i nawet usłyszałam, że Zeno też nie powstrzymał śmiechu.
ZENO - Wyliżesz się z tego. Przynajmniej jedną rzecz z listy możesz odhaczyć.
- Tak.. masz rację. - westchnęłam cicho po czym otuliłam się rękami. - Ale.. mimo wszystko to mnie trochę zjada. Bo jakie ja mam szanse.. żeby kiedykolwiek mnie ktoś polubił. Może nie jestem do tego stworzona? Może miłość nie jest dla mnie? Po prostu.. czuję się jakbym.. nie wiem, od startu życia była na straconej pozycji.
ZENOBlair nigdy się przede mną jakoś specjalnie nie otwierała, ale to jak zaczęła mówić o tym pierwszym pocałunku i miłości brzmiało trochę tak jakby zakładała, że nikomu się nie podoba i nikt nie jest nią zainteresowany. Skoro ojciec trzyma ją pod kloszem, a jedyne co ona uważa za słuszne to dobre maniery i wysokie wykształcenie to nic dziwnego, że to wszystko zostało tak zaburzone.
- Jak będziesz się tak na to nastawiać to faktycznie tak będzie. Zamiast słuchać tatusia zacznij żyć po swojemu i się trochę zabaw - mruknąłem opierając się o barierki balkonu. Dobrze, że było ciepło, bo powoli zaczynałem się czuć nieswojo, że tak paraduje.
BLAIR - Nie za bardzo wiem nawet od czego zacząć, a poza tym .... - zatrzymała się na chwilę i spojrzała na mnie - Jak to możliwe, że podobasz się tylu...dziewczynom - mówiła to tak niepewnie, robiąc nienaturalne przerwy między wyrazami. Czy to było aż takie straszne?
- Nie pytaj, bo nie wiem. - od razu zgasiłem jej zapał. Bardzo chciałbym odpowiedzieć bardziej wylewnie, ale nie byłem teraz w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Sam nie wiedziałem co tu się odpierdala, przecież ja zaraz zostanę zjedzony żywcem za to, że robię komuś nadzieję
BLAIR - A tobie kto się podoba? Nie wyglądasz jakbyś był zainteresowany dziewczynami - nadal jej ton był jakiś taki dziwny
- Można powiedzieć, że dosyć ciężko ze mną jeśli chodzi o takie relacje, bo ze względu na funkcje jaką pełnie nie chce przywiązywać się do tych, którzy mogliby mnie potencjalnie zdradzić.
W tym momencie ktoś za mną odchrząknął przez co i ja i Blair spojrzeliśmy w tamtym kierunku. Faye stała w drzwiach z założonymi rękami na piersi i wpatrywała się w nas lekko otumanionym wzrokiem.
FAYE - Robisz teraz za tatuśka? - lekko zgryźliwie zwróciła się w moim kierunku. - Jaką niby funkcję pełnisz, że boisz się zdradzenia? Poza tym mam nadzieję, że nie mówisz o tym jak Cię oszukałam?
Nie odpowiedziałem, bo widziałem, że Blair czuje się nieswojo w jej towarzystwie. Westchnąłem głośno próbując wymyślić sposób, by nie wpakować młodej na jeszcze większą minę, bo Faye walczyła jak lwica.
Po jakiejś krótkiej chwili i tak Lydia przyszła po Blair, a ja zwyczajnie skierowałem się w stronę swojego pokoju zapewniając nastolatkę, że dokończymy tą rozmowę w wygodniejszych okolicznościach. Nie protestowała, po prostu poszła z koleżanką do ich pokoju.
BLAIR - Nie za bardzo wiem nawet od czego zacząć, a poza tym .... - zatrzymała się na chwilę i spojrzała na mnie - Jak to możliwe, że podobasz się tylu...dziewczynom - mówiła to tak niepewnie, robiąc nienaturalne przerwy między wyrazami. Czy to było aż takie straszne?
- Nie pytaj, bo nie wiem. - od razu zgasiłem jej zapał. Bardzo chciałbym odpowiedzieć bardziej wylewnie, ale nie byłem teraz w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Sam nie wiedziałem co tu się odpierdala, przecież ja zaraz zostanę zjedzony żywcem za to, że robię komuś nadzieję
BLAIR - A tobie kto się podoba? Nie wyglądasz jakbyś był zainteresowany dziewczynami - nadal jej ton był jakiś taki dziwny
- Można powiedzieć, że dosyć ciężko ze mną jeśli chodzi o takie relacje, bo ze względu na funkcje jaką pełnie nie chce przywiązywać się do tych, którzy mogliby mnie potencjalnie zdradzić.
W tym momencie ktoś za mną odchrząknął przez co i ja i Blair spojrzeliśmy w tamtym kierunku. Faye stała w drzwiach z założonymi rękami na piersi i wpatrywała się w nas lekko otumanionym wzrokiem.
FAYE - Robisz teraz za tatuśka? - lekko zgryźliwie zwróciła się w moim kierunku. - Jaką niby funkcję pełnisz, że boisz się zdradzenia? Poza tym mam nadzieję, że nie mówisz o tym jak Cię oszukałam?
Nie odpowiedziałem, bo widziałem, że Blair czuje się nieswojo w jej towarzystwie. Westchnąłem głośno próbując wymyślić sposób, by nie wpakować młodej na jeszcze większą minę, bo Faye walczyła jak lwica.
Po jakiejś krótkiej chwili i tak Lydia przyszła po Blair, a ja zwyczajnie skierowałem się w stronę swojego pokoju zapewniając nastolatkę, że dokończymy tą rozmowę w wygodniejszych okolicznościach. Nie protestowała, po prostu poszła z koleżanką do ich pokoju.
[pokój Blair, Natalie i Lydii] BLAIRPo tej bardzo, ale to bardzo niekomfortowej sytuacji na balkonie nie mogłabym być bardzie wdzięczna Lydii, która po mnie przyszła. Było to dla niej nie lada wyzwanie, bo obie byłyśmy dość drobne i kiedy 'wiatr' zawiał mi nie w tą stronę one leciała razem ze mną. Ale nie mogło być aż tak źle, ponieważ przez całą drogę obie się głupio z tego śmiałyśmy.
Kiedy znalazłyśmy się już w naszym pokoju, okazało się, że jak na razie byłyśmy w nim same. Natalie gdzieś wyparowała, ale nie miałam głowy by się nad tym zastanawiać. Bardziej skupiałam się na tym, żeby nie utrudniać Lydii wydobycia mnie z sukienki, która de facto należała do Lukrecji.
LYDIA - Dobrze, nie jest źle, nie martw się Blair. - blondynka nie zapominała o podnoszeniu mnie na duchu, a wyglądało nawet na to, że nie była na mnie koniecznie zła za to, że musi się mną teraz zająć.
- Jesteś taka kochana Lydia. - powiedziałam trochę niewyraźnie. - Dałabym Ci buziaka ale nie chcę przeginać.
LYDIA - Nie przeginasz, spokojnie. - uśmiechnęła się lekko, po czym szybko i sprawnie pomogła mi zdjąć bieliznę i ubrać się w piżamę, która akurat była na wierzchu. - Ale takie czułości zostawimy sobie na jutro.
- No wieem, wali ode mnie wódą i to mocarnie.. - westchnęłam dramatycznie i widziałam, że dziewczyna powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem. - Przynajmniej nie chce mi się wymiotować.
LYDIA - I jeśli tak zostanie, to dzisiejsze posiedzenie zostanie uznane jako sukces. - poklepała mnie delikatnie po głowie. - Wyjdę na balkon zapalić, może chcesz jeszcze trochę posiedzieć na powietrzu?
- Byłoby super.
Tak więc znalazłyśmy się na balkonie połączonym z naszym pokojem. Wyłożyłyśmy kafelki kocami, które znalazłyśmy i rozłożyłyśmy się na nich jak długie. Leżałam obok Lydii z dłońmi splecionymi na brzuchu i oglądałam wypełnione gwiazdami niebo nad nami. Przez chwilę spojrzałam na dziewczynę leżącą obok mnie i obserwowałam jak spokojnie pali papierosa i wypuszcza dym z ust.
- Jesteś.. taka ładna. - powiedziałam bez namysłu, a ta spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
LYDIA - Blair, przecież też jesteś ładna.
- Nie tak jak Ty. - mruknęłam ponownie spoglądając w niebo.
LYDIA- A przestań. Wyglądam jak dziecko i wszyscy mnie tak traktują - zaciągnęłam się papierosem. - Ostatnio jak chciałam kupić w sklepie alkohol to babeczka mnie wyśmiała zanim pokazałam jej dowód - wypuściłam dym z płuc. Oparłam jedną rękę o barierkę, a na niej głowę.
BLAIR - Przynajmniej wyglądasz młodo! Patrz na pozytywy - westchnęłam głośno i skierowałam wzrok na siedząca na posadzce dziewczynę.
- Chciałabym być postrzegana jak kobieta… ale mam wrażenie, że moje zachowanie też jest dziecinne - pociągnęłam papierosa po raz ostatni. Rozejrzałam się za czym co mogłabym wykorzystać jako popielniczkę ale nic nie wpadło mi w oko. Zostawiłam blondynkę na chwilę samą i spuściłam peta w toalecie. Wróciłam na balkon i tym razem usiadłam obok Blair.
BLAIR – W ogóle nic o tobie nie wiem – mruknęła przyglądając mi się. – Opowiedz o sobie. W ramach rewanżu zrobię to samo!
- No dobra… - westchnęłam głośno. Zastanawiałam się czy powiedzieć prawdę czy może jednak zataić pewne fakty. – To tak… mam dwadzieścia lat. Mieszkam razem z siostrą Zoe. Zaczęłam pracować w studiu tatuażu i w sumie wystarcza mi to na utrzymanie siebie i młodej. Mamy kota. Palę jak smok. Do dzisiaj nigdy nie piłam alkoholu z przyczyn osobistych – przysłuchiwała mi się z zaciekawieniem.
BLAIR – Mogę zapytać co to za przyczyny? – zapewne gdyby była trzeźwa głupio byłoby jej o to zapytać.
- Moi rodzice pili od kiedy pamiętam. Zaniedbywali mnie i siostrę. Ogólnie sytuacja w domu była na tyle chujowa, że nie chciałam w ogóle w nim przebywać. Także stwierdziłam, że nigdy nie tknę wódy. Dzięki dzisiejszemu doświadczeniu wiem, że to był pierwszy i ostatni raz – uśmiechnęłam się, a dziewczyna wyglądała jakby miała się rozpłakać. Przytuliła mnie mocno co w sumie było dość dużym zaskoczeniem.
BLAIR – Musiało być ci ciężko – głaskała mnie po plecach jakby, to ja potrzebowała wsparcia psychicznego, chociaż to ona miała teraz mały problem.
- Było… Czasami nawet aż zbyt ciężko. W sumie dzięki Zeno moje życie się zmieniło na lepsze - westchnęłam. – Ale nie ma co myśleć o tym co było – odsunęłam ją od siebie i postawiłam dłonie na jej ramionach. – Liczy się to co jest teraz – potrząsnęłam nią co było dość głupim pomysłem. – Jezu przepraszam! Proszę nie rzygaj! – krzyknęłam spanikowana widząc wyraz twarzy Blair.
BLAIR- Nie, nie.. jest okej.. - machnęłam lekko dłonią kiedy wszystko przed moimi oczami przestało się trząść bardziej niż powinno.
Słysząc, że dzięki naszemu gospodarzowi Lydia wyszła na bardziej prostą i lepszą dla niej oraz siostry drogę, poczułam dość przyjemne ciepło. A może bardziej ulgę, że obiekt moich westchnień wcale nie jest tak źle namalowany jak myślałam? Tak czy siak cieszyłam się z tego, czego się dowiedziałam. I miałam ogromną nadzieję, że nie zapomnę o tym istotnym szczególe.
LYDIA - Nie no naprawdę przepraszam, ostatnie czego chcę to być powodem twojego chorowania.
- Spokojnie, powodem tego będzie to, że się najebałam.
Po tym co powiedziałam obie zaczęłyśmy się śmiać i mimo tego, że z pewnością będę jutro tego alkoholu żałować.. to czułam się szczęśliwa. I trochę normalniejsza. Spiłam się potwornie, a przy mnie została koleżanka, która próbuje się mną zająć.
LYDIA - A co z Tobą? Miałaś też o sobie opowiedzieć. - blondynka uśmiechnęła się do mnie zachęcająco. -Spędzimy trochę czasu ze sobą, warto się lepiej poznać.
- Chcę być prawniczką. - odpowiedziałam dumnie, po czym kontynuowałam wywód. - Mój ojciec najpierw chciał, żebym poszła tą samą drogą co on i została policjantką.. ba, może nawet przejęła po nim rządy na komendzie. Ale nie jestem do tego stworzona. - prychnęłam pod nosem ze śmiechu, po czym spojrzałam na swoje dłonie. - A tak poza tym to jestem strasznie nudna. Większość czasu spędzam w domu, czy w kancelarii. Uczę się rzeczy, które nie powinny mnie interesować przez pewnie następne dwa lata. Nie mam za dużo znajomych i zazwyczaj nie widuję ich poza szkołą. Dzisiaj był pierwszy raz, kiedy się tak naprawdę napiłam, wcześniej bym pewnie nawet o tym nie pomyślała. Nigdy.. - westchnęłam cicho. -.. nigdy się nie całowałam. Nie trzymałam nikogo za ręce, nie przytulałam.. nie miałam chłopaka. Chyba nawet do tej pory się w nikim nie zauroczyłam bo.. byłam od większości rzeczy odizolowana. A teraz jestem tutaj, z wami i.. wiem, że nie pasuję.
LYDIA - Blair, nie smuć się. - położyła dłoń na moim ramieniu i pogłaskała. - Nie mów tak o sobie. W ogóle to nie skupiajmy się na negatywnych rzeczach! Pomyśl i powiedz o tym, co Ci sprawia przyjemność.
- Lubię truskawki..? - kiedy na nią spojrzałam nie miałam pojęcia jaki miałam wyraz twarzy, ale po jej widać było, że raczej było jej mnie szkoda. Uśmiechnęła się lekko, po czym dłoń przeniosła z mojego ramienia na głowę. - Jeny.. przepraszam, że taka jestem. Teraz pewnie.. pewnie po prostu wzbudzam w Tobie litość!
LYDIA - Nie, spokojnie Blair. Naprawdę. Masz mnóstwo czasu, żeby się odkryć. Nie wszyscy wiedzą o sobie wszystko od samego początku. Znajdziesz jakąś pasję, przeżyjesz te wszystkie romantyczne rzeczy o których tak mówisz.. musisz sobie dać czas. Chyba tak naprawdę zaczęłaś wychodzić ze swojej skorupki. Nie możesz się z powrotem w niej zamknąć.
- Tylko, że po prostu mam czasem wrażenie, że tak byłoby najlepiej. Że.. że wtedy na pewno nic mi się nie stanie, nikt i nic mnie nie skrzywdzi. Ja.. - natychmiast poczułam jak łzy napływają mi do oczu, nie było mowy o tym, żebym się teraz nie rozpłakała. -.. ja już raz chciałam się trochę.. otworzyć. Nawet nie zrobiłam nic głupiego! Chciałam spotkać się z takim chłopakiem, był z mojej szkoły.. a-ale skończyło się..
LYDIA - Nie musisz jeśli..
-.. wtedy mnie porwali. Byłam głupia, dałam się zwieść.. przetrzymywali mnie w jakiejś piwnicy w melinie, chyba kilka dni.. miałam wtedy czternaście lat. Gdyby nie mój ojciec to.. nie wiem. Naprawdę nie wiem i czasem marzę o tym, żeby po prostu o tym zapomnieć ale nie mogę i dlatego nie umiem wyjść z tej głupiej złotej klatki którą otoczyli mnie rodzice..!
LYDIAWidząc to co się działo z dziewczyną od razu mocno ją przytuliłam. Zaczęłam głaskać ją ręką po głowie schodząc aż do pleców.
- No już już – widziałam, że starała się być silna jednak moja reakcja chyba ją złamała. Rozpłakała się na amen. To był pierwszy raz kiedy znalazłam się w takiej sytuacji. Czułam się mega dziwnie ale coś wewnętrznie podpowiadało mi, że jeśli Blair będzie smutna to ja też. – Nie myślmy już o tym co było, tak? Jak mówiłam ważne jest to co przed nami – odsunęłam ją od siebie i złapałam jej twarz w dłonie. Patrzyłyśmy sobie prosto w oczy. Wytarłam łzy z jej policzków kciukami. Dziewczyna patrząc na mnie pociągnęła noskiem i próbowała się uspokoić. – Pomyśl o tym, że teraz masz co najmniej dwóch ochroniarzy – uśmiechnęłam się.
BLAIR – O-o kim m-mówisz? – wydukała pociągając znowu zasmarkany nos.
- Max i Zeno. Jestem pewna, że nie pozwolą nikomu cię tknąć – posłałam jej ciepły uśmiech. – Można powiedzieć, że dorobiłaś się dwóch starszych braci – puściłam ją kiedy zobaczyłam, że powoli dochodzi do siebie. Mimo wszystko po moich słowach wydawała się zrobić trochę smutniejsza. Nie miałam pojęcia dlaczego.
BLAIR – Jesteś przyjaciółką, którą zawsze chciałam mieć… – uśmiechnęła się i jeszcze raz mnie przytuliła. Szybka zmiana nastroju… Zamrugałam kilka razy będąc w szoku jednak już po chwili objęłam ją rękami.
- To samo mogę powiedzieć o tobie – uśmiechnęłam się. Dziewczyna odsunęła się i szybko wytarła swoją twarz o rękę chcąc doprowadzić się choć trochę do ładu.
BLAIR – Skoro dzisiaj jest dzień naszych pierwszych razów… - wskazała palcem na paczkę papierosów strojącą na podłodze tuż obok mnie. – Mogę?
- Jesteś pewna? Nie chcę cię wpędzić w jakiś nałóg – sięgnęłam po pudełeczko i otworzyłam je częstując dziewczynę. Niepewnie wzięła jedną fajkę i włożyła ją do ust. Wzięłam również dla siebie. Najpierw zapaliłam jej i chwilę później sobie. Dziewczyna w pierwszej chwili zaciągnęła się tak, że zamiast do płuc cały dym trzymała w policzkach. Zaśmiałam się na ten widok. – Pociągnij tak jakbyś oddychała. Trzymanie dymu w ustach nic ci nie da – odpaliłam swojego i od razu pociągnęłam dym do płuc. Blair skinęła głową i zrobiła tak jak ją poinstruowałam. Od razu zaczęła kaszleć, a dym poleciał jej nawet nosem.
BLAIR – O boże – nie mogła złapać oddechu. – Przecież to jest obrzydliwe – cały czas kaszlała.
- Jeszcze się przyzwyczaisz – zaśmiałam się.
BLAIR – To chyba nie dla mnie – chciała wygasić papierosa o podłogę jednak w ostatniej chwili ją powstrzymałam i odebrałam truciznę. Popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Nie pozwolę ci wyrzucić prawie całego – i zaczęłam palić „na dwie ręce”, na co blondynka zaczęła się śmiać.
BLAIR – Naprawdę palisz jak smok.
- To chyba jedyny nawyk, którego nie jestem w stanie się pozbyć – bo zauroczenie do kogoś, kogo mieć nie mogę chyba wyeliminowałam…
BLAIR
- Długo już to robisz? - zapytałam z ciekawości. Podkuliłam trochę nogi i oparłam brodę na kolanach nie spuszczając z niej wzroku.
LYDIA - Około.. cztery lata. Jakoś zgubiłam już rachubę czasu, to już taki nawyk o którym się nawet nie myśli, tylko po prostu robi. - wzruszyła lekko ramionami.
- Może powinnaś przestać? No wiesz, zdrowie i w ogóle.. oszczędziłabyś drobniaki!
LYDIA - Raczej nie jestem w stanie.. na pewno nie teraz. - machnęła lekceważąco ręką. - Może kiedyś za kilka lat stwierdzę, że czas przerwać dla dobra mojego dziecka. - zaśmiała się głośno, a ja patrzyłam na nią kompletnie zdziwiona. Dziecka? Jakiego dziecka? Dziecka, które ma teraz, dziecka w przyszłości, JAKIE DZIECKO?
- Co masz na myśli? - zapytałam, moje brwi były ściągnięte do środka i patrzyłam na nią dość podejrzliwie. - Chyba ominęłaś jakiś ważny detal.
LYDIA - O Boże nie! To nie o to chodzi! Tak chciałam sobie zażartować, bo mam kota i wiesz, jestem tylko z siostrą, stara panna z kotem, kot to dziecko. Jezu dzieci tak wcześnie, nigdy w życiu. - wzdrgnęła się lekko, a pokiwałam lekko głową.
- Zawsze chciałam mieć jakieś zwierzątko. Ale moim rodzicom nigdy nie było po drodze.. jak się nazywa? Jest duży? Mały? Stary czy raczej młody? A w ogóle jak się liczyło wiek zwierząt?
LYDIA - Ma na imię Gizmo. - uśmiechnęła się lekko i chciała kontynuować, jednak przerwało jej otwarcie drzwi.
Spojrzałyśmy na siebie zdziwione po czym obie wstałyśmy z miejsc i wróciłyśmy z powrotem do środka. Bardziej spodziewałyśmy się powrotu Natalie, ale w progu zobaczyłyśmy.. Dextera.
DEXTER - Kurwa wybaczcie, pomyliłem drzwi. - podrapał się po karku po czym ziewnął.
LYDIA - Nie no spoko, nic się nie stało.
- Wolisz koty czy psy? - niewiele myśląc zagaiłam mężczyznę do rozmowy. Opierałam brodę na ramieniu Lydii, która po moim pytaniu spojrzała na mnie rozbawiona, a Dexter cóż, chyba też się tego nie spodziewał.
DEXTER
- Świetnie, że pytasz – od razu wyciągnąłem telefon i otworzyłem galerię, w której miałem dedykowany folder ze zdjęciami Judo. Dziewczyny spojrzały po sobie totalnie nie wiedząc o co mi chodzi. Odwróciłem wyświetlacz w ich stronę pokazując zdjęcia jamniora. Obydwie się zaśmiały.
BLAIR – Czyli psiarz – blondynka miała przeuroczy uśmiech. – Jak się nazywa?
- Judo. Kocham go jak syna – powiedziałem szczerze. Traktowałem tego pchlarza jak członka rodziny. Obydwie dziewczyny wydały z siebie ciche „ooo”.
LYDIA – W ogóle... jak to się stało, że się u nas znalazłeś? Nie uwierzę, że się zgubiłeś – starsza z koleżanek usiadła na łóżku po turecku.
- Masz mnie – usiadłem na podłodze opierając się plecami o drugie łóżko tak, że siedziałem naprzeciwko Lydii. – Hidden coś kręci z Nat na dole, Seth śpi i nie mam się gdzie podziać. Obstawiam, że gołąbeczki zasną na dole, średnio mi się chce spać z trupem więc… kimnę się w łóżku Nat – spojrzały po sobie po raz kolejny i porozumiewawczo skinęły głowami tak jakby czytały sobie w myślach.
LYDIA – Dobrze, masz pozwolenie na dołączenie do naszego babskiego wieczoru.
- Chcę tylko podkreślić, żeby nie było niedomówień, nie jestem gejem.
BLAIR – A co to ma do rzeczy? – puściłem jej oczko na co ta od razu się zarumieniła rozumiejąc co chciałem im przekazać. Czułem na sobie przenikliwe spojrzenie Lydii, która chyba była świadoma tego co może chodzić mi po głowie. Rzuciła we mnie poduszką, której nawet nie chciało mi się łapać.
LYDIA – Mam nadzieję, że nie chrapiesz.
- Nie nie. Spokojnie. Nawet nie zauważycie, że z wami jestem – przeciągnąłem się. Blair przez dłuższą chwilę milczała. Patrzyła na mnie, to na swój telefon. I tak co chwilę. – Wiesz, że możesz po prostu zapytać? – zaśmiałem się.
BLAIR – Uświadomiłam sobie, że skądś cię kojarzę ale… Nie mam pojęcia skąd… I nie jestem w stanie napisać czegokolwiek bez błędu… - poddała się opadając na łóżko. Podniosłem się i wziąłem do ręki jej odblokowany telefon z włączonym Instagramem. – Ej! – podniosła się od razu i rzuciła żeby odebrać mi go jednak niestety jej wzrost to uniemożliwiał. Podskakiwała jak zajączek próbując go dosięgnąć.
- Spokojnie. Zaufaj mi – spojrzała na mnie tak jakby chciała mnie zabić jednak grzecznie usiadła, a ja tuż obok niej. Lydia też się do nas przyłączyła i przypatrywała się co robimy zza pleców. Szybko sprawdziłem kogo obserwuje dziewczyna i od razu wypatrzyłem kilka znajomych nazwisk celebrytów. Włączyłem profil jednego z nich i pokazałem nasze wspólne zdjęcie. Ba, nawet w moim mieszkaniu. – Może jakiś autograf? Mogę nawet zrobić wspólne zdjęcie.
LYDIA – To czym ty się zajmujesz w takim razie? – oddałem telefon właścicielce, a ta zaczęła się przyglądać zdjęciu tak, jakby mi nie wierzyła.
- Robię muzę i zajebiste imprezy - wzruszyłem ramionami tak jakby to było nic.
LYDIA – Czyli możemy czuć się zaproszone jak wrócimy? – położyła dłonie na ramionach przyjaciółki. Sądziłem, że jest aniołkiem ale widać, że chce pokazać rogi. To samo tyczy się Blair jednak na jej twarzy nie dostrzegałem entuzjazmu.
- Oczywiście. Wpiszę was na listę VIP – uśmiechnąłem się. – Rozumiem, że przyjdziecie we dwie? – spojrzałem na Blair oczekując potwierdzenia również od niej.
BLAIR- Imprezy.. to nie do końca moja scena? Czy ja w ogóle byłam na jakiejś imprezie.. chyba nie. - uśmiechnęłam się lekko zakłopotana, na co Lydia delikatnie mną potrząsnęła siedząc za moimi plecami.
LYDIA - Nie martw się, przecież będziesz ze mną. Musisz trochę pożyć tak!
- No nie wiem..
DEXTER - Jedna moja impreza wystarczy, żeby Ci odczarować wcześniejsze przekonania.
- Muszę o tym pomyśleć na trzeźwo, a nie kiedy mogłabym się zgodzić na prawie wszystko. - machnęłam lekko ręką po czym zaśmiałam się.
Chociaż dobrze się nad tym zastanawiając chyba byłam na jednej imprezie. I nie liczę tutaj tej, ale wtedy zmyłam się chyba przed dwudziestą. Domówka pełna moich rówieśników, z alkoholem którego nawet bym wtedy nie tknęła i miałam chyba szesnaście lat. Może nie wspominam tego aż tak źle, ale na pewno nie czułam się wtedy komfortowo. Podniosłam się z łóżka na którym siedzieliśmy, należało do Natalie, przeniosłam się na to obok które było już 'moje'. Wyłożyłem się na nim jak długa i spojrzałam na swoje towarzystwo.
- Chyba nie jestem zbyt rozrywkową osobą. Ani taką do ludzi na dobrą sprawę.
LYDIA - Przestań, przecież ze mną dogadujesz się świetnie.
- Bo jesteś.. no nie wiem, po prostu przy Tobie czuję się inaczej. I bardzo mnie to dziwi, bo charakterem jestem chyba podobna do jakiegoś glona.
DEXTER - Glona? - uniósł rozbawiony jedną brew.
- No przecież to metafora tylko! - wydęłam niezadowolona usta. - Po prostu nie jestem interesującym człowiekiem. - wtuliłam policzek w poduszkę.
DEXTER - Jeszcze wyjdziesz ze skorupki, nie ma nad czym dumać.
- Wszyscy mi to mówią, a mi się wydaje, że raczej mało się zmieni w stosunku do tego jaka jestem. Będę.. będę nudziarzem jak mój ojciec, to jest po prostu pewne.
LYDIA - Bycie szefem policji nie brzmi jak nudziarz.
Wtedy oczy Dextera rozszerzyły się trochę, spojrzał zdziwiony najpierw na Lydię, a później na mnie. Sama byłam zdziwiona tym, że chyba nie wiedział.
Znaczy, nie miałam zamiaru się tym szczycić, bo w tym otoczeniu to głupi pomysł, ale to chyba nie jest dla nikogo sekret prawda? Chyba nie zrobiłam swojej pierwszej głupoty po pijaku?
- Ale ja będę! Będę nudną prawniczką. - mruknęłam.
DEXTER - Chcesz.. być prawniczką?
LYDIA - Będziesz zajebistą prawniczką! - na słowa blondynki uśmiechnęłam się, po czym spojrzałam w stronę Dextera.
- Zawsze chciałam nią być. Od maleńkości chyba. Mam praktyki w kancelarii Zeno. - odpowiedziałam, może poprzedzając jakieś pytania, które chciałby zadać. - Chyba tylko tyle dobrego wyszło z mojej izolacji domowej. Mam całkiem ładne predyspozycje na pracę w zawodzie. Ale z drugiej strony, czasami po nocach śnią mi się tylko paragrafy..
LYDIA - Dlatego wezmę Cię na tą imprezę choćby nie wiem co. Pobawimy się, poznasz nowych ludzi.. Blair, na pewno Ci się spodoba.
DEXTER - Jak nie będziesz piła tak jak dzisiaj, to na pewno spędzisz miło czas. - może chciałam udawać chociażby urażoną na jego słowa, ale nie mogłam powstrzymać śmiechu, bo po prostu miał rację.
LYDIADEXTER – Co się robi na babskich wieczorach? – zapytał patrząc to na mnie, to na Blair. My również spojrzałyśmy na siebie.
- W sumie to nie wiem… Z Zoe zawsze oglądamy jakieś filmy i seriale – wzruszyłam ramionami. – Tak ci zależy na przeżyciu babskiego wieczoru? – uśmiechnęłam się. W ich towarzystwie z jakiegoś powodu czułam się bardzo swobodnie. Tak jakbym znała tę dwójkę od dawna.
BLAIR – Wiem! – krzyknęła i od razu rzuciła się w stronę swojej torby, która jeszcze nie była do końca wypakowana. Wyciągnęła z niej sporych rozmiarów kosmetyczkę i z wrednym uśmieszkiem patrzyła w stronę Dextera.
DEXTER – O nie nie. NIE. Nawet o tym nie myśl. Najpierw kutas na plecach, a teraz na twarzy? – pokręcił szybko głową.
BLAIR – Sprawimy, że będziesz piękny – posłał jej nieufne spojrzenie.
DEXTER – Aha, czyli twierdzisz, że nie jestem – udawał obrażonego przez dosłownie kilka sekund. – Ale dobra… mam warunek – przysłuchiwałam się ich rozmowie będąc tylko biernym słuchaczem. – Wisisz mi przysługę – dziewczyna, zapewne ze względu na swój stan upojenia wyciągnęła w jego stronę dłoń.
BLAIR – Stoi – nie przerwałam jej. W końcu co złego może jej zrobić taki sympatyczny koleś jak Dex? Zaprosić ją na randkę? Na kolację? Westchnęłam głośno i widocznie posmutniałam.
- Chcę chłopaka – wypaliłam na co dwójka od razu spojrzała w moją stronę totalnie się tego nie spodziewając. Blondynkę aż zamurowało i nie była pewna co powiedzieć na moje wyznanie totalnie z dupy.
DEXTER – To… może zrobisz Lidkę na bóstwo, cykniemy jej fotkę i założymy tindera – Blair zmierzyła go wzrokiem.
BLAIR – Dobra – uznała to za dobry pomysł. Nie sprzeciwiałam się. Może faktycznie to nie był zły plan?
Było dość późno, kiedy Blair skończyła mnie malować. W końcu nie wyglądałam jak dzieciak. Dziewczyna potrafi zdziałać cuda. Pożyczyła mi jakąś swoją sukienkę, w której o dziwo czułam się naprawdę dobrze. Dexter zrobił mi kilka zdjęć i zabrał się za tworzenie profilu. Siedzieliśmy w trójkę na moim łóżku. Mężczyzna zajmował miejsce w środku, a my po bokach bacznie obserwowałyśmy jego poczynania.
DEXTER – Zainteresowania?
- Yyy… Tatuaże, rysowanie, brazylijskie telenowele? – powiedziałam niepewnie. Wpisał tylko te dwa pierwsze.
DEXTER – Ulubiona piosenka?
- Hannah Montana Best of both worlds – powiedziałam na co Blair od razu się zaśmiała.
DEXTER – Kobieto to są poważne sprawy! – zbeształ mnie co zabrzmiało w stu procentach poważnie.
- Dobra dobra… Wpisz The perfect girl – zrobił to o co poprosiłam. I tak resztę nocy spędziliśmy na oglądaniu jakiś typów na tinderze i wspólnym ocenianiu ich atrakcyjności. Jutro cała nasza trójka będzie cierpieć katusze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz