POKÓJ ZENO - Ciąg dalszy [pierwsza część w cz.12 eventu]
ZENO
Zrzuciłem na podłogę to czym dostałem praktycznie w twarz i posłałem mordercze spojrzenie w stronę drzwi, które akurat w tym momencie się zatrzasnęły i nie dane mi było już zobaczyć właścicielki tej części garderoby. Rzuciłem okiem na sprawy, które mieli do mnie moi współpracownicy, ale widząc ilość wiadomości i telefonów jedynie co zrobiłem to wygasiłem ekran i położyłem go z powrotem na stoliku nocnym. Słysząc szum wody z łazienki wstałem i postanowiłem, ze czas najwyższy ubrać się do końca co też za kilka minut zrobiłem. Ułożyłem włosy, założyłem zegarek i poszukałem klucza, który wczoraj zwinąłem żeby blondynka nie mogła stąd wyjść. Koniec końców sam potem zapomniałem gdzie go wcisnąłem.
Nie było wielkim zaskoczeniem to, że kiedy wprowadzałem ostatnie poprawki w swoją fryzurę, zza drzwi łazienki wychyliła się Faye. W mokrych włosach, okryta jedynie samym ręcznikiem.
-To jakaś prowokacja? - zerknąłem na nią jedynie kątem oka, bo widziałem, że stoi i wpatruje się we mnie. Miałem tez dziwne wrażenie, że jakoś nie miała dzisiaj humoru, bo było za spokojnie.
FAYE - Ciebie się NIE DA sprowokować - powiedziała z przekąsem zmierzając do komody, z której prawdopodobnie miała zamiar wyciągnąć jakieś moje rzeczy. To już mnie nawet nie złościło, dlatego nie protestowałem. Nic by mi to nie dało, bo i tak zrobiłaby to na co ma ochotę. Nie spodziewałem się tylko, ze zanim w ogóle coś wyciągnie zrzuci z siebie ręcznik, a ja zobaczę ją w całej okazałości w obiciu w lustrze. Oczywiście stała do mnie tyłem, więc byłem w stanie ujrzeć tylko pośladki i nic więcej, ale nawet w takiej pozycji pewnie doskonale zdawała sobie sprawę, że to zobaczę. Nie czekając na moją reakcję po prostu wzięła jakąś moją koszulkę i narzuciła na siebie nie przejmując się kompletnie bielizną. Moja koszulka mogłaby jej robić za sukienkę więc gdy już ja miała na sobie i tak nic nie było widać.
FAYE - Ty w ogóle wiesz co to jest popęd seksualny? - odwróciła się w końcu do mnie, biodrem zamykając szufladę. Trochę mnie to rozbawiło więc na mojej twarzy pojawił się lekki uśmieszek.
- Po prostu nie zachowuje się jak zwierzę, mam swoje zasady. - odpowiedziałem spokojnie biorąc za moment klucz i zmierzając do drzwi, by je otworzyć.- Poza tym ... mówisz tak jakby to wcale nie one sprawiły, że się mną interesujesz. - słysząc to jedynie przewróciła oczami i złożyła ręce na piersi.
FAYE - No tak... ego.
- Nie ego, tylko znajomość własnej wartości. Stwierdzam fakty. - przekręciłem kluczyk -Idź się ubierz
Nie odpowiedziała i posłusznie chciała zrobić to o co poprosiłem, tylko widząc jej minę po prostu sumienie nie pozwoliło mi jej stąd wypuścić więc kiedy złapała za klamkę oparłem się dłonią o drzwi w ten sposób je przytrzymując.
-Co to za mina? - drugą dłoń ułożyłem na jej żuchwie, by za moment delikatnie unieść jej podbródek.- Czemu masz taki zły humor?
FAYE
- Skąd pomysł, że jestem zła? - zmarszczyłam brwi nie do końca wiedząc o co mu chodzi. - To, że jestem spokojniejsza i mniej kąśliwa nie oznacza od razu, że coś jest nie tak - pokręciłam głową i bez problemu zabrałam jego dłoń. Uścisk był w miarę delikatny.
ZENO - Nie o to chodzi - chciałam wyjść jednak dalej jego ręka blokowała mi drzwi.
- A o co w takim razie? Bo od razu, bez jęczenia zrobiłam co chciałeś? - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Trochę, tak troszeczkę się zdenerwowałam ale nie dałam tego po sobie poznać. No i sprawił, że z wesołej zrobiłam się zła.
ZENO - Dasz mi skończyć?
- Dasz mi wyjść? Chyba musisz chwilę ochłonąć - przewróciłam oczami. Chciałam przesunąć jego rękę ale oczywiście w starciu siłowym nie miałam z nim szans. Mogłabym go jedynie podejść podstępem.
ZENO - No dasz mi się wypowiedzieć czy nie? - teraz on też się zirytował. Złapał mnie za policzki i zmusił do patrzenia sobie prosto w oczy. Nic więcej nie powiedziałam. Zmarszczyłam delikatnie brwi i czekałam, aż przemówi. - Miałem wrażenie, że po twoich wczorajszych wyznaniach nie czujesz się dobrze. - zmarszczyłam brwi jeszcze bardziej.
- Tylko właśnie problem w tym, że jak to z siebie wrzuciłam to jest mi lżej i czuję się znacznie lepiej - powiedziałam trochę niewyraźnie ze względu na jego dłonie znajdujące się na mojej twarzy.
ZENO - Nie można było tak od razu? - puścił mnie i dając tym samym drogę ku wolności.
- Mogłabym zapytać dokładnie o to samo. To miłe, że obchodzi cię to jak się czuję ale błagam bądź bardziej precyzyjny. Z natury odbieram większość rzeczy jako atak w moją stronę - westchnęłam zaczesując wilgotne włosy do tylu. Wypuściłam głośno powietrze z ust z zamkniętymi oczami tak jakbym chciała się uspokoić. - Przepraszam. Nie powinnam była tak reagować - tego się prawdopodobnie nie spodziewał.
ZENO
Jej zachowanie…. kompletnie mi nie odpowiadało i właśnie teraz dotarło do mnie, dlaczego ta dziewczyna cały czas mnie od siebie fizycznie odpychała. Odsunąłem się od drzwi nie mówiąc nic więcej.
- Zapomniałem, że jednak bezpieczniej jest się tobą nie interesować właśnie ze względu na to zachowanie
FAYE - Przecież przeprosiłam! Czemu ty nie rozumiesz…
- Dlaczego ty ciagle myślisz, że wszystko Ci się należy? - włożyłem dłonie do kieszeni spodni i spojrzałem na nia spod byka. Nie lubi być ustawiana, więc to było bardzo proste zagranie, które tylko upewniłoby mnie w moich przekonaniach.
Chwyciła za klamkę w momencie kiedy ja cofnąłem się o krok, by oprzeć się plecami o ścianę. Z jakiegoś powodu spojrzała w moja stronę zanim wyszła jakby czekając na… pozwolenie?
- No idź. - mruknąłem tym samym prowokując ja do tego żeby wyszła. Wydaje mi się, że zrozumiała ten przekaz, bo zdjęcia dłoń z klamki i podeszła do mnie tak na wyciągnięcie ręki.
FAYE - I o co ty się tak złościsz?
- Zachowujesz się jak rozpieszczona małolata - podsumowałem nie mając ochoty na kolejne jej humorki -Jak chcesz to idź, ale na pewno drugi raz nie popełnię tego samego błędu żeby się o ciebie martwić…
FAYE
Zacisnęłam szczękę tak mocno, że aż zaczęły boleć mnie zęby żeby tylko czegoś nie powiedzieć. Wiedziałam, że jeśli powiem coś nie po jego myśli konwersacja będzie przekreślona. Patrzył na mnie tak jakby chciał odczytać co siedzi mi w głowie. Na szczęście takiej zdolności nie miał. Był manipulantem ale chyba nie był tego świadomy albo nie dopuszczał do siebie myśli, że to on jest tym złym w całej sytuacji. Czułam się jakby sprawiało mu to satysfakcję. Mieć kogoś kto zrobi wszystko na twoje polecenie. Nawet zaszczeka jeśli wyda takie polecenie. Mimo wszystko i tak chciałam trwać u jego boku.
- Przepraszam - nie wiedziałam czy to było szczere. Próbowałam przekonać sama siebie do tego, że ma rację ale wewnętrznie coś i tak podpowiadało mi, że to nie ja jestem tą złą w całym tym syfie. - Zachowuję się jak dziecko - wzięłam głęboki wdech żeby tylko trochę się uspokoić i broń Boże nie rozpłakać. - I chcę żebyś się o mnie martwił - to akurat powiedziałam w stu procentach szczerze i pewnie. Pytanie tylko w jaki sposób ma zamiar to okazywać. Bo to dzisiaj rano nie było przyjemne. Tak jakby chciał celowo zrobić problem tam gdzie go nie ma i udowodnić, że to JA go mam. Patrzyliśmy sobie w oczy.
ZENO - I co ja mam z tobą zdobić? - mruknął odwracając wzrok w stronę okna. - Mam dość twoich bezsensownych wybuchów. Twój charakter jest okropnie irytujący. Myślisz czasem o tym jak czują się inni? - ja dalej patrzyłam na jego twarz czekając aż dokończy swój wywód. Problem w tym, że od dłuższej chwili milczał.
- To dlaczego mnie tu ze sobą zabrałeś? Dlaczego co chwilę dostaje sygnały, że ci na mnie zależy pomimo tego, że cię tak irytuję? Gdybyś mi dał jasno do zrozumienia, że mam się usunąć z twojego życia, zrobiłabym to. Do tej pory nic takiego nie zrobiłeś. Pomimo mojego wkurwiającego charakteru dalej tu jestem. To co się stało chwilę temu to przecież wierzchołek góry lodowej. Bywałam gorsza i też byłeś tego świadkiem. Mimo to, dalej tu jestem - stanęłam na przeciwko niego. Wyglądałam jak… w sumie nawet ciężko określić co. Ubrana w za dużą koszulkę, niepomalowana i z włosami wyschniętymi do połowy, które zaczynały się powoli, delikatnie kręcić. Zwłaszcza grzywka. - Powiedz mi proszę, czego oczekujesz? Zeno, mi wystarczy jedno słowo - nawet jeśli usłyszę, że mam się usunąć zacisnę zęby i zniknę z jego życia na dobre. - Bo dobrze wiesz czego ja chcę i czego potrzebuję… Jestem trudna ale też zasługuję na ciepło drugiej osoby, która sprawi, że przestanę taka być - i zeszłej nocy po części tego doświadczyłam. On również miał szansę dostrzec jaka jestem w środku.
ZENO
Nie potrafiłem sobie odpowiedzi na pytanie, dlaczego dziewczyna tak bardzo chce zainsynuować, że nie jest mi potrzebna i najchętniej bym się jej pozbył. To fakt, byłem dla niej dość surowy, ale przecież ani razu nie dałem jej tego jasno do zrozumienia. Jej chore domysły niszczyły nam relacje od samego początku przez co co chwile chodziłem poirytowany.
- Nie wiem po co tak usilnie chcesz wyciągnąć ode mnie zdanie ‚nie chce cię tutaj’ - w końcu odepchnąłem się od ściany, by delikatnie wsunąć dłoń na jej talie co wywołało wyraźne zdziwienie na jej twarzy - Niezależnie od tego jak bardzo czuły bym był i w jak dobry sposób okazywał troskę ty i tak we wszystkim doszukujesz sie podstepu
FAYE - To wcale nie tak, ja po prostu…
-To, że jestem poważnym panem biznesmenem nie znaczy, że nie mam swoich… słabości. - to mówiąc spojrzałem jej wymownie w oczy, a druga dłoń ułożyłem na jej policzku
FAYE - A można jakoś jaśniej?
- Zacznij czytać miedzy wierszami i nie oczekuj, że wszystko dostaniesz na tacy
Odsunąłem się od niej teraz samemu inicjując to, by po prostu wyszła się ubrać i ogarnąć. Otworzyłem drzwi tym samym dając jej to do zrozumienia.
FAYE - Teraz sam mnie wypraszasz? Miło…
-Nie, po prostu chce iść do reszty, a bez majtek do nich na pewno nie pójdziesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz