Faye.... była naprawdę dziwnym człowiekiem. Naprawdę myślała, ze byłbym w stanie opowiedzieć życie komuś kto raz na jakiś czas ze mną 'śpi', potem przystawia mi lufę, a następnie wbija się do mojego biur z winem jak gdyby nigdy nic. Może ona po prostu nie była do końca normalna? Trzeba załatwić psychiatrę? Przez jakiś czas kiedy odkładałem rzeczy, bo dopiero wszedłem) ona nadal gadała do siebie z nadzieją, że słucham każdego słowa, które do mnie mówi. rzecz jasna prawda była zupełnie inna i chyba dotarło to do niej dopiero kiedy wyszedłem na balkon i wlepiłem spojrzenie w telefon.
Ściemniało się, słońce dzisiaj za bardzo nie grzało, dlatego wiatr, który nas teraz ugościł nie był zbyt przyjemny.
- Kurwa, Zeno. - naburmuszona blondynka wyszła zaraz za mną opierając się o barierkę tuż obok mnie. Próbowała zajrzeć co mam w telefonie, ale gdy tylko zauważyłem, ze się zbliża wygasiłem wyświetlacz. - Możesz chociaż udawać, ze interesuje Cię to co mówię? Zobacz jak ja się dla ciebie staram! Nawet Cię przeprosiłam!
- To miały być przeprosiny? - westchnąłem zaczesując włosy do tyłu i zerkając na nią kątem oka. Czy ona naprawdę musiała wszędzie za mną chodzić? Nie dawała mi spokoju już od kilku dni.
-O ty chuju. To ja tutaj torcik winiaczek i takie pierdoły, a ty nie traktujesz tego jako przeprosiny!? - walnęła mnie zamknięta pięścią w armię. Wydawała się być teraz już naprawdę zirytowana moim brakiem zainteresowania, ale co miałem zrobić...?
- Wydajesz się być bardzo sztuczna. Niezależnie od tego jak bardzo chciałabyś się koło mnie zakręcić nie wyjdzie Ci to z takim podejściem. - wyciągnąłem z kieszeni elektryka, którego jakiś czas temu podebrałem Hiddenowi. Sprawdziłem czy wewnątrz jest jeszcze trochę olejku, a kiedy to zweryfikowałem zaciągnąłem się tym syfem.
-Sztuczna? Nie jesteś trochę ZBYT pewny siebie? Dlaczego uważasz, że chciałabym się koło ciebie zakręcić? - prychnęła z pożałowaniem, na co ja ponownie zerknąłem w jej stronę, a ten tekst skwitowałem cichym 'Sprawdzimy?'. Wiedziałem, że jedyne co teraz zrobi to przekręci teatralnie oczami nie spodziewając się po mnie za wiele. Wyłączając elektryka i chowając go w kieszeni spodni chwyciłem dziewczynę za nadgarstek i przeciągnąłem tak,. by zaklinować ją między mną, a barierką, do której stała tyłem. Była lekko zdziwiona, ale nie dała tego po sobie poznać i po prostu bacznie obserwowała co dalej zrobię. Na ta całą obserwację nie miała za dużo czasu, bo chwyciłem się dłońmi barierki bo obu jej stronach, a będąc o wiele wyższym od niej miałem idealne pole do popisu. Pochyliłem się w jej stronę niemal złączając nasze usta. To już niestety nie zostało przez nią pozostawione bez żadnej odpowiedzi. Chwyciła mnie mocno za koszulę chcąc najwidoczniej stanąć jeszcze na palcach, by móc nieco przejąć inicjatywę, ale ja czując to umiejętnie wsunąłem kolano pomiędzy jej nogi. Nie szarpała się, a po prostu szukała możliwości, by obrócić to na swoją korzyść.
- Może jednak zaczniesz być autentyczną wersją siebie? - szepnąłem, bo wcale nie musiałem mówić głośniej, by teraz mnie usłyszała. Podniosła wzrok, a widząc moje spojrzenie, które wręcz mówiło co bym z nią zrobił, gdybyśmy byli nieco bliżej, nieco poluźniła uścisk dłoni, która trzymała na mojej koszuli. - Jestem zmęczony, nie mam ochoty w twojej obecności dbać o to byś mnie nie zabiła, byś czegoś nie ukradła i żebyś gdzieś nie szperała... rozumiesz? - cały czas mówiąc to powoli odgarniałem jej blond włosy z szyi, a na zakończenie lekko przyssałem się tam do jej gładkiej skóry. Zabrałem nogę z pomiędzy jej krocza i odsunąłem się delikatnie, jednak w dalszym ciągu nie pozwalając jej odejść od barierki. Nie mówiła nic co było dobrym znakiem, bo chyba jednak do niej cos dotarło. - Nadal jestem 'zbyt pewny siebie' czy już mogę interpretować to jak na mnie patrzysz, jak twoje dłonie drżą kiedy Cię dotykam...? - zapytałem ironicznie
<Faye?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz