niedziela, 28 sierpnia 2022

Od Seana - CD Harper

Zdziwił mnie telefon, który dostałem po kilku minutach po tym, jak oddaliłem się od miejsca zamieszkania Harper. Czy o czymś zapomniała? Aparat wzięła ze sobą, więc to nie to. O co mogło więc chodzić? Kiedy odebrałem, zaniepokoił mnie nieco ton głosu. Nie znałem jej za dobrze, ale miałem przeczucie, że coś jest nie tak. Słysząc jej prośbę, tylko się w tym utwierdziłem. Wcześniej była roześmiana, przejażdżka moim autem poprawiła jej humor, teraz nie było po tym śladu.  Oznajmiłem, że niedługo będę. Rozłączyłem się, zawracając samochód. Znów zmierzałem w miejsce, skąd przed chwilą odjechałem. Okazało się, że Harper faktycznie miała powód, aby uciec z własnego mieszkania. Widząc zaczerwienienie na jej policzku z trudem powstrzymałem się od zadawania pytań. Chciałem wiedzieć kto za tym stał. W swoim życiu nie raz komuś przywaliłem w twarz, ale nigdy nie podniosłem ręki na dziewczynę. Były jakieś granice. Jeśli tylko dowiedziałbym się kto uderzył Harper, wraz z chłopakami moglibyśmy zrobić z nim porządek, zakładając, że to był facet.

- Na ulicy cię przecież nie zostawię, a wrócić też tam nie możesz - powiedziałem, odpowiadając na jej prośbę i zastanawiając się, co powinienem zrobić.

Popatrzyłem na dziewczynę. Siedziała cicho, spoglądając na mnie wyczekująco. Nie mogłem jej odmówić, tylko... Nie mieszkałem przecież sam. Ostatnio do naszego małego mieszkanka wprowadził się Rhys, który zajął miejsce w salonie. I tak oto dzieliłem kwaterę nie tylko z Isaacem, ale też ze starszym chłopakiem. 

- Nie spodoba ci się w moim mieszkaniu, nie mieszkam też sam. Może lepszym rozwiązaniem byłby jakiś motel? - zacząłem, drapiąc się po głowie.

Czy sprowadzenie tej dziewczyny byłoby dobrym pomysłem? Bałem się, że mogłaby jakimś sposobem dowiedzieć się o naszych niedokońca legalnych działaniach. Była bystra i jeśli zauważyłaby na wierzchu jakąś broń, szybko połączyłaby fakty.  Rhys ciągle gdzieś zostawiał elementy pistoletu, kiedy ćwiczył szybkie składanie broni. Isaac z kolei wszędzie porzucał shurikeny.

- Wystarczy mi jakiś kąt do spania, nie jestem wybredna. Ale jeśli to problem, podrzucisz mnie do tego motelu? Tylko nic ze sobą nie wzięłam.

- Jakoś damy radę - zapewniłem, wybierając pierwszą opcję, jaką było przenocowanie Harper.

Wrzuciłem bieg i powoli ruszyłem z miejsca. Kierowałem auto w stronę swojego mieszkania. Zdążyłem naskrobać szybką wiadomość do Isaaca, że nie będę sam, aby zdążyli schować swoje zabawki. Po kilku minutach byliśmy u celu. Zaparkowałem na wolnym miejscu i wysiadłem. Harper zrobiła to samo i podeszła bliżej mnie. Rozejrzała się niepewnie po okolicy.

- Chodźmy do środka. - Objąłem ją ramieniem, kierując nas w stronę wejścia.

Weszliśmy na odpowiednie piętro, po czym otworzyłem przed nią właściwe drzwi. Przepuściłem ją przodem. Już na wstępie czuć było dym papierosowy, Isaac znów palił jak smok.  Zamknąłem za sobą drzwi. Chcąc przejść do mojego pokoju, trzeba było przejść przez salon. To właśnie tam zastaliśmy moich współlokatorów. Z butelką piwa w ręku oglądali jakiś film. Widząc nowego gościa porzucili oglądanie, by zmierzyć spojrzeniem nową osobę. Zapewne Harper poczuła się nieco niezręcznie. Chyba się nie bała, nie? Ona sama z trójką obcych ludzi. W dodatku w obcym miejscu...

- Nie sądziłem, że naprawdę sprowadzisz sobie kogoś na noc - odezwał się Isaac, jak zwykle siedząc w swoim ulubionym fotelu z tlącym się papierosem między palcami.

- Daj im spokój i przestań w końcu palić w mieszkaniu - powiedział drugi z chłopaków. - Idź do okna.

Po tych słowach Mavis wyjechał z tekstem, że może sobie znaleźć inny apartament, jak ma uwagi, po czym kolejny raz się zaciągnął. Zauważyłem, że czasem z nudów lubi podrażnić Rhysa, który szczerze nienawidzi papierosów i wszystkiego co z nimi związane. Jakaś dziwna fobia lub uraz, w co nie chciałem się zagłębiać. Dziwni ludzie.

- Zignoruj ich zachowanie - powiedziałem, kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju. Zamknąłem za nami drzwi, aby nie słyszeć wymiany zdań między tą dwójką. - Czasem kłócą się jak stare, dobre małżeństwo. Ale są w porządku przy bliższym poznaniu, wierz mi.

Zacząłem powierzchownie sprzątać swoją sypialnię. Nie było tu zbyt czysto, ubrania walały się po podłodze, część zajmowała krzesło. Kiedy w miarę uprzątnąłem (czyli wepchnąłem wszystko do szafy i zamknąłem szybko drzwi, aby nic nie wypadło) zabrałem się za pościel.

- Przyniosę nową, a ty możesz sobie gdzieś usiąść. Tylko nie otwieraj szafy... trzymam tam zwłoki swoich kochanek.


<Harper?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz