środa, 6 lipca 2022

Od Harveya - CD Lukrecji

 Czekając aż Lukrecja skończy brać prysznic, zacząłem przechadzać się niespiesznie po salonie. Dłuższą chwilę zatrzymałem się przy oknie, wyglądając przez szybę. Okolica w której znajdowała się ta posiadłość była piękna. Było tu cicho i spokojnie. Zupełne przeciwieństwo mojego mieszkania w bloku, gdzie za ścianą znajdowali się irytujący i hałasujący sąsiedzi. Nie zdążyłem nawet zacząć się nudzić, gdyż moją uwagę przykuł dźwięk przychodzącej wiadomości. Sięgnąłem do kieszeni po telefon. Widząc, że to od Felixa, szybko odczytałem jej treść. To mogło być coś ważnego. W końcu on wraz z Anraiem mieli za zadanie trochę pokręcić się na mieście. Liczyłem, że coś znaleźli. I nie pomyliłem się, coś mieli. Jedna wiadomość przerodziła się w wymianę esemesów. Udało się zdobyć kolejną poszlakę, ale nie było to nic, co by stanowiło przełom w śledztwie. Cały czas czułem, że byliśmy blisko. Gdy tylko zbliżaliśmy się do rozwikłania tej sprawy, dowody uciekały nam sprzed nosa. Było to frustrujące. Powodowało to, że ludzie zaczęli wątpić w naszą skuteczność, nawet ja ją kwestionowałem.

Tak pochłonięty byłem odpisywaniem na kolejną wiadomość mojego podwładnego, że ledwo zauważyłem powrót Lukrecji. Nie chciałem jej ignorować, ale tu chodziło o sprawę porwania jej brata. Musiałem być pod telefonem, moi ludzie mnie potrzebowali.

Lukrecja jednak miała inne zdanie, gdyż skutecznie zwróciła na siebie moją uwagę. Odesłałem ostatnią wiadomość, po czym spojrzałem na nią odrobinę niezadowolony, że rozpraszała mnie podczas pracy. Widząc jej niewinną minkę, a następnie uśmiech, odłożyłem komórkę na stolik. Postanowiłem skupić się na dziewczynie i obecnej chwili, obiecując, że odpiszę Felixowi za jakiś czas. Zapewne niedługo znów przyjdzie mi kilka wiadomości. Powinni we dwóch dać już sobie radę i obejść się bez mojej pomocy. Banda żółtodziobów. Zapominając już o komórce, usiadłem wygodnie na kanapie. Po chwili dołączyła do mnie Lukrecja. Jeszcze wcześniej obserwowałem jej zwinne ruchy, gdy krążyła po salonie, przykuwając wzrok. W dalszym ciągu nie mogłem się nadziwić jakim byłem szczęściarzem mogąc być tu z nią, dotykać i całować.

- Co byś zrobił, gdybyś otrzymał propozycję współpracy od przestępcy? - zadała pytanie, które odrobinę mnie zaskoczyło.

Zastanawiałem się co konkretnego miała na myśli. Zdarzało się, że przyjmowaliśmy pomoc, ale tu chodziło o naszych informatorów ze światka przestępczego. W zamian za informacje mogli liczyć na jakieś profity z naszej strony. Nie było to nic wielkiego.

-Pytam z ciekawości. Nie każdy przestępca jest... zły.

- Każdy przestępca ma coś na sumieniu - odparłem na jej słowa. - Po prostu jeden okrada biedne staruszki, a inny zabija z zimną krwią. Przestępca nie może być dobry. Poza tym taka współpraca byłaby raczej niemożliwa.

- Dlaczego tak twierdzisz? Jeśli mogłoby przyczynić się to do zamknięcia sprawy i rozwikłaniu jej, gdy liczył się czas...

- Żaden przestępca nie przyjdzie na policję i nie zgłosi chęci pomocy w śledztwie - dodałem, widząc, że moja wcześniejsza odpowiedź nie usatysfakcjonowała jej w pełni. - Przynajmniej nie czerpiąc z tego jakichś korzyści. Nie można byłoby zaufać takiej osobie. Z takiej współpracy nie wynikłoby nic dobrego.

Słysząc sygnał otrzymania nowej wiadomości nawet nie ruszyłem się, aby sięgnąć po telefon. To mogło chociaż przez chwilę zaczekać. Pytanie dziewczyny w pewien sposób mnie zastanowiło. Czy było coś, o czym mi nie mówiła?

- Czy Hidden mógłby mieć jakieś stosunki z działającą mafią, gangami? - zadałem pytanie, które jako pierwsze pojawiło się w mojej głowie. - Rozumiem, że to twój brat, ale ta informacja może nam pomóc do niego dotrzeć. Czy coś wiesz na ten temat?

- Hidden i mafia? - powtórzyła, a grymas pojawił się na jej twarzy.

- Musimy rozważyć wiele opcji - odparłem na swoje usprawiedliwienie. - On wraz z moim bratem zaginęli. Pamiętasz tę sytuację kilka tygodni temu w cukierni? Rhys miał broń i gdybym nie wszedł w tamtym momencie, nie wiem co by z nią zrobił. Podejrzewam, że ta dwójka jest w coś wmieszana. I to nie jest błaha sprawa. Ten napad na bankiecie... To mogły być jakieś porachunki gangów. Przypomnij sobie, czy twój brat o czymś nie wspominał. Czy zachowywał się tego wieczoru jakoś dziwnie? Nerwowo?

< Lukrecja? >

639 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz