niedziela, 24 lipca 2022

Od Isaaca - Do Seana

 Czy związanie całej swojej przyszłości z karierą przestępczą było dobrym posunięciem. No nie sądzę. Wszystkie moje kalkulacje wskazywały na to, że podjął tak złą decyzję, że będę tego żałował do końca życia, a jednak miałem tak ogromną ochotę wejść w to bagno, że nawet specjalnie się nie zastanawiałem. Tym bardziej, że wcale nie siedziałem w tym sam i kilku ludzi od brudnej roboty już miałem. Siedząc tak w ciemnym jak noc pokoju z jedynym światłem, które wpadało przez otwór między zasłoną a oknem, raz po razie zaciągałem się nowym olejkiem, który dwa dni temu przyniósł mi Sean. Wypuściłem gęsty z dym z płuc i za momencik odgarnąłem to wszystko kilkoma ruchami ręki. Mój pokój wyglądał jakby paliło tu c co najmniej 8 chłopa, a nie jeden, ale to już był standardzik. 

- Wiesz, że kiedyś zrobisz się biały od tego dumy? Jak chuj nie widzę nawet swoich dłoni... - przyjaciel przeżywał siedząc kilka metrów dalej na drugim fotelu. Swoją drogą jeszcze trochę i ten fotel pod jego ciężarem rąbnie jak nic. Jego czwarta noga wyglądała jakby trzymała się już tylko na słowo honoru. 

- Widzisz... bo taki ze mnie artysta.- odchyliłem głowę do tyłu kładąc ją na oparcie fotela i pozwalając, by moje długie włosy poleciały do tyłu. Dzięki temu nawet sporo widziałem pomijając cały ten dym. - Po prostu to napawa mnie jeszcze większą weną do tego gdzie następnym razem zrobić rozpierdol.  -wyszczerzyłem ząbki w lekko szalonym uśmiechu czego na pewno chłopak nie zauważył skoro nie widział nawet swoich dłoni. Co on pierdolił nawet stąd widziałem ten ujebany sufit, który został jeszcze po poprzednich właścicielach, którzy byli debilami i zapaliła im się kuchenka, a ogień narysował czarne smugi na suficie i ścianach. 

- Po tej ostatniej rozrubie między Pangeą, a Serpents to trochę strach wychodzić z meliny. - zaśmiał się przeglądając coś na telefonie i tylko przesuwając palcem w dół jakby wybierał laskę swojego życia. Albo faceta...

- My się nie boimy -  strzeliłem z palców - Tam gdzie my chodzimy, szlajając się po balkonach i dachach to oni nawet nie spoglądają. Nawet nie wiedzą kiedy ktoś ich obserwuje. To debile. 

- Myślisz? Wiesz snajperki ściągną każdego ptaszka.. - rzucił w moją stronę jakimś pojemniczkiem co za chwilę okazało się innym olejkiem. 

- LODOWE CUKIERKI. - powiedziałem z tak czystą euforią, że można by mnie podpiąć pod psychopatę - No ten tekst to Ci wyszedł. Chyba jednak ty jesteś większym artystą. - zerknąłem na niego po czym zerwałem się z miejsca. Aż czarno przed oczami mi się zrobiło od tego opierdalania się. - Skoro już o tym mowa to trzeba wyczaić ilu mają snajperów i kto nimi jest żeby ich po cichu ściągnąć. Będzie śmieszniej jak nie będą mogli nas kontrolować. 

- Stary, my prawie nic o nich nie wiemy. - rozłożył ręce w geście poddania. 

- Dobra daj mi kurwa dwa dni. Słyszałem, że na ten posterunek tu za kawiarnią doszła nowa, świeża blondyneczka. Co ty na to żeby postraszyć poważnych panów z pałkami? Moglibyśmy jej wydziergać na policzku takie wyjebiste 'M'. - uchyliłem okno żeby ten dym troszkę wyleciał. Współczuję wszystkim sąsiadom z pięter wyżej, do których ten dym doleci. Przynajmniej ładnie pachnie, bo to jakieś owoce leśne. 

<Sean?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz