- Wiem. - skinąłem lekko głową. - Ludzie których polecił Zeno już tam są, ale chyba lepiej będzie, żebyśmy się tym dziś zajęli. - skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej. Myślenie o Rimmie i o tym, że prawdopodobnie dziś jest dzień w którym dowie się prawdy.. było ciężkie. Na samo wspomnienie o niej uszło mi trochę humor, ale niestety było to konieczne. - A co do ogarnięcia to może piętnaście minut. Chyba, że chcesz żebym siedział cały spocony, wtedy to będzie jakieś pięć.
- Powinieneś znać na to odpowiedź. Tylko użyj jakiegoś przyjemnego żelu pod prysznic. Nie ma nic gorszego niż śmierdzący mężczyzna. - skrzywiła lekko minę, a ja uśmiechnąłem się lekko widząc jak przy tym marszczy lekko nosek.
- Mam tylko takie Lissa. Nie zaniżyłem swojego poziomu, od ostatniego czasu kiedy mnie widziałaś.
- Ale na pewno wyrosłeś. Wcześniej byłeś trochę.. - mówiąc to dłońmi zilustrowała jaki szczupły byłem i zaśmiała się zadziornie. -.. a teraz proszę. Zupełnie inny człowiek.
- Nie byłem aż taki.
- Byłeś. Jak szczypiorek.
- Teraz po prostu próbujesz zagrać mi na nerwach.
- Może. - wzruszyła niewinnie ramionami. - Lepiej idź się umyć bo zostało Ci już tylkoo.. dwanaście minut.
- Jasne szefowo. - przewróciłem oczami, a kiedy mijałem ją idąc w stronę łazienki uderzyła mnie lekko w ramię. Spojrzałem przez ramię i znowu się do nie uśmiechnąłem po czym zniknąłem za drzwiami.
Niemal od razu po wejściu do pomieszczenia zacząłem zdejmować z siebie przesiąknięte potem ubrania, a zaraz po nich bieliznę. Wyjąłem z torby treningowej te na przebranie, oraz kosmetyczkę. Tak wiem, facet i kosmetyczka, ale co mogę powiedzieć, umiem zachować podstawową higienę nie jak niektórzy. Czy może być coś bardziej nie męskiego, niż tak po prostu nie dbanie o siebie?
Kiedy znalazłem się pod prysznicem, a gorący strumień wody spotkał się z moją skórą odetchnąłem z ulgą. Co jak co, ale po intensywnym treningu jest tylko kilka rzeczy lepszych niż gorący prysznic. Szybko jednak myślami z ulgi przeniosłem się na dziewczynę, która teraz czekała na mnie na zewnątrz, pewnie z zegarkiem w ręce.
Czy byłem zawiedziony tym, że nie wiedziałem kompletnie nic o jej przyjeździe? W sumie to nie. Dopiero doszło do tego, że Zeno zaczął.. no w sumie akceptować mnie w swojej prezencji. Nic dziwnego, że nie oświadczył mi, że Melissa wraca. Zwłaszcza, że chyba kilka osób wiedziało jaka zażyłość nas łączyła. Mógł też po prostu chcieć utrzeć nosa bo przecież chodzi o jego siostrę, a ja.. chyba kręci się wokół mnie ostatnio zbyt dużo problemów z kobietami. Nie mówię tu o tym, co każdy myśli. Po prostu byliśmy, a może dalej jesteśmy, na wielu płaszczyznach kompatybilni. Kiedy rozmawialiśmy ciągnęło się to godzinami i jakoś nigdy nie zabrało nam tematów do rozmowy. Ostatni raz kiedy się z kimś tak dogadywałem.. było to w liceum kiedy poznałem swoją żonę. Przy Melissie nie doszło jednak do takiego wypalenia jak przy niej, powodem ucięcia kontaktu był jej wyjazd. Ale rozumiałem to; ktoś tak słany jak ona nie rozwinąłby się za bardzo w Londynie i cieszyłem się z tego, jak mocno rozwinęła się jej kariera.
Po wyjściu spod prysznica zacząłem wycierać się ręcznikiem, jednak w połowie czynności usłyszałem pisk dziewczyny zza drzwi. Nie pomyślałem zbyt wiele i owinąłem ręcznik wokół bioder, po czym wyleciałem na zewnątrz jak poparzony. Normalnie to nie brzmiało, a z tym wszystkim co działo się dookoła byłem przewrażliwiony.
- A ty co wyprawiasz? - zapytała opierając się o ścianę.
- Krzyknęłaś jakby ktoś tutaj wszedł nie proszony. - odpowiedziałem od razu rozglądając się, a potem z przyzwyczajenia przypatrując się jej, czy aby wszystko jest w porządku.
- Przecież nie krzyczałam! Po prostu źle stanęłam i zachwiałam się.
- I dlatego tak się wydarłaś?
- Przecież mówię, że nie krzyczałam!
- Dla mnie to tak zabrzmiało.
- Jeny, nie musisz być taki przewrażliwiony. Przecież nikt by tutaj nie wszedł nawet. Jedyne co mogło się zdarzyć to to, że wylądowałabym tyłkiem na posadzce. - mówiąc to widziałem jej je wzrok z mojej twarzy ucieka trochę.. niżej. - Masz jeszcze dosłownie pięć minut więc nie błaznuj.
- A Ty zrób sobie zdjęcie, będziesz je miała na dłużej. - zaśmiałem się, a ta uniosła wysoko brwi.
- Phi, po prostu się zmieniłeś. - powiedziała jedynie, a ja ponownie zniknąłem za drzwiami.
~~~~~
Gdy znaleźliśmy się pod budynkiem mieszkalnym dziewczyny siedzieliśmy w samochodzie i obserwowaliśmy teren. Obstawienie obstawieniem, ale wiedziałem, że w końcu wyjdziemy stąd i pójdziemy prosto do jej mieszkania. Może i nie byłem już tak znerwicowany jak kilka dni temu, ale nadal nie byłem tego wszystkiego do końca pewien. Wiedziałem co musiałem zrobić, ale to nadal kłóciło się z tym, co ja sam uważałem za słuszne.
- Nie spinaj się tak. - Melissa odezwała się w końcu widząc jak zaciskam jedną dłoń na kierownicy. - Musimy to zrobić inaczej może być już tylko gorzej.
- Wiem. - westchnąłem cicho. - Ale nie znaczy to, że będę jakkolwiek spokojniejszy.
- Znasz ją lepiej niż ktokolwiek inny. Tak samo ona Ciebie. Przecież nie powie Ci, że Cię pojebało i że masz się trzymać od niej z daleka.
- To pierwsze może nie, ale to drugie.. to już inna sprawa. - zaśmiała się krótko. - Znaczy nie pomyśl o tym w złym kierunku. Jestem w stosunku do niej bardzo sentymentalny, ale wiem, że to nie jest miłość. Przynajmniej już nie jest. Kiedyś.. miałem z nią tyle planów. A teraz muszę jej powiedzieć, że przez cały nasz związek ją okłamywałem, bo jestem członkiem mafii.
- Max. - dziewczyna położyła dłoń na moim ramieniu, a ja spojrzałem w jej stronę. - Nie ważne jak się to potoczy będzie bezpieczna. I pamiętaj, że.. teraz jestem tutaj i zawsze możemy porozmawiać.
- Zastanawiam się czy gdybyś cały czas tu była, czy moja kłótnia z Zeno była by tak wielka jak była.
- Kłótnia? Z Zeno? - była zdziwiona tym co powiedziałem, a ja tym, że nie wiedziała. - Co się stało, że się pokłóciliście?
- A jak myślisz? - zaśmiałem się krótko po czym przetarłem twarz dłonią. - Wszystkie moje związki, łącznie z żoną wyszły na jaw. Tak musiało być.. prędzej czy później. Wszystko stało się przypadkiem, a ja po prostu nie miałem jaj żeby o czymkolwiek powiedzieć samemu. Z resztą wiesz jaki ja jestem, chyba lepiej niż inni. Może w niedalekiej przyszłości jeszcze o tym porozmawiamy bardziej dogłębnie..
< Melissa/Rimma? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz