Jeżeli kiedykolwiek powiedziałem, że moja cierpliwość jest wręcz anielska i nikt nie jest w stanie wyprowadzić mnie z względnej równowagi to...kłamałem. W chwili, gdy ujrzałem delikatny, triumfalny uśmieszek Faye, który naprawdę był mało co zauważalny, a następnie spojrzałem na sms'a, którego dostałem od Lydii - coś się we mnie zagotowało. Zacisnąłem mocniej pięść starając się zapanować nad słowami i czynami, które mogłyby być aż nad zbyt niekontrolowane.
- Co jej powiedziałaś? - po kilku wdechach i wydechach zwróciłem się do niej widząc jak popyla do kuchni nadal będąc w totalnym negliżu. Nim odpowiedziała załapałem ja za nadgarstek i zdecydowanym ruchem odwróciłem w swoją stronę. - Pytam...
-Nic. Nie chciała gadać. Po prostu odwróciła się i wyszła, a co ty w ogóle taki oburzony tym faktem?
-Bo doskonale wiedziałaś co robisz. Twoje stanowisko wymaga trochę większego IQ niż przeciętnej blondynki, a ta sytuacja była dla ciebie bardziej niż oczywista. - lekko ścisnąłem jej nadgarstek, by poczuła jak bardzo wzbraniam się od tego, by nie powiedzieć czegoś więcej. Zaraz po tym puściłem ją, a moje spojrzenie wbite w jej twarz wyrażało więcej niż tysiąc słów. - Masz 10 minut, ubieraj się i spadaj. - burknąłem z pod byka, a blondynka spojrzała na mnie tak jakby nie do końca usłyszała co powiedziałem. - Nie lubię się powtarzać, jeśli nie zrobisz tego co chce po prostu sam wystawię Cię za drzwi..
-Haha... ty chyba sobie kpisz Zeno, tak traktujesz kobiety? - kiedy odwróciłem się z zamiarem udania się pod prysznic ta próbowała jeszcze zatrzymać mnie, ale wyrwałem ramię z jej dłoni i spojrzałem tylko kątem oka.
-Od kiedy kobiety traktują się tak nawzajem? Zachowałaś się jak szmata, a ja nawet nie patrzę w kierunku takich ludzi.- skwitowałem kierując się do łazienki.
Już nawet na nią nie chciałem patrzeć, a Lydi - odpisywać. Te dwie sprawiły, że z względnie spokojnego człowieka zrobiłem się nerwowy, a moje sadystyczne zapędy chciały wyjść na światło dziennie. Stanąwszy pod zimnym prysznicem chyba przez bite 10 minut wpatrywałem się w czarną posadzkę czując jak lodowate krople spływają po moim ciele. Spędziłem tam jakieś pół godziny, a kiedy wyszedłem blondynki nie było już w środku. I dobrze. Może co nie co do niej dotrze po tym wszystkim.
Ubrałem się żwawo, założyłem psu obrożę i wyszedłem z domu. Dostałem wcześniej cynk od dziewczyn, ze w willi będzie czekać na mnie dziewczyna, która potencjalnie mogła nas wrobić, a jej obecność w Londynie tylko wszystko komplikowała. Czy do kurwy nędzy te problemy mogłyby się już skończyć?
Będąc już na miejscu dowiedziałem się, że ta przyjechać ma dopiero za 15 minut więc zdążyłem jeszcze przejrzeć zdjęcia, które podesłała mi Ryeon na temat tego, że nasza delikwentka jest dosyć mocno śledzona, a jakieś knypki wręcz depczą jej po piętach. Stanąwszy przed nią przyjrzałem się dokładnie jej urodzie, postawie... temu wszystkiemu co chciałaby mi przekazać na pierwszy rzut oka.
- Nie musisz się specjalnie spinać. - mruknąłem - I tak wszystko o tobie wiem, więc raczej twoja gra aktorska nie będzie potrzebna. Lepiej wyjaśnij mi jakim cudem jeszcze nikt nie odstrzelił Ci łba.
<Bea?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz