Trzeba mu to przyznać, gdybym faktycznie była kobietą w potrzebie spotkanie z nim uspokoiłoby mnie i dało nadzieję na lepsze jutro. Jego uśmiech był bardzo ciepły i sprawił, że kąciki moich ust również delikatnie się uniosły.
- Nie ma problemu. Trzeba pozwolić młodym się rozwijać.
- Dobrze. W takim razie dzisiaj zlecę wysłanie pozwu do Pani męża. Będziemy potrzebowali dowodów w postaci obdukcji po wczorajszym zdarzeniu i oświadczenia od psychologa – mężczyzna sięgnął do drukarki po pozew, który chwilę wcześniej wydrukował. Złożył na nim podpis.
- Postaram się je dostarczyć tak szybko jak to tylko możliwe. Mąż jest teraz w pracy więc nie powinnam mieć z tym problemów – powoli podniosłam się z fotela. Mimo wszystko rana na mojej głowie była prawdziwa i za szybkie podniesienie się do pionu mogłoby wywołać zawroty głowy. Zeno również wstał i odprowadził mnie do wyjścia z budynku.
- W razie gdyby coś się działo – wręczył mi swoją wizytówkę. Spojrzałam na kawałek papieru by po chwili podnieść wzrok na twarz mężczyzny. – A jeśli będzie działo się coś poważnego proszę dzwonić od razu na policję.
- Dziękuję bardzo. Dzięki panu mam nadzieję na lepsze jutro – pełna nadziei odeszłam w stronę samochodu. Kiedy siedziałam już przed kierownicą odetchnęłam z ulgą. Wyszło dobrze. Wręcz idealnie. Wyjechałam z parkingu, a moim kolejnym celem było „nowe” mieszkanie. Ze schowka w samochodu wyciągnęłam telefon. Nokia z roku 2000. Najprostsze urządzenie na świecie. Powiadomiłam naczelnika jakich dokumentów będę potrzebowała i gdzie ma je zostawić. Kiedy skończyłam chowałam telefon tam gdzie go znalazłam.
Matthew na czas operacji mieszkał razem ze mną. Dogadywaliśmy się więc nie mieliśmy z tym żadnych problemów.
- Ale żeś sobie to czoło załatwiła. Znaczy, ja ci załatwiłem – uśmiechnął się jakby był z siebie dumny. Przewróciłam oczami.
- Nie denerwuj mnie. Wyglądam obrzydliwie – zrobiłam sobie płatki z mlekiem bo nie miałam jeszcze okazji zjeść śniadania i usiadłam obok niego na sofie. – Jak będziesz na mieście możesz mi kupić jakąś maść przyspieszającą gojenie i coś na blizny.
- A ty co masz zamiar robić resztę dnia?
- Muszę lepiej przyjrzeć się rodzinie Moretti. Spędzę cały wieczór na lekturze danych na ich temat. Może nasz wspaniały naczelnik coś pominął – położyłam nogi na stole i razem z Mattem zaczęłam oglądać jakiś serial.
Tak jak planowałam spędziłam cały dzień i wieczór przed komputerem. Nie znalazłam żadnych przydatnych informacji. Same nic niewarte śmieci. Kiedy skończyłam dochodziła druga w nocy, a ja nie byłam śpiąca. Nie miałam zamiaru siedzieć bezczynnie w mieszkaniu. Nawet nie przebierając się z dresów wzięłam kluczyki od samochodu i wyjechałam na ulice miasta. Tak po prostu. Dla rozluźnienia. Jazda tą Toyotką to nie to samo co moim samochodem jednak nie miałam zamiaru wybrzydzać. Ważne że było cokolwiek. Do domu wróciłam nad ranem. Dopiero wtedy poczułam zmęczenie jednak nie miałam zamiaru się kłaść. Stwierdziłam, że im gorzej wyglądam tym lepiej w obecnej sytuacji. Wzięłam tylko gorący prysznic, ubrałam świeże dresy i wyszłam z domu nad niczym się nie zastanawiając. Tak jak się umówiłam z przełożonym wszystkie dokumenty znalazłam w skrzynce na listy.
Ze względu na korki do kancelarii przyjechałam dość późno. Sekretarka przywitała mnie uśmiechem.
- Dzień dobry. Podać kawy? – nie zdziwiło mnie jej pytanie patrząc na fakt, jak musiałam wyglądać.
- Nie nie. Dziękuję. Przywiozłam dokumenty dla Pana Moretti. Czy mogłaby je Pani przekazać? – podałam jej schowane w teczce papiery.
- Oczywiście ale chyba będzie miała Pani okazję zrobić to osobiście – odparła kiedy do budynku wszedł Zeno w towarzystwie młodej blondynki.
<Zeno? Blair?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz